Cały sektor bankowy na GPW odbija w tym roku po słabym 2020, a zdecydowanym liderem zwyżek jest Alior. Od początku tego roku zyskał już nieco ponad 100 proc. i za jedną akcję płaci się 34,15 zł. Dla porównania indeks WIG-banki zyskał w tym czasie 36 proc. Warto jednak przypomnieć, że kurs Aliora najmocniej spośród banków na GPW spadał tuż przed pandemią i w jej trakcie. Od lokalnego szczytu z marca 2019 r. do dołka w październiku 2020 r. osunął się aż o 80 proc.
– Nie sprawdziły się najbardziej negatywne scenariusze kreślone w środku pandemii dla Aliora. Były wtedy obawy, że trudno mu będzie odzyskać rentowność, a ewentualne duże odpisy ze względu na pandemię mogłyby być na tyle duże, że straty netto wymusiłyby emisję akcji. Po wynikach za IV i I kwartał widać, że wyniki są lepsze i ryzyko emisji akcji jest znikome – komentuje Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.
Dodaje, że największe obawy dotyczyły kosztów ryzyka. – Ale teraz wygląda na to, że bank nie ma z tym problemu. Pomocne okazały się rządowe tarcze antykryzysowe. W dużej mierze dzięki temu koszty ryzyka są poniżej założeń średnioterminowych zarządu. Jednocześnie wprowadzono program oszczędnościowy zmniejszający koszty działania. W efekcie udaje się osiągać zyski i jest optymizm na kolejne kwartały – mówi Jańczak.
W 2020 r. bank zanotował 311 mln zł straty netto, głównie z powodu dużych rezerw kredytowych ze względu na pandemię. Średnia prognoz Bloomberga wskazuje na 380 mln zł zysku netto w tym roku i 510 mln zł w przyszłym.
– Alior był i jest najbardziej wrażliwym bankiem na zmiany stóp procentowych. Tak jak marża i wynik odsetkowy mocno spadły po cięciu stóp, tak teraz mogą istotnie wzrosnąć, gdyby doszło do podwyżek. Część inwestorów może brać to pod uwagę, ale raczej wycena w niewielkim stopniu uwzględnia ewentualne podwyżki stóp.