W czwartek notowania indeksu WIG-banki lekko zyskiwały po tym, jak w środę urosły o 3,6 proc. dzięki podwyżce stóp procentowych. Od początku roku wskaźnik zyskał już niemal 80 proc., a okolice 8500 pkt są najwyższym poziomem od marca 2018 r.
Wyniki odbiją w 2022 r.
Rada Polityki Pieniężnej w środę zdecydowała o podniesieniu stopy referencyjnej o 0,4 pkt proc., do 0,5 proc. (to pierwsza podwyżka od 2012 r.). Wiosną 2020 r. RPP z powodu pandemii w trzech ruchach obniżyła ją z 1,5 proc. do 0,1 proc. Wzrost stóp to dla banków korzystna wiadomość, bo zdecydowana większość ich aktywów ma zmienne oprocentowanie, więc przychody odsetkowe wzrosną szybciej i w nieco większym stopniu niż koszty tego typu. To pozytywnie wpłynie na marżę odsetkową netto, a to z kolei na wynik odsetkowy (źródło stanowiące 70 proc. przychodów sektora bankowego).
– Podwyżka stóp najmocniej wpłynie na te banki, które mają największy udział kredytów konsumpcyjnych, a w tym zakresie wyróżnia się Alior. Pozostałe banki mają raczej zbliżone bilanse i wyższe stopy podobnie wpłyną na nich wyniki, choć trzeba też uwzględnić stosowane zabezpieczenia jak w ING Banku Śląskim, przez co w jego przypadku wpływ może być nieco mniejszy. Podwyżka stóp o 0,4 pkt proc. powinna docelowo zwiększyć zyski netto banków od kilkunastu do niskich kilkudziesięciu procent – mówi Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities. Pełny wpływ powinien być widoczny od I kwartału, bo IV kwartał będzie jeszcze przejściowy, ceny aktywów i pasywów będą się w tym czasie dostosowywać do nowych warunków. W przypadku hipotek i kredytów inwestycyjnych firm może to zająć 3–6 miesięcy, kredytów obrotowych – miesiąc, w przypadku kart kredytowych i kredytów gotówkowych efekt będzie niemal natychmiastowy. Lokat teraz jest stosunkowo niewiele, ale zdecydowana większość jest zawierana na 1–3 miesiące.
– Kluczowe w szacowaniu wpływu na wyniki będzie zachowanie cen depozytów, a tych banki mają dużo. Spodziewam się, że przy takich podwyżkach stóp jak teraz uda się bankom – dzięki dużej nadpłynności – zachować niemal zerowe stawki, bo podwyżki cen lokat będą pewnie symboliczne. Dopiero dalszy wzrost stóp procentowych przełożyłby się na podnoszenie cen depozytów – ocenia Jańczak.