Polskie banki mają za sobą udany III kwartał – czołowa dziesiątka wypracowała w tym czasie łącznie 3,2 mld zł zysku netto, czyli o prawie 8 proc. więcej, niż zakładała średnia prognoz analityków – wynika z wyliczeń „Parkietu".
Przychody wreszcie rosną
Zysk netto – mimo dalszych sporych rezerw na ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi – okazał się o 27 proc. wyższy niż rok temu, co jest zasługą odbicia wyniku odsetkowego oraz dalszego silnego wzrostu rezultatu z opłat i prowizji przy jednoczesnym spadku rezerw kredytowych (dzięki rozwiązywaniu rezerw utworzonych rok temu na pandemię). W porównaniu z poprzednim kwartałem zysk netto urósł o 9 proc. Nieco więcej światła na osiągnięcia banków w III kwartale rzuca wynik operacyjny, czyli zysk bazujący na podstawowych przychodach z działalności bankowej pomniejszonych o koszty operacyjne, ale nie o saldo odpisów i rezerwy na franki (które mocno wpływają na dynamikę zysku netto) oraz przed podatkiem. Łączny zysk operacyjny analizowanej dziesiątki wyniósł 8,5 mld zł, czyli był zgodny z oczekiwaniami rynku. Urósł rok do roku o 9 proc., kwartalnie zaś o 6 proc.
Pod względem zysku netto wyróżniły się PKO BP, ING Bank Śląski, Pekao i Alior. Lider polskiego sektora bankowego zanotował rekordowe 1,26 mld zł zysku, prawie o 80 proc. więcej niż rok temu. ING Bank Śląski, który imponuje systematycznością we wzroście skali działania, poprawianiu wyników i utrzymywaniu wysokiej efektywności, zanotował prawie 640 mln zł zysku (więcej o 45 proc. rok do roku). Kontrolowane przez PZU banki Pekao i Alior miały w III kwartale odpowiednio 630 mln zł zysku (wzrost o 70 proc.) i 150 mln zł (więcej o 83 proc.). Negatywnie wyróżnił się przede wszystkim Millennium, który ze względu na wielkie rezerwy frankowe miał 311 mln zł straty netto, to już czwarty z rzędu kwartał z ujemnym wynikiem z tego powodu. mBank także zawiązał dużą rezerwę na feralne hipoteki, ale miał dodatni wynik, choć symboliczny – niespełna 30 mln zł. Rezerwy tego typu obciążyły też wyniki BNP Paribas, choć w mniejszym stopniu, bo mimo to wypracował 154 mln zł zysku. Getin Noble wprawdzie rezerw na hipoteki znowu nie utworzył, ale i tak jego wynik – choć drugi kwartał z rzędu dodatni – nie zachwyca: wyniósł 11 mln zł. GNB nadal jest daleko rozwiązania swoich problemów z rentownością i kapitałami, choć podwyżka stóp mu istotnie pomoże. Dużo niższy zysk zanotował Handlowy – 93 mln zł, o jedną piątą słabszy niż rok temu. To efekt sprzedaży w I kwartale dużego portfela obligacji skarbowych, co jednorazowo podbiło wtedy zysk netto do blisko 400 mln zł, ale z drugiej strony wpłynęło na mniejszy wynik z odsetek w kolejnych okresach. Biorąc jednak pod uwagę przecenę obligacji skarbowych, która nadeszła w II półroczu, decyzja Handlowego okazała się słuszna.
Wynik odsetkowy analizowanej dziesiątki wyniósł zgodnie z prognozami 10,1 mld zł, co oznacza wzrost rok do roku o niemal 5 proc. i kwartalnie o 3,5 proc. To zasługa rosnącej akcji kredytowej, głównie dzięki wzrostowi sprzedaży kredytów mieszkaniowych. Marża odsetkowa netto rośnie tylko nieznacznie, istotne odbicie pojawi się dopiero w IV kwartale – choć wciąż tylko częściowe – dzięki podwyżkom stóp procentowych. Wynik prowizyjny także nie zaskoczył. Nadal jest mocny, wyniósł 4,26 mld zł, rosnąc rok do roku o prawie 17 proc. i kwartał do kwartału o 5 proc. dzięki większej aktywności klientów (więcej transakcji kartami, większa wymiana walut czy sprzedaż produktów bankowych).
Przyśpieszająca inflacja i presja na wzrost wynagrodzeń w połączeniu ze zwiększaniem premii za dobre wyniki sprzedaży przyczyniają się do wzrostu kosztów działania banków. Zgodnie z oczekiwaniami koszty te wyniosły 6,5 mld zł, co oznacza wzrost o 5 proc. w skali roku i o 1,5 proc. kwartalnie. W niektórych bankach, takich jak PKO BP, Pekao czy mBank, roczny przyrost sięgnął 10 proc. Saldo odpisów okazało się o 3 proc. niższe od oczekiwań i wyniosło 2,7 mld zł (w tej kwocie zawiera się 1,35 mld zł rezerw na franki), co oznacza spadek rok do roku o 6 proc. i wzrost kwartalnie o 10 proc. Gdyby nie uwzględniać rezerw na franki, spadek odpisów rok do roku byłby wyższy, co daje ulgę dla zysków banków.