PKO BP od początku października daje możliwość zawierania ugód swoim klientom, którzy spłacają frankowe kredyty mieszkaniowe. Mogą o nie wnioskować zarówno ci, którzy podważają te umowy w sądach, jak i ci, którzy banku nie pozwali.
Różne motywacje
Z naszych informacji wynika, że frankowicze toczący spór z PKO BP w bardzo niewielkim stopniu są skłonni do zawierania porozumień. Do zamknięcia tego wydania bank nie skomentował tej sprawy. Na koniec września przeciw niemu toczyło się 10,8 tys. spraw dotyczących tych kredytów (cały jego frankowy portfel liczy 100 tys. umów). W ostatnich dwóch kwartałach przybywało mu po około 2 tys. spraw.
– Takie informacje mnie nie dziwią. Frankowicze, którzy poszli do sądu, ponieśli już pewne koszty związane z procesem i obsługą prawną. Jednak wydaje się, że przede wszystkim barierą są dużo większe oczekiwania, jakie mają klienci idący do sądów. Robiąc to, liczą na unieważnienie umowy dające lepsze skutki finansowe niż ugoda, która wprawdzie pozwala na zamknięcie ryzyka prawnego, ale ogólnie rzecz biorąc daje klientowi niższe korzyści pod względem finansowym – mówi jeden z bankowców, zastrzegający anonimowość.
Przypomnijmy, że ugody według propozycji szefa KNF (taki model porozumień przyjął PKO BP) zakładają potraktowanie umowy frankowej tak, jakby od początku była złotową (oprocentowanie ustalane jako suma WIBOR 3M i marży na podstawie danych NBP). Oznacza to przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia, więc od takiej operacji klient pozbywa się ryzyka walutowego. W efekcie saldo zadłużenia w złotych może spaść (w zależności od momentu zaciągnięcia kredytu) o 30–45 proc. Dodatkowo frankowiczom zwracane mają być raty, które nadpłacili w porównaniu z sytuacją, gdyby spłacali kredyt złotowy (nadwyżka ta zasili spłatę kapitału). Natomiast w przypadku dominującego teraz rozstrzygnięcia przez sąd – czyli unieważnienia umowy – frankowicz wprawdzie musiałby zwrócić udostępniony mu kapitał, ale sam otrzymałby zwrot rat, które przez lata wpłacił (w wielu przypadkach klienci przekazali bankowi więcej, niż otrzymali). Jednocześnie zachowują mieszkanie, co przy założeniu, że sąd nie nakaże zapłaty za korzystanie z kapitału, oznacza to korzystniejsze finansowo rozwiązanie niż ugoda (nawet biorąc pod uwagę koszty kancelarii prawnych).
Zatem na porozumienia prawdopodobnie decydować się będą ci spośród toczących spór sądowy frankowiczów, którzy potrzebują szybkiego rozwiązania umowy (np. sprzedają mieszkanie, rozwodzą się itp.) lub którzy nie chcą ryzykować walki w sądzie, tracić czasu i energii na spór.