N.R. - ...w porównaniu z rynkiem rosyjskim. Zaznaczam przy tym, że moje doświadczenia w Rosji są dobre.
Jakiej wartości aktywami Pan zarządza?
N.R.: Jesteśmy firmą prywatną, rodzinną i niepubliczną, dlatego nie podajemy informacji o naszych aktywach.
Jak jest Pan powiązany z bankiem NM Rothschild z Londynu?
N.R.: Osoby bezpośrednio z nim związane to członkowie mojej rodziny, bliscy krewni i przyjaciele. Jestem też udziałowcem tego banku, ale nie działam w nim na płaszczyźnie operacyjnej.
Panie prezesie (Leszek Czarnecki - przyp. red.), w co warto teraz zainwestować, jakie branże lub spółki okażą się w przyszłości dobrą inwestycją?
L.C.: Wyznaję kilka zasad robienia biznesu i nimi się kieruję. Trudno jest mi zaakceptować pozycję pasywnego inwestora. Dlatego długofalowo we wszystkich inwestycjach muszę grać aktywną rolę. Trudno mi zaakceptować inwestycje w sektorach, na których się nie znam. To nie znaczy, że są one nieopłacalne. Natomiast ja ich nie rozumiem. Jak prześledzi pan moją karierę zawodową, to na początku zajmowałem się budownictwem, a potem już tylko finansami. Nie odpowiem więc na pytanie, które sektory są opłacalne, bo, szczerze mówiąc, nie wiem. Inne branże poza finansami mnie nie interesują.
N.R.: Uważnie przyglądam się spółkom związanym ze świadczeniem usług finansowych - leasingiem, ubezpieczeniami i bankowością. Pod tym względem rynek rosyjski jest znacznie mniej rozwinięty niż w Polsce. Jak wspominałem, razem z Leszkiem Czarneckim chcemy się skoncentrować na tej branży. Licząc przy tym na jego wcześniejsze doświadczenia i sukcesy.
Jak zarządza Pan swoim majątkiem? Czy korzysta z usług specjalistów private banking? Jaką osiąga Pan stopę zwrotu?
L.C.: Zarządzam osobiście i nie ujawniam danych o skuteczności swojego zarządzania z tych samych powodów, jak pan Rothschild.
Zamiast spokojnego życia rentiera, rzuca się Pan w wir interesów. Po co angażować się w biznes i ostro grać na rynku, zmagać się z urzędnikami, skoro można spokojnie spędzać czas, wygrzewając się na plaży?
L.C.: Dlaczego tylko mnie zadał pan to pytanie?
Teraz pytam obu Panów.
L.C.: Odpowiem pytaniem. Czy malarz maluje obrazy tylko, żeby je sprzedać, czy też również po to, żeby mieć z tego przyjemność? Czy bardzo bogaty lekarz przestaje leczyć? Czy też leczy dalej, bo czuje do tego powołanie? Tak samo jest ze mną. Czuję powołanie do robienia biznesu. Mam ambicję stworzenia silnej polskiej instytucji finansowej, z której potem będę dumny. Poza tym jestem za młody, żeby iść na emeryturę.
Opowiem panu historię. Trzy lata temu postawiłem we Wrocławiu nowoczesny duży biurowiec, pierwszy taki w mieście. Było mi bardzo miło, gdy zwykli ludzie podchodzili do mnie, mówiąc, że są dumni z jego powstania. To miało dla mnie takie samo znaczenie, jak osiągnięcie zysku z jakiejś inwestycji. Nie kryję - sprawiło mi to dużo satysfakcji.
A Pan po co pracuje?
N.R.: Jestem młodszy od pana Czarneckiego. Więc emerytura również odpada. Najprostsza odpowiedź na pana pytanie, to taka, że po prostu lubię robić interesy.
Czy łączą Panów tylko sprawy biznesowe?
N.R.: Razem nurkujemy. W grudniu spędziliśmy wspólne wakacje.
L.C.:Są Panowie w znakomitej kondycji fizycznej. Jak udaje się ją utrzymać?
N.R.: Ja biegam pięć razy w tygodniu.
L.C.: Pyta pan, czy biegamy razem? Na razie jeszcze nie.
Dziękuję za rozmowę.