Dolar silny niesłychanie

Na rynki finansowe oddziałują wciąż te same czynniki, wśród których zasadnicze znaczenie mają szalejąca inflacja, wysokie ceny energii, wynikające z rosyjskiej agresji na Ukrainę, zaostrzanie polityki pieniężnej, zagrożenie zastosowaniem taktycznej broni jądrowej i napięcie wokół Tajwanu. Syntezą wszystkich tych strachów jest umocnienie się dolara, wpływające na większość segmentów rynku.

Publikacja: 30.09.2022 21:00

Silną tendencję spadkową starały się przerwać notowania ropy naftowej. Amerykańska WTI drożała o 3,5

Silną tendencję spadkową starały się przerwać notowania ropy naftowej. Amerykańska WTI drożała o 3,5 proc., zaś europejska Brent zwyżkowała o niespełna 1,5 proc. Fot. shutterstock

Foto: Shutterstock

Sytuacja w gospodarce i geopolityce jest bardzo złożona. Można i trzeba rozkładać ją na czynniki pierwsze, choć jest to zadanie niełatwe, bo zbyt wiele jest niewiadomych. Jasna jest jedynie perspektywa na rynku surowców energetycznych. Jest i będzie drogo. Geografia i logistyka dostaw ulega zdecydowanym zmianom, ale proces ten będzie trwał jeszcze przez jakiś czas. Incydenty wokół rurociągów przebiegających przez Bałtyk tylko podgrzewają nastroje. Splot różnych czynników jest dość skomplikowany, więc trudno się dziwić nastrojom na rynkach finansowych.

Było marzeniem, a stało się utrapieniem

Kluczowa wydaje się inflacja, która nasilała się już przed inwazją Rosji na Ukrainę. To, co było marzeniem banków centralnych stało się utrapieniem nie tylko władz monetarnych, ale i gospodarek, a w szczególności wszystkich podmiotów korzystających z zewnętrznego finansowania, poczynając od firm, a kończąc na gospodarstwach domowych. Banki centralne nie mogą już chować głowy w piasek i zmuszone są do zdecydowanego zaostrzania swej polityki, zmierzającej do zduszenia, a przynajmniej ograniczenia inflacyjnej presji. Fakt, że takie działania negatywnie wpływają na gospodarkę, schodzi na dalszy plan, ale nie należy o tym zapominać, bo to kwestia o zasadniczym znaczeniu. Najlepszym przykładem jest tu Fed. Do niedawna przodujący w luzowaniu warunków monetarnych, też musi iść w przeciwnym kierunku. I na tej drodze nie zważa ani na sytuację na rynkach finansowych, choć wielokrotnie w przeszłości uginał się pod presją giełdowych zawirowań, ani na groźbę pogorszenia koniunktury w gospodarce. Rezerwa Federalna jest w o tyle komfortowym położeniu, że sytuacja na rynku pracy jest wciąż bardzo dobra, a amerykańska gospodarka już udowodniła, że po okresie ochłodzenia, jest w stanie szybko i dynamicznie powrócić na ścieżkę mocnego wzrostu. Parametry makroekonomiczne nie są aż tak bardzo dramatyczne, jak informacje o tym, że inflacja jest najwyższa od wielu dekad. Rządy większości państw starają się zaś rekompensować konsekwencje tej tendencji konsumentom i firmom, posuwając się do działań przypominających czasy gospodarek centralnie sterowanych, takich jak choćby zamrażanie cen i nakazywanie określonych działań prywatnym firmom, do czego przygotowuje się Komisja Europejska.

Giełdy reagują powściągliwie

Jak na to wszystko reagują rynki finansowe? Jak w soczewce widać to w przypadku najbardziej bezpiecznej spośród bezpiecznych przystani. Dolar ma się najlepiej od 20 lat, a jego indeks względem głównych światowych walut wciąż idzie w górę. Jeszcze do niedawna poziom 5 złotych za dolara wydawał się wizją z kategorii financial fiction. A w ostatnich dniach fikcja okazała się rzeczywistością. Podobnie jest w przypadku większości walut emerging markets i aż dziw bierze, że nie powoduje to poważniejszych konsekwencji dla tych krajów. Kryzysu zadłużeniowego wciąż w ich przypadku nie widać. Koszty finansowania, nie tylko tam, zdecydowanie rosną. Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich w ostatnich dniach nieznacznie przekroczyła 4 proc., czyli dotarła do poziomu z 2008 r. Mocno odwrócona krzywa rentowności wyraźnie sygnalizuje zagrożenie recesją w gospodarce.

Na razie, przynajmniej w krótkoterminowej perspektywie, giełdy reagują na to wszystko dość powściągliwie. Do minionej środy Dow Jones zwyżkował o 0,3 proc. S&P 500 rósł o 0,7 proc., a Nasdaq Composite aż o 1,7 proc. Oczywiście w horyzoncie od początku roku, obraz jest zdecydowanie mniej optymistyczny, bowiem wszystkie główne indeksy amerykańskiego parkietu znajdują się w obszarze bessy, tracąc po ponad 20 proc., z wyjątkiem Dow Jones, który broni się ostatkiem sił. Nie lepiej wygląda sytuacja na głównych giełdach europejskich. Do środy DAX tracił 0,8 proc., paryski CAC 40 zniżkował o 0,3 proc., a masakrowany wskutek kłopotów z gospodarką i walutą londyński FTSE 250 tąpnął aż o 1,7 proc. Funt jest najtańszy w historii i nie pomagają mu nawet podwyżki stóp procentowych, zapowiedzi skupu obligacji oraz interwencji banku centralnego. Indeks szerokiego europejskiego rynku Stoxx Europe 600 spadał o 0,5 proc. Silny dolar nie tak mocno zaszkodził tym razem rynkom wschodzącym. Do środy MSCI Emerging Markets tracił jedynie 0,5 proc. ale od początku roku spada o 26 proc. Mocno w dół idzie moskiewski RTS. Po sięgającym niemal 11 proc. spadku z poprzedniego tygodnia, do środy zniżkował o prawie 6 proc., ale w międzyczasie testował krytyczny poziom 1000 punktów. Trzeci tydzień z rzędu spada indeks giełdy w Szanghaju, tym razem o 1,5 proc., co może sygnalizować wyczerpywanie się potencjału tej tendencji.

Na GPW przeceny ciąg dalszy

Nie widać końca spadkowej tendencji na warszawskim parkiecie. Trzeci tydzień z rzędu na wartości traciły solidarnie wszystkie główne indeksy. Tym razem pod największą presją podaży znalazł się wskaźnik najmniejszych firm. WIG20 do czwartkowego przedpołudnia zniżkował o 3 proc. Niedźwiedzie szykują się do przełamania poziomu 1400 punktów, co oznaczałoby powrót do stanu z marca 2020 r. i kolejny krok do zbliżenia się do covidowego dołka. Rynek wygląda więc bardzo słabo, tym bardziej jeśli przypomnieć, że od początku roku spadek przekracza już 35,5 proc., podczas gdy MSCI Emerging Markets w tym czasie traci 26 proc. Czynników słabości naszego parkietu należy więc upatrywać w uwarunkowaniach lokalnych, a tu negatywów nie brakuje. Ostatnio do wielu z nich doszedł pomysł opodatkowania nadmiernych zysków polskich firm, i to nie tylko energetycznych i finansowych, oraz nie tylko z udziałem spółek Skarbu Państwa, ale także prywatnych. To rzecz jasna, musiało niekorzystnie wpłynąć na cały giełdowy rynek. O prawie 3 proc. w dół szedł także mWIG40, a sWIG80 zniżkował o tyle samo.

W gronie blue chips najbardziej negatywnie wyróżniały się zniżkujące o 10 proc. akcje JSW, testując poziom tegorocznego minimum. Walory PGE traciły ponad 7 proc., a WIG-energia powielał tę tendencję. Słabo radził sobie także sektor finansowy, WIG-banki tracił co prawda „tylko” niecałe 3 proc., ale akcje mBanku zniżkowały o ponad 8 proc., a walory Pekao SA o ponad 3 proc. Fatalną passę kontynuowały papiery firm telekomunikacyjnych. Akcje Orange traciły ponad 6 proc., a Cyfrowego Polsatu prawie tyle samo. Pozytywnie wyróżniały się natomiast akcje CD Projektu, zwyżkujące o prawie 14 proc. Cyberpunk 2077 kupiło 20 mln graczy. WIG-gry zyskiwał 10 proc. Złą passę próbowały przełamać walory CCC, rosnąc o prawie 8 proc., ale jeszcze chyba zbyt wcześnie na ogłaszanie przejmowania przewagi przez byki. W segmencie średnich firm zdecydowanie przeważały niedźwiedzie. Umiarkowanie pozytywnie wyróżniały się jedynie akcje Grupy Azoty, zwyżkując o prawie 3 proc., ale to niewielka pociecha po niemal 10-proc. przecenie z poprzedniego tygodnia. O prawie 5 proc. w górę szły papiery Neuki, ale tu także trend spadkowy jest bardzo wyraźnie widoczny. O 8 proc. w dół szły walory Develii, a WIG-nieruchomości zniżkował o ponad 3 proc. Akcje Bogdanki traciły ponad 12,5 proc., a inwestorzy wciąż pamiętają o zapowiedzi mniejszego wydobycia węgla przez spółkę. O niemal 14 proc. taniały akcje Enei, a papiery Tauronu zniżkowały o ponad 9 proc. Trzeci tydzień z rzędu mocno zniżkują papiery Bumechu, tym razem o 14,5 proc. O ponad 10,5 proc. w dół szły akcje Banku Millennium, a tylko niewiele ustępowały im walory Banku Handlowego.

Niewielkie wzrostowe odbicie na surowcach

Dość zróżnicowane nastroje panują na giełdach towarowych. CRB Index do środy zwyżkował o nieco ponad 1 proc., ale w żaden sposób nie może to świadczyć o zmianie negatywnej tendencji, trwającej od połowy roku. Drożała większość surowców energetycznych. Informacje o eksplozjach rurociągów biegnących po dnie Bałtyku przyczyniły się do skoku cen gazu. Holenderski TTF zanotował zwyżkę o ponad 10,5 proc., podobnie było na rynku brytyjskim. Znacznie spokojniej przebiegały notowania w Stanach Zjednoczonych, gdzie zwyżka sięgała „jedynie” 3 proc. Po silnej trzytygodniowej przecenie, zaledwie o 0,5 proc. w górę szły ceny węgla w Rotterdamie. Silną tendencję spadkową starały się przerwać notowania ropy naftowej. Amerykańska WTI drożała o 3,5 proc., dochodząc do 81,5 dolara za baryłkę, europejski brent zaś zwyżkował o niespełna 1,5 proc. i trzeba było za nią płacić nieco ponad 87 dolarów.

Nie słabnie tendencja spadkowa na rynku metali przemysłowych. Notowania kontraktów terminowych na miedź zniżkowały co prawda jedynie o kilka dziesiątych procent, ale trend spadkowy jest nadal dominujący. Podobnie jest w przypadku aluminium, które taniało o ponad 3 proc. O ponad 1 proc. w dół szły ceny platyny, ale pallad podrożał o ponad 4 proc. Mocny dolar nie sprzyjał notowaniom złota, którego ceny zniżkowały o zaledwie 0,1 proc., co w żadnym stopniu nie zmieniało trendu spadkowego.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty