Zmienność znów działa jak magnes na inwestorów indywidualnych

Sytuacja na rynkach wciąż jest bardzo dynamiczna. Klienci biur i domów maklerskich wcale nie zamierzają siedzieć z założonymi rękami. Jak podkreślają brokerzy, znów widać ich większą aktywność. Ostatnie wydarzenia przyciągają także nowe osoby.

Publikacja: 13.03.2022 15:59

Zmienność znów działa jak magnes na inwestorów indywidualnych

Foto: Adobestock

 

Po burzliwym covidowym okresie wydawało się w ostatnich miesiącach, że rynki wracają już do „normalnego" funkcjonowania. Ta normalność to niższa zmienność, nieco niższe obroty na rynku akcji oraz spadek aktywności inwestorów indywidualnych. Ostatnio jednak wydarzyło się coś, co nie miało prawa się wydarzyć. Napaść Rosji na Ukrainę, bo o niej oczywiście mowa, wstrząsnęła rynkami. Na giełdach znów pojawił się strach, który momentami przeradza się w panikę. Wystarczy wspomnieć, że w dniu, w którym rozpoczęła się wojna, indeks WIG20 stracił ponad 10 proc.

Po wydarzeniach z marca 2020 r., kiedy główne indeksy również spadały w ciągu sesji w tempie nawet dwucyfrowym, wydawało się, że historia ta szybko się nie powtórzy. Rzeczywistość jednak to brutalnie zweryfikowała. Ponadprzeciętna zmienność znów stała się codziennością. Jak odnajdują się w niej inwestorzy indywidualni?

Aktywni inwestorzy korzystają

Pytanie to jest tym bardziej zasadne, gdyż świeżo w pamięci mamy jeszcze to, co działo się podczas pierwszego uderzenia koronawirusa. Bardzo mocna przecena na rynku akcji oraz ogromna zmienność nie tylko nie wystraszyły inwestorów indywidualnych, ale wręcz zachęciły ich do większej rynkowej aktywności. Mieliśmy masowy napływ nowych inwestorów na rynek oraz rosnący ich udział w obrotach osiągający poziomy niewidziane od wielu lat. I chociaż w zasadzie na każdej płaszczyźnie ciężko jest porównywać pandemię z wojną, to rynkowa zmienność znów działa na inwestorów w zasadzie tak samo. Wielu z nich, mimo bardzo dużych emocji panujących na rynku, próbuje aktywnie odnaleźć się w tym otoczeniu.

– Ekstremalnie wysoka zmienność rynkowa jak zawsze przekłada się na duże zainteresowanie zawieraniem transakcji. W najbardziej dynamicznych momentach obserwujemy nawet dwu lub trzykrotnie zwiększoną aktywność inwestorów. Sprzyja temu fakt, że silne wahania kursu dotyczą nawet spółek o wysokiej kapitalizacji, płynnych i łatwo dostępnych. To dobre terytorium dla doświadczonych inwestorów, którzy w takich momentach wracają do zwiększonej aktywności transakcyjnej – mówi Piotr Święcik, dyrektor ds. rozwoju oferty i wsparcia sprzedaży w BM Pekao.

Maklerzy nie ukrywają, że obecna postawa inwestorów przypomina im nieco to, co działo się w pierwszych covidowych miesiącach. O ile jednak wtedy mieliśmy początkowo na rynku bardzo mocny ruch w dół, a później bardzo mocne odbicie, które zwiększało prawdopodobieństwo zarobku, o tyle teraz ciężko mówić o jakiś klarownym trendzie.

Po pierwszym uderzeniu podaży rynek próbuje złapać równowagę. Cały czas natomiast pozostaje z nami podwyższona zmienność. W ciągu jednej sesji indeksy i poszczególne akcje potrafią mocno rosnąć, by potem mocno spadać i odwrotnie. Właściwie każda pojawiająca się informacja jest w stanie zmienić rynkowy obraz o 180 stopni. To woda na młyn dla aktywnych inwestorów.

– Konflikt w Ukrainie bardzo mocno wpłynął na całą gospodarkę, w tym także na rynek kapitałowy. Na dużej zmienności korzystają traderzy – to klienci już zaznajomieni z mechanizmami rządzącymi giełdą, którzy składają w ostatnim czasie dużo zleceń. Wiedzą, jak wykorzystać duże obroty i inwestują krótkoterminowo – przyznaje Dariusz Strzyżewski, zastępca dyrektora Santander BM.

Brokerzy podkreślają, że – podobnie jak w czasie pandemii – inwestorzy mają swoich rynkowych „ulubieńców". Mówiąc krótko: im więcej dzieje się na poszczególnych papierach, tym oczywiście lepiej i tym większy obrót.

– Jak już mieliśmy okazję zaobserwować przy okazji wybuchu pandemii, gwałtowne zaburzenia na rynkach finansowych powodują też zwiększoną aktywność klientów detalicznych. Wybuch wojny tylko potwierdził tę prawidłowość. Widzimy dużą chęć naszych klientów do skorzystania z tej zmienności. Zainteresowanie skupia się oczywiście na rynku akcji, tu szczególnie wyróżnia się sektor wydobywczy czy spółki szeroko kojarzone z produkcją militarną – mówi Marcin Słomianowski, dyrektor BM ING Banku Śląskiego. Dodaje on jednocześnie, że na rynku dało się zauważyć także inne ciekawe zjawisko. – Widać też większe zainteresowanie innymi kategoriami instrumentów finansowych, często o przeciwstawnym charakterze. Tu mamy na myśli np. produkty strukturyzowane z dźwignią i obligacje z gwarancją Skarbu Państwa. Wśród naszych klientów widzimy, że rośnie świadomość na temat różnych możliwości, jakie daje giełda. Klienci starają się, w zależności od swojej strategii i pomysłu na inwestowanie, wykorzystywać je – dodaje szef BM ING Banku Śląskiego.

W przypadku niektórych biur maklerskich podwyższona zmienność pozwoliła na wykreowanie nowych rekordów.

– W ostatnich dniach odnotowaliśmy rekordową liczbę transakcji zawieranych przez klientów. Wynika to przede wszystkim ze wzrostu postrzeganego przez nich ryzyka. Część inwestorów decyduje się uciekać od ryzyka, płacąc nawet wysoką cenę za zamianę aktywów na gotówkę. To z kolei powoduje wzrost zmienności, która przyciąga lubiących ryzyko. Starają się oni wykorzystać stadne emocje, np. panikę, ale też i odreagowanie po takiej panice – mówi Michał Wojciechowski kierujący wydziałem rozwoju platform inwestycyjnych w BM mBanku.

Są też nowi

Analogii między tym, co działo się na rynku maklerskim w czasie uderzenia koronawirusa oraz teraz po wybuchu wojny jest zresztą więcej. Brokerzy przyznają, że większe zainteresowanie handlem widać nie tylko wśród osób, które już wcześniej były obecne na rynku. Po raz kolejny widać także napływ nowych inwestorów giełdowych.

– Większe zainteresowanie akcjami widzimy także wśród nowych inwestorów. Od eskalacji konfliktu każdego dnia rachunek otwiera średnio o 100 proc. więcej klientów niż w „zwykłe" dni tego roku. To wszystko sprawiło, że w wybrane dni liczba transakcji wszystkich naszych klientów przewyższała ruch z początku pandemii Covid-19 – mówi Dariusz Strzyżewski z Santander BM.

Większy ruch wśród osób, które dopiero chcą rozpocząć przygodę z giełdą, widać także w BM mBanku.

– Zauważamy wzrost zainteresowania nowych inwestorów. Jest on jednak istotnie mniejszy niż na początku pandemii, czyli w marcu 2020 roku. Mimo że obydwie sytuacje przyniosły nieznane ryzyka, to jednak pandemia wydawała się potencjalnym inwestorom mniej groźna niż wojna. A przede wszystkim angażowała mniej czasu – mówi Michał Wojciechowski, który jednocześnie przestrzega przed nadmierną wiarą w to, że na rynku będzie łatwo i przyjemnie i powtórzy się sytuacja z czasów koronawirusa, gdzie podczas odbicia na wartości zyskiwały praktycznie wszystkie akcje.

– Nowi inwestorzy szukają okazji, wybierając spółki, które w ich ocenie zyskają na sankcjach, wzroście cen surowców czy dostarczających sprzęt wojskowy. Warto jednak pamiętać, że warunki biznesowe mogą się dla takich firm bardzo szybko zmienić, dlatego inwestycje w nie wiążą się z wysokim ryzykiem – dodaje Wojciechowski.

Nowe realia

Dzisiaj oczywiście nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak długo podwyższona zmienność rynkowa z nami zostanie. Głównie będzie to zależało od tego, co będzie się działo na wschodzie Europy. Doświadczenia związane z koronawirusem pokazują natomiast, że nawet kiedy największe emocje rynkowe opadają, część inwestorów zostaje na parkiecie i dalej próbuje swoich sił. Według wskazań brokerów inwestorzy indywidualni w II półroczu 2021 r. odpowiadali za ponad 20 proc. obrotów na GPW. To oczywiście mniej niż w 2020 r., kiedy to w I półroczu udział ten wyniósł 22 proc., a w drugim aż 27 proc., ale nikt z tego nie robi tragedii. W pamięci są bowiem jeszcze minima z 2019 r. na poziomie 11 proc. Ostatnie wydarzenia pozwalają wierzyć, że tego typu poziomów raczej szybko nie zobaczymy. Nawet bowiem jeśli wojna się skończy, czego pewnie wszyscy sobie życzymy, na pierwszy plan wróci temat podwyższonej inflacji i wciąż ujemnych stóp procentowych. Lada moment powróci również temat podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. W tym kontekście wydaje się, że udział inwestorów indywidualnych w obrotach powyżej 20 proc. nie będzie już tylko wypadkiem przy pracy, ale może z nami pozostać na nieco dłuższy okres. Pytanie, gdzie są teraz ci, co otwarcie mówili kilka lat temu, że zbliża się kres klientów detalicznych na warszawskiej giełdzie?

Krajowi brokerzy znów wyglądają trochę lepiej na tle zagranicznej konkurencji

Większa zmienność, a co się z tym wiąże również i większa aktywność inwestorów indywidualnych na naszym rynku, znów okazuje się mocnym wsparciem dla krajowej branży maklerskiej. Co prawda w marcu na razie pierwsze i drugie miejsce w zestawieniu najaktywniejszych pośredników nadal zajmują zagraniczne podmioty (odpowiednio są to Goldman Sachs oraz Morgan Stanley z udziałami wynoszącymi 12,73 proc. i 9,44 proc.), to widać także, że i krajowi brokerzy starają się coś ugrać. Dobrym tego przykładem jest chociażby mBank, który w klasyfikacji po sesji z 10 marca był na szóstej pozycji. Tymczasem jeszcze w lutym firma ta była poza pierwszą dziesiątką zestawienia. Tak jak w okresie pandemii, zdecydowaną poprawę biznesu notuje także BM ING Banku Śląskiego, które obsługuje jedynie inwestorów indywidualnych. W poprzednim miesiącu firma ta była na 14. miejscu w rankingu maklerskim, a jej udział w obrotach wynosił 2,98 proc. W tym miesiącu, z powodzeniem, walczy ona o pierwszą dziesiątkę. Na razie jest na dziewiątej pozycji, a jej udział w obrotach to 4,28 proc. W szczycie boomu inwestorów indywidualnych na warszawskiej giełdzie w 2020 r. ING biło się nie tylko o pierwszą dziesiątkę. Były miesiące, w których broker był nawet w pierwszej piątce zestawienia.

Warto także zwrócić uwagę, że na podwyższonej zmienności korzysta w zasadzie cały rynek. Obroty na rynku akcji powyżej 2 mld zł stały się nową codziennością. Jeśli taka sytuacja się utrzyma, marzec może być rekordowy pod tym względem. Na razie średnie dzienne obroty w tym miesiącu kształtują się na imponującym poziomie 2,44 mld zł. Dla porównania w lutym wynosiły one niecałe 1,36 mld zł, a w rekordowym grudniu 2022 r. było to 1,72 mld zł.

Branża maklerska ma jeszcze jeden powód do zadowolenia. Od momentu wybuchu pandemii praktycznie co miesiąc przybywa rachunków maklerskich i tym samym odwrócony został bardzo mocny trend, jaki widzieliśmy w branży przed 2020 r. Według ostatnich danych Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych w lutym, w skali całego rynku przybyło prawie 9 tys. kont i na koniec miesiąca było ich prawie 1,387 mln. A przecież trzeba pamiętać, że wojna wybuchła pod koniec lutego, więc dopiero w marcowych statystykach będzie widać to czy i w jak dużym stopniu zwiększyło się zainteresowanie rynkiem wśród nowych osób.

Poprzeczka jest natomiast zawieszona bardzo wysoko. W 2021 r. rynek powiększył się o prawie 45 tys., a w 2020 r. – aż o ponad 84 tys. kont. Oczywiście trzeba mieć też na uwadze fakt, że dane KDPW nie do końca są miarodajne. Pokazują one co prawda prawie 1,4 mln rachunków, ale nie informują, które z nich można faktycznie zaliczyć do kont aktywnie wykorzystywanych przez klientów.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?