W ostatnich dniach pisaliśmy o tym, że nad indeksem WIG20 zawisła groźba spadku poniżej 1920 pkt, czyli styczniowego szczytu, który obecnie pełni rolę wsparcia. Problemy z kontynuacją rozpoczętej w lutym zwyżki są więc coraz bardziej wyraźne. Najwięksi pesymiści zakładają wręcz nieuchronny powrót indeksów do tegorocznych dołków bessy, uważając cały ruch w górę jedynie za korektę długoterminowych spadków.
[srodtytul]Dwie strategie[/srodtytul]
W tej sytuacji pojawia się pytanie, jak wobec tych wydarzeń powinni zachować się posiadacze akcji. Odpowiedź zależy przede wszystkim od obranej strategii. W trakcie bessy proponowałem podział możliwych średnio- i długoterminowych strategii na dwa rodzaje: podążanie za trendem (czyli monitorowanie rynku pod kątem płynących z analizy technicznej sygnałów o zmianie trendu) oraz strategia cyklu koniunkturalnego (przez którą rozumiem monitorowanie wskaźników wyprzedzających koniunktury gospodarczej oraz skorelowanych z ich poziomem wycen akcji).
Szukając odpowiedzi na postawione na wstępie pytanie, nieuchronnie trzeba cofnąć się do analizy tego, co z punktu widzenia tych strategii wydarzyło się w ostatnich miesiącach. Już na początku kwietnia pojawiły się pierwsze sygnały akumulacji akcji w strategii cyklu koniunkturalnego (na początku kwietnia pisaliśmy o tym, że silne odbicie wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu, który jest jednym z najlepszych wskaźników wyprzedzających, może zapowiadać koniec bessy).
Z czasem pojawiły się kolejne sygnały (np. słabnięcie tempa spadku produkcji przemysłowej, potwierdzone przez opublikowane w piątek najświeższe dane – średnio w kolejnych trzech miesiącach roczna zmiana produkcji wynosi -6,4 proc., co wskazuje na to że dynamika kryzysu w przemyśle jest najmniejsza od pięciu miesięcy).