Dwudziestoośmiokrotna nadsubskrypcja w zapisach inwestorów indywidualnych na akcje PGE to remake już dobrze znanej na warszawskiej giełdzie success story z prywatyzowanymi spółkami Skarbu Państwa w roli głównej. Bez wątpienia należy razem z MSP cieszyć się i liczyć na to, że PGE otwiera drogę do długiej serii kolejnych udanych ofert publicznych.
Zwróćmy jednak uwagę także na wątki towarzyszące takim historycznym emisjom. Jednym z nich jest charakter udostępnianych inwestorom kredytów, tzw. lewarów, dzięki którym rynek warszawski odnotowuje rekordowe nadsubskrypcje. Innym - skutki ich stosowania dla obrotu giełdowego i wyceny spółek.
[srodtytul]Pusty pieniądz[/srodtytul]
Wstępne szacunki wskazują, że banki udostępniły inwestorom indywidualnym kredyty na zakup akcji PGE o wartości przeszło 20 mld złotych i to w czasie, kiedy o kredyt łatwo nie jest. Niektórzy obserwatorzy już pytają, czy i kiedy pieniądze wrócą na rynek. Zapominają, że być może jednak nie wrócą w ogóle, bo w takiej masie nigdy się na nim nie pojawiły. W przypadku kredytów z dźwignią mamy bowiem do czynienia z kreacją pieniądza, którego sposób księgowania jest podporządkowany mechanizmowi "zakupu z lewarem" i nawet dla Komisji Nadzoru Finansowego potrafił być zagadkowy. Pieniądz ten pozostaje podczas subskrypcji jedynie zapisem księgowym i do momentu przydziału akcji ma charakter wirtualny.
Kredyty na potrzeby "lewarów" płyną z banków do domów maklerskich, ale też jakby nie płyną, gdyż i banki, i brokerzy traktują je w sposób szczególny. Dźwignia jest dostępna tylko na czas subskrypcji, a kredyt ma być z założenia wykorzystany jedynie w ułamkowej części. Klient udaje więc, że ma zdolność do zaciągnięcia nawet kilkumilionowego kredytu, bank udaje, że tę zdolność bada i akceptuje, broker udaje, że istnieje adekwatny depozyt zabezpieczający, a nadzór finansowy… Cóż, nadzór przyjmuje, że jest to gra rynkowa, w którą nie można ingerować. Na końcu - bank i broker odpowiednio księgują przychody. Wykreowany pieniądz przynosi realny i pokaźny dochód. Pod warunkiem, że nic tej gry nie zakłóci.