Chociaż lipiec był udany dla posiadaczy akcji – zwłaszcza na tle czerwcowego zastoju czy kwietniowo-majowej zawieruchy związanej z kryzysem zadłużenia w części strefy euro – to jednak nie udało się zatrzymać niepokojącego, a przynajmniej zastanawiającego zjawiska, z jakim mamy do czynienia już od wiosny.
Chodzi o systematycznie obniżającą się roczną dynamikę głównych indeksów GPW. Przykładowo podczas gdy na koniec lutego WIG był aż 80 proc. powyżej poziomu sprzed roku (czyli z końca lutego 2009 r.), to w końcu lipca jego zwyżka względem wartości z końca lipca 2009 r. wynosiła około 20 proc.
Na pierwszy rzut oka zjawisko to można by zbyć stwierdzeniem, że jest to tylko matematyczna ciekawostka. Roczna dynamika indeksów obniża się dlatego, że przed rokiem rosły one bardzo szybko, przez co równie szybko podnosi się tzw. baza porównawcza.
[srodtytul]Tylko ciekawostka czy jednak coś więcej?[/srodtytul]
Problem w tym, że w przeszłości roczna dynamika indeksów bywała jednak wskazówką co do dalszego rozwoju wydarzeń i mogła być traktowana sama w sobie jako narzędzie do analizy kondycji rynku. Przed zignorowaniem omawianego zjawiska przestrzega choćby fakt, że przypadkiem czy też nie, w ostatnich 10 latach wzrost rocznej dynamiki WIG zatrzymywał się zawsze na niemal tym samym poziomie – ok. 70–80 proc. Było tak zarówno u szczytu hossy internetowej w 2000 r., tuż przed gwałtownym tąpnięciem w maju 2006 r., na górce hossy w połowie 2007 r., a także ostatnio – w lutym br. Najwyraźniej owe 70–80 proc. jest barierą nie do przejścia dla byków na warszawskiej giełdzie.