Sprawa jest o tyle irytująca, że na giełdach zagranicznych mamy  hossę „pompowaną" przez ekspansywną politykę banków centralnych. W USA czy w Niemczech indeksy są w okolicach historycznych maksimów, co może świadczyć o potencjalnym wysokim poziomie ryzyka (widmo korekty), ale trzeci atak na poziom oporu może odnieść w końcu sukces. W Polsce mamy spóźnione decyzje RPP oraz informacje o planowanych zmianach w OFE, które mogą wpłynąć na płynność i wyceny spółek. Jednak na giełdzie wyceniana jest przyszłość, a w przypadku polskiej gospodarki być może jesteśmy w okolicach dołka koniunkturalnego. W minionym tygodniu nastąpiła znacząca zmiana w nastrojach polskich inwestorów. Po raz pierwszy od dziewięciu miesięcy udział niedźwiedzi jest wyższy od udziału byków. Odsetek optymistów spadł o 14 pkt proc. – najwięcej w historii naszego badania. Obecnie byki stanowią „jedynie" 31,3 proc. inwestorów, czyli najmniej od sierpnia 2012 r., kiedy dla przypomnienia powróciły zwyżki na rynek. Udział inwestorów, którzy obstawiają kontynuację przeceny, wzrósł do poziomu 41 proc.