Zbrojeniówka nie spieszy się na giełdowy parkiet

Pol­ski prze­mysł obron­ny to dziś po­nad 100 firm o ró­żnym po­ten­cja­le i udzia­le w kra­jo­wym ryn­ku uza­le­żnio­nym od za­mó­wień pol­skiej ar­mii. Sek­tor skon­cen­tro­wa­ny dziś na ra­dy­kal­nej prze­bu­do­wie i spóź­nio­nej w sto­sun­ku do Za­cho­du kon­so­li­da­cji bu­du­je na razie swój po­ten­cjał z da­la od gieł­dy. De­biutu na GPW nie wyklucza jednak naj­po­tę­żniej­szy w zbro­je­niów­ce – Bu­mar i pry­wat­na fir­ma WB Elec­tro­nics

Aktualizacja: 25.02.2017 19:56 Publikacja: 09.05.2011 16:31

Zbrojeniówka nie spieszy się na giełdowy parkiet

Foto: Archiwum

Na zakupy w rodzimym przemyśle wojsko przeznacza rocznie równowartość miliarda euro. O pieniądze rywalizują państwowe spółki zorganizowane w grupie Bumar, firmy o dużych tradycjach zbrojeniowych, takie jak Huta Stalowa Wola (broń artyleryjska), skomercjalizowane przedsiębiorstwa remontowo-produkcyjne nadzorowane przez MON (na czele z Wojskowymi Zakładami Mechanicznymi, produkującymi rosomaki w Siemianowicach) i coraz silniejsze, innowacyjne spółki prywatne (jak ożarowski WB Electronics). Odrębną kategorię stanowią firmy lotnicze, prawie wszystkie sprywatyzowane w ostatnich latach. Większość z nich przejęły spółki zależne amerykańskiej korporacji United Technologies Corp. Do wielkiej rodziny UTC należą: producent komponentów do silników samolotowych WSK Rzeszów, PZL Mielec – Sikorsky Aircraft (robi helikoptery Black Hawk i samoloty transportowe Skytruck), a także Pratt & Whitney Kalisz czy Hamilton Sundstrand, który niedawno przejął aktywa wrocławskiego Hydralu. W zeszłym roku podlubelską fabrykę polskich śmigłowców PZL Świdnik kupiła włosko-brytyjska Agusta Westland. W Sędziszowie Małopolskim rozwija produkcję francuska Hispano Suiza, w Krośnie – potentat podwozi samolotowych Goodrich. Zorganizowany wokół tych wiodących firm podkarpacki klaster lotniczy powiązany z sektorem militarnym – skupia już niemal 80 branżowych spółek, a jego zeszłoroczne przychody z eksportu części dla awiacji przekroczyły miliard dolarów.

Eksport uzbrojenia nie jest jednak mocną stroną polskich spółek, które właśnie przygotowują się do walki o przetrwanie na europejskim rynku. W sierpniu obejmie je dyrektywa nr 81 UE, która forsuje kontraktowanie broni dla wojska w otwartych przetargach. Oznaczają one umocnienie przewagi bogatych i lepiej zorganizowanych zachodnich koncernów.

[srodtytul]Bumar – narodowy koncern[/srodtytul]

Grupa Bumar (23 spółki) produkująca radary, broń pancerną, strzelecką, amunicję, rakiety i wyposażenie żołnierskie w ekspresowym tempie kończy teraz restrukturyzację i zgodnie z zapisem rządowej strategii przekształceń w przemyśle obronnym, pozostaje centrum konsolidacji zbrojeniówki. Prezes holdingu Edward E. Nowak, który właśnie otrzymał nominację na kolejną, trzyletnią, kadencję zapowiada konsekwentne budowanie narodowego koncernu. Bumar źródeł rozwoju będzie szukał w związkach technologicznych i kapitałowych z europejskimi partnerami przemysłowymi.

Szef Bumaru debiutu na giełdzie jednak nie wyklucza, bo to pierwszorzędna możliwość pozyskania kapitału. Ale upublicznienie spółki nie nastąpi prędko. – Nie jesteśmy jeszcze gotowi – mówi „Parkietowi” Nowak. Dodaje, że trzeba dokończyć restrukturyzację, poprawić wyniki, aby Bumar mógł być atrakcyjny dla inwestorów. Problemem w specyficznej branży obronnej może być przestrzeganie zasad pełnej transparentności i obowiązki informacyjne, rygorystyczne na parkiecie. – Za trzy lata, jeśli konsolidacja da pożądane efekty, zapewne powrócimy do giełdowych planów – mówi prezes Nowak.

Zarząd Bumaru podkreśla, że zeszłoroczna lista maruderów w grupie była krótsza niż w 2009 r. W holdingu widać mozolne odrabianie strat po niedawnym kryzysie. Bumar wprawdzie obniżył w zeszłym roku przychody do 2,45 mld zł (z 2,63 mld w 2009 r.), ale w ocenie zarządu poprawił sumaryczny (uwzględniający wyniki wszystkich spółek) zysk netto. W 2010 r. przekroczył on 100 mln zł. Na czele listy finansowych liderów Bumaru są: znane z produkcji wojskowego sprzętu obserwacyjnego warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki, producent trotylu bydgoski Nitro Chem i amunicyjne skarżyskie Mesko. Nieźle ma się produkujący maski przeciwgazowe i sprzęt ochronny Maskpol Konieczki, nawet produkujące amunicję zakłady Dezamet Nowa Dęba i odzyskująca rynki fabryka w Kraśniku. W minionym roku wartość eksportu polskiej broni i technologii obronnych całej grupy Bumar sięgnęła 348 mln zł. W czołówce eksporterów jest należący do holdingu Nitro Chem, zatrudniający 372 pracowników. W zeszłym roku na zagranicznych dostawach trotylu i heksogenu utargował ponad 100 mln zł. Bydgoski trotyl do celów wojskowych i cywilnych kupują Amerykanie, Francuzi, Szwedzi, Niemcy, Hiszpanie i Austriacy.

Finansiści Bumaru zeszłoroczne przychody skarżyskich Zakładów Metalowych Mesko wyliczyli na 422 mln zł (zysk sięgnął 32 mln zł). Mesko to najważniejszy rodzimy producent amunicji małych i średnich kalibrów oraz dostawca rakiet, w tym przeciwpancernych pocisków Spike i przeciwlotniczych Grom. I to właśnie większe zamówienia na przenośne zestawy rakietowe najbardziej przysporzyły w 2010 r. dochodów zakładom ze Skarżyska. Znajdujące się na czele rankingu innowacyjnych firm Bumaru warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki na dostawach do armii zarobiło w 2010 r. na czysto 25 mln zł przy przychodach rzędu 180 mln zł.

[srodtytul]Innowacyjne prywatne tygrysy[/srodtytul]

Na tle tradycyjnej, państwowej zbrojeniówki dobrze wypadają prywatne spółki sektora obronnego. Kilkanaście tych zazwyczaj małych firm rozwija się dotąd bez szczególnego wsparcia państwa, a zamówienia wojskowe zdobywają dzięki własnym, innowacyjnym osiągnięciom. To zwykle spółki z branży elektronicznej, właściciele jednego lub kilku produktów.

Polska Izba Producentów na Rzecz Obronności Kraju oblicza, że spółki takie jak gdańska firma telekomunikacyjna DGT, bydgoski Teldat czy stołeczny MAV Telecom, które pierwsze własne technologie wojskowe tworzyły kiedyś w małych warsztatach i garażach, dzierżą już piątą część zamówień MON. To sprzedaż rzędu 800–900 mln zł rocznie. – Prywatni przedsiębiorcy coraz częściej w dziedzinie wynalazczości nadają ton całej zbrojeniówce i liczą się jako poddostawcy radarowego Radwaru, stoczni wojennych czy wojskowych zakładów mechanicznych produkujących rosomaki w Siemianowicach – mówi Sławomir Kułakowski prezes PIPnROK.

Armia, która na początku nieufnie podchodziła do wynalazków z niepaństwowych firm, przekonała się do skuteczności rozwiązań takich jak radiolinie warszawskiego Transbitu czy opancerzone pojazdy z AMZ Kutno. Ambitnych spółek jest więcej: giełdowa Lubawa szyje kamizelki kuloodporne i namioty, Kama z Ostrowi Mazowieckiej ubiera żołnierzy w polowe mundury. Znakomite rezultaty osiągają też, zazwyczaj w roli poddostawców, firmy elektroniczne, informatyczne czy mechaniki precyzyjnej.

Przykładem spektakularnego sukcesu jest ożarowski WB Electronics produkujący komputerowe systemy kierowania ogniem i urządzenia cyfrowej łączności do wojskowych pojazdów. Z interkomami i innymi urządzeniami WBE jeździ już na świecie ponad 3 tys. bojowych transporterów, opancerzonych samochodów i pojazdów artylerii. Ożarowskie technologie obecne w każdym polskim rosomaku doceniono też w Szwecji, na Węgrzech i Słowacji, a amerykański potentat Harris, produkujący radiostacje, uruchomił produkcję aparatury do cyfrowej łączności na licencji kupionej od WBE. Na przełomie roku ożarowska firma połączyła się z państwowym producentem radiostacji – gdyńskim Radmorem. W przyszłości w tej spółce, uchodzącej za tygrysa wojskowych innowacji, upatrywać należy potencjalnego kandydata do giełdowego debiutu. – Nie wykluczamy takiej możliwości, bo mieści się w logice prowadzenia również naszego biznesu – mówi Piotr Wojciechowski, prezes WB Electronics. – Myślę, że WBE i Radmor, gdy będą szukać kapitału, wezmą pod uwagę różne źródła i możliwości. A giełda niezaprzeczalnie jest jednym z lepszych miejsc na pozyskanie funduszy – dodaje Wojciechowski. – Na świecie wiele firm produkujących broń, w tym największych, globalnych koncernów, jest notowanych na giełdach. Nie ma żadnych przeciwwskazań, by i polskie spółki szukały kapitału na parkiecie – podkreśla szef WBE.

[ramka]

[srodtytul]Wojna w Libii poprawia koniunkturę w światowej branży zbrojeniowej[/srodtytul]

Od początku 2011 r. indeks S&P?Aerospace and Defence, grupujący 13 największych amerykańskich firm zbrojeniowych, zyskał już około 13 proc. W tym czasie S&P 500 wzrósł o około 10 proc. Spółki zbrojeniowe lepiej sobie radzą w tym roku od „zwykłych” firm również w skali światowej. Indeks Bloomberg World Aerospace and Defence zyskał w tym czasie ponad 11 proc., gdy MSCI?World około 6 proc. W 2010 r. sytuacja była odmienna. S&P 500 wzrósł o około 17 proc., gdy jego zbrojeniowy indeks zyskał około 11 proc., Bloomberg World Aerospace and Defence wzrósł o 7,7 proc., a MSCI World o 10 proc. Co sprawiło, że akcje firm zbrojeniowych drożały w 2010 r. wolniej od głównych indeksów, a w 2011 r. zaczęły drożeć szybciej?

Przede wszystkim, jak wynika z danych instytutu SIPRI, w 2010 r. poważnie zwolnił wzrost światowych wydatków na zbrojenia. Rządy przeznaczyły wówczas na ten cel 1,63 bln USD, o 1,3 proc. więcej niż w 2009 r. Pomiędzy 2001 a 2009 r. światowe wydatki na zbrojenia rosły jednak średnio o 5,1 proc. rocznie. Gdy ze statystyk dotyczących 2010 r. wyłączymy USA, okaże się, że wzrost wydatków wyniósł jedynie 0,1 proc. Najsłabiej wypadła Europa, gdzie wydatki na zbrojenia zmniejszyły się o 2,8 proc. Pogorszenie koniunktury w branży było głównie skutkiem konsolidacji fiskalnej przeprowadzanej przez wiele rządów. Koniunktura powróciła jednak na początku 2011 r. wraz z falą rewolucji przetaczających się przez Bliski Wschód i Afrykę Północną, a szczególnie wraz z wojną w Libii. Kraje Zachodu zaczęły zauważać, że nadmierne cięcia wydatków na wojsko mogą zaszkodzić ich mocarstwowej pozycji. Państwa Bliskiego Wschodu, takie jak Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, przyspieszyły zbrojenia na wypadek konfliktów wewnętrznych i konfrontacji z Iranem. Czynniki polityczne sprawiają więc, że ten rok może być bardzo dobry dla firm zbrojeniowych. Amerykański Departament Obrony spodziewa się, że w 2011 r. firmy z USA sprzedadzą za granicę broń i wyposażenie wojskowe za rekordowe 46 mld USD. Analitycy spodziewają się, że przez kilka nadchodzących lat sprzedaż będzie zbliżona do 40 mld USD rocznie. To właśnie amerykańskie firmy mają najmocniejszą pozycję w światowym przemyśle zbrojeniowym. USA są największym eksporterem broni na świecie. [/ramka]

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty