Wskaźnik na czas kryzysu

Gospodarcze spowolnienie i spadki giełdowych indeksów mamy już za sobą, nadszedł czas na poprawę sytuacji. Takie wnioski płyną z analizy Baltic Dry Index

Aktualizacja: 24.02.2017 01:34 Publikacja: 11.12.2011 07:01

Wskaźnik na czas kryzysu

Foto: GG Parkiet

Niepewność panująca obecnie na rynkach finansowych związana jest z wątpliwościami dotyczącymi kondycji światowej gospodarki. Napływ danych makroekonomicznych, komunikaty polityków oraz różne interpretacje ekonomistów tworzą niepokojący szum informacyjny, którego efektem są zmienne nastroje inwestorów i wahania giełdowych indeksów. W takiej sytuacji inwestorzy często poszukują na rynku obiektywnych wskaźników, które mogłyby stan niepewności zmniejszyć. Przykładem takiego wskaźnika jest Baltic Dry Index. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie wątpliwości możemy za jego pomocą rozwiać.

Baltic Dry Index

Indeks Baltic Dry to wskaźnik pokazujący koszty transportu morskiego podstawowych surowców, takich jak węgiel, rudy żelaza i zboże. Jego wartość szacowana jest na podstawie dwóch rodzajów stawek – ilościowej, czyli podającej cenę przewozu jednej tony danego surowca, oraz czasowej, która wyraża koszt jednego dnia przewozu. Stawki podawane są codziennie przez brokerów frachtowych działających na 20 najważniejszych szlakach morskich na świecie. Dane trafiają na londyńską giełdę Baltic Exchange, gdzie są uśredniane i podawane w postaci indeksu BDI.

Indeks cieszy się dużą popularnością wśród giełdowych analityków i inwestorów. Dlaczego? Najczęściej usłyszeć można trzy argumenty. Po pierwsze, BDI pokazuje realne zapotrzebowanie światowej gospodarki na podstawowe czynniki produkcji. Z uwagi na fakt, że ilość statków transportujących surowiec nie może zmienić się z dnia na dzień (ich podaż jest stała w krótkim terminie), to właśnie popyt w głównej mierze kształtuje cenę przewozu. Indeks pokazuje zatem, jak bardzo kontrahentom zależy na danej dostawie, ile skłonni są zapłacić, aby otrzymać surowiec na czas. Po drugie, indeks w opinii inwestorów uchodzi za dobry barometr światowej koniunktury. Należy bowiem pamiętać, że kontrahenci planują dostawy z dużym wyprzedzeniem (nawet dwuletnim), muszą zatem racjonalnie prognozować opłacalność swoich przyszłych inwestycji. Po trzecie, na Baltic Exchange handlują faktycznie zainteresowani przedsiębiorcy. Brak tam spekulantów czy funduszy hedgingowych. W takiej sytuacji zachowanie indeksu jest dość klarowne – jego zmiany wynikają wyłącznie ze zmian warunków rynkowych.

Specyfika i konstrukcja indeksu sugerują, że wskaźnik ten faktycznie może być skutecznym narzędziem do oceny stanu światowej gospodarki i kondycji giełdowych parkietów. A jak to wygląda w praktyce?

Co z tą koniunkturą?

Wychodząc z założenia, że Baltic Dry Index odzwierciedla aktualne zapotrzebowanie światowego przemysłu na podstawowe surowce, można przyjąć, że jego wzrost świadczy o dobrej kondycji globalnej koniunktury, a spadek o jej pogarszaniu. Jeśli przedsiębiorcy redukują swoje plany inwestycyjne i zmniejszają zamówienia na czynniki produkcji, może to być pierwszy symptom gospodarczego spowolnienia. Przecież to producenci szacują opłacalność swoich przedsięwzięć i dostosowują skalę działalności do skali popytu na ich produkty. Oczekiwania spadku zamówień na produkt końcowy powinny więc skutkować spadkiem zamówień na surowiec do jego produkcji.

Przyglądając się wykresowi BDI w zestawieniu z produkcją przemysłową państw Unii Europejskiej w latach 1995–2011, chcieliśmy sprawdzić, czy spadkowe tendencje indeksu miały odzwierciedlenie w pogorszeniu kondycji produkcyjnej europejskich firm. Już na pierwszy rzut oka widać, że bezpośrednia zależność nie istnieje. Regularne spadki indeksu w latach 1995–1999 nie przekładały się na zmniejszenie produkcji przemysłowej. Mimo mniejszego zapotrzebowania na fracht produkcja wcale nie została zredukowana?zarówno w krótkim, jak i długim terminie. Podobna rozbieżność miała też miejsce w latach 2004–2006 czy chociażby w 2010 roku.

Wygląda na to, że sugerowanie się samymi wartościami BDI może być mylące. Dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się kwestii bardziej szczegółowo i porównać dynamikę jego zmian z dynamiką produkcji państw UE. Uwzględniliśmy zmiany roczne, porównując wartość danego wskaźnika na zakończenie każdego miesiąca z zakończeniem analogicznego miesiąca roku poprzedniego. Zestawienie pokazuje, że tempo zmian obu wskaźników ma podobny przebieg. Kiedy obserwujemy spadek przyrostu wartości BDI, spadek obserwowany jest również w dynamice produkcji. Wyraźnie widać to na przykładach z lat 1997/1998, 2001/2002 oraz 2007/2008, gdy przyrosty indeksu stopniowo malały, a w końcu spadały poniżej zera. Analogicznie wyglądało tempo zmian produkcji przemysłowej. Okazuje się, że między nominalnymi zmianami indeksu BDI i wartością produkcji przemysłowej nie ma stałej zależności. Należy jej poszukać w rocznej dynamice obu wskaźników. Porównanie zmian na przestrzeni dwunastu miesięcy pokazuje, że spadek zamówień na dostawy surowców jest odzwierciedlany w spadku tempa produkcji. Dzięki temu dynamika BDI może być wartościowym potwierdzeniem faktu, że gospodarka spowalnia.

Sygnalizator dla rynku akcji

Przydatność BDI w analizie zachowania giełdowych kursów, podobnie jak w ocenie stanu koniunktury, nie jest tak jednoznaczna. Wielu analityków na dowód skuteczności BDI w ocenie zachowania rynku akcji wskazuje dwa największe giełdowe krachy minionej dekady. Porównanie wykresów Baltic Dry Index i warszawskiego indeksu WIG wydaje się potwierdzać ich opinie. Gdyby gwałtowne załamanie BDI z listopada 2000 roku inwestorzy potraktowali jako ostrzeżenie i wstrzymali zakupy akcji, wtedy faktycznie uniknęliby giełdowego krachu związanego z internetową bańką spekulacyjną (WIG stracił wówczas prawie 30 proc.). Sugerowanie się jego zachowaniem w maju 2008 roku, kiedy po osiągnięciu swojego historycznego szczytu (11 793 pkt) BDI dosłownie „zanurkował", również uchroniłoby inwestorów od dotkliwych strat. Rozpoczynająca się wówczas bessa, spowodowana kryzysem na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych, doprowadziła do spadku WIG o?ponad 50 proc. Problem, kiedy uznać, że zachowanie BDI jest ostrzeżeniem. Czy jego spadek o 5 proc., a może o 10 proc., to już sygnał, że na rynku akcji dzieje się coś niepokojącego?

Oprócz trafnych przykładów związanych z kryzysami znajdziemy też mniej trafne. Otóż między majem 1995 roku i wrześniem 1996 roku indeks BDI spadł o 58 proc. W tym samym czasie polski rynek akcji zyskał ponad 60 proc. Sugerując się wskaźnikiem Baltic Dry, inwestorzy straciliby dobrą okazję do zarobku. W grudniu 2004 roku BDI również dał błędny sygnał. W ciągu pół roku stracił 71,7 proc., a WIG rósł wtedy o ponad 20 proc.

Bardziej wartościowych wskazówek, podobnie jak w przypadku produkcji przemysłowej, należy szukać w dynamice obu indeksów. Tendencje są zbieżne i spadek tempa zmian BDI odzwierciedla też słabnięcie zwyżek WIG. Gdy roczne przyrosty BDI spadały, działo się tak również ze wskaźnikiem warszawskiego parkietu. Im obserwowane tendencje były silniejsze, tym silniejsze spadki obserwowane były na rynku akcji. Dotyczy to zwłaszcza dotkliwych dla giełdowej koniunktury okresów: 1997–1998, 2000–2001 oraz 2007–2009. To wtedy dynamika obu wskaźników spadała poniżej zera, potwierdzając zły stan giełdowej koniunktury.

Podpowiedź od oscylatora

W analizie BDI i jego dynamiki liczy się nie tylko kierunek zmian, ale też skrajne poziomy, do których te zmiany prowadzą. Wyraźnie widać, że dynamika BDI przejawia pewną regularność, na przemian osiągając skrajnie wysokie i niskie wartości. Jest to efekt tego, że jako wskaźnik globalnego popytu na podstawowe surowce indeks ten podlega cyklicznym zachowaniom. Zapotrzebowanie na czynniki produkcji jest bowiem skorelowane z ogólną koniunkturą gospodarczą. Fazy jej ożywienia przeplatają się z okresami recesji, co znajduje odzwierciedlenie w cykliczności zachowania dynamiki BDI. To sprawia, że?można zastanowić się nad tym, by zastosować ten wskaźnik w taki sam sposób jak znany z analizy technicznej oscylator.

Narzędzie to służy do potwierdzenia trendu oraz uchwycenia momentu, kiedy trend może się odwrócić. Szansa na takie odwrócenie zwiększa się, gdy wskaźnik dotrze do granicy wykupienia bądź wyprzedania, czyli osiągnie wartości skrajne. My ustaliliśmy te poziomy na pułapie +50 proc. oraz -50 proc., ponieważ wewnątrz tej strefy wykres dynamiki BDI przebywał przez większość analizowanego okresu (lata 1995–2011). Osiągnięcie lub przekroczenie górnej granicy jest potencjalnym sygnałem zakończenia zwyżek. Sytuacja przeciwna zwiastuje schyłek spadków.

W badanym okresie oscylator osiągał lub przebijał dolną granicę czterokrotnie. Dla produkcji przemysłowej UE we wszystkich przypadkach był to sygnał, że gorszy dla koniunktury okres dobiega końca. Skrajna wartość oscylatora oznaczała, że wyczerpały się siły osłabiające rynek. W odniesieniu do giełdy dynamika BDI dawała analogiczne sygnały, przy czym ten z 1996 roku nie sprawdził się – WIG przebywał wtedy od dłuższego czasu w trendzie wzrostowym.

Sygnały zakończenia zwyżek oscylator generował pięciokrotnie. Tu sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana. Wyraźne ostrzeżenie przed osłabieniem koniunktury giełdowej pojawiało się wtedy, gdy po przebiciu granicy +50 proc. oscylator osiągał swoje maksimum potwierdzone również lokalnym szczytem samego BDI. Taki sygnał sprawdził się w czterech przypadkach. Natomiast w odniesieniu do produkcji ostrzeżenie pojawiało się wtedy, gdy oscylator po osiągnięciu szczytu ponownie przebijał, tym razem od góry, linię +50 proc. Sygnał ten okazał się trafny w każdym z pięciu przypadków. Inna interpretacja zachowania oscylatora przy górnej strefie wynika z faktu, że strefa ta była osiągana wtedy, gdy indeks Baltic Dry przebywał w silnych trendach wzrostowych. Takie ruchy powodują, że oscylator może dać sygnał zbyt wcześnie, więc warto poczekać do czasu, gdy osiągnie on swoje lokalne maksimum.

Jak na tle naszych analiz rysuje się najbliższa przyszłość? W połowie 2011 roku oscylator spadł poniżej dolnej granicy wahań. Wtedy też spadło tempo produkcji przemysłowej UE, a na warszawskiej giełdzie obserwowaliśmy silne załamanie. Oscylator potwierdził więc osłabienie koniunktury. Obecnie dynamika BDI nadal jest poniżej zera, ale zaczyna powoli rosnąć, oddalając się od linii -50 proc. Wygląda więc na to, że pogorszenie sytuacji gospodarczej mamy już za sobą i należy oczekiwać poprawy. Więcej optymizmu wniesie z pewnością ewentualne przebicie przez oscylator linii zero.

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?