Niepewność panująca obecnie na rynkach finansowych związana jest z wątpliwościami dotyczącymi kondycji światowej gospodarki. Napływ danych makroekonomicznych, komunikaty polityków oraz różne interpretacje ekonomistów tworzą niepokojący szum informacyjny, którego efektem są zmienne nastroje inwestorów i wahania giełdowych indeksów. W takiej sytuacji inwestorzy często poszukują na rynku obiektywnych wskaźników, które mogłyby stan niepewności zmniejszyć. Przykładem takiego wskaźnika jest Baltic Dry Index. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie wątpliwości możemy za jego pomocą rozwiać.
Baltic Dry Index
Indeks Baltic Dry to wskaźnik pokazujący koszty transportu morskiego podstawowych surowców, takich jak węgiel, rudy żelaza i zboże. Jego wartość szacowana jest na podstawie dwóch rodzajów stawek – ilościowej, czyli podającej cenę przewozu jednej tony danego surowca, oraz czasowej, która wyraża koszt jednego dnia przewozu. Stawki podawane są codziennie przez brokerów frachtowych działających na 20 najważniejszych szlakach morskich na świecie. Dane trafiają na londyńską giełdę Baltic Exchange, gdzie są uśredniane i podawane w postaci indeksu BDI.
Indeks cieszy się dużą popularnością wśród giełdowych analityków i inwestorów. Dlaczego? Najczęściej usłyszeć można trzy argumenty. Po pierwsze, BDI pokazuje realne zapotrzebowanie światowej gospodarki na podstawowe czynniki produkcji. Z uwagi na fakt, że ilość statków transportujących surowiec nie może zmienić się z dnia na dzień (ich podaż jest stała w krótkim terminie), to właśnie popyt w głównej mierze kształtuje cenę przewozu. Indeks pokazuje zatem, jak bardzo kontrahentom zależy na danej dostawie, ile skłonni są zapłacić, aby otrzymać surowiec na czas. Po drugie, indeks w opinii inwestorów uchodzi za dobry barometr światowej koniunktury. Należy bowiem pamiętać, że kontrahenci planują dostawy z dużym wyprzedzeniem (nawet dwuletnim), muszą zatem racjonalnie prognozować opłacalność swoich przyszłych inwestycji. Po trzecie, na Baltic Exchange handlują faktycznie zainteresowani przedsiębiorcy. Brak tam spekulantów czy funduszy hedgingowych. W takiej sytuacji zachowanie indeksu jest dość klarowne – jego zmiany wynikają wyłącznie ze zmian warunków rynkowych.
Specyfika i konstrukcja indeksu sugerują, że wskaźnik ten faktycznie może być skutecznym narzędziem do oceny stanu światowej gospodarki i kondycji giełdowych parkietów. A jak to wygląda w praktyce?
Co z tą koniunkturą?
Wychodząc z założenia, że Baltic Dry Index odzwierciedla aktualne zapotrzebowanie światowego przemysłu na podstawowe surowce, można przyjąć, że jego wzrost świadczy o dobrej kondycji globalnej koniunktury, a spadek o jej pogarszaniu. Jeśli przedsiębiorcy redukują swoje plany inwestycyjne i zmniejszają zamówienia na czynniki produkcji, może to być pierwszy symptom gospodarczego spowolnienia. Przecież to producenci szacują opłacalność swoich przedsięwzięć i dostosowują skalę działalności do skali popytu na ich produkty. Oczekiwania spadku zamówień na produkt końcowy powinny więc skutkować spadkiem zamówień na surowiec do jego produkcji.