W tym roku inwestorzy nie mogą narzekać na brak nagłych zwrotów na rynku, przynajmniej jeśli chodzi o kursy dużych spółek. Zamiast modelowej hossy mamy na wykresie WIG raczej huśtawkę nastrojów przypominającą przeżycia z kolejki górskiej. Ledwie indeks zdoła ustanowić nowy tegoroczny szczyt, wkrótce potem poddaje się głębokiej korekcie. Trzy kroki pod górę, dwa kroki wstecz – chyba mało kto tak właśnie wyobrażał sobie tegoroczną hossę. Taka huśtawka nastrojów sprawia, że w tym roku w odniesieniu do WIG czy WIG20 sprawdzają się rozmaite oscylatory techniczne, czyli narzędzia z natury nadające się raczej do trendów bocznych niż wzrostowych. Weźmy np. prosty wskaźnik, jakim jest 20-sesyjna zmiana WIG.
Kiedy sprzedać i odkupić?
Widać wyraźnie, że w tym roku bardzo dobrze sprawdza się taktyka polegająca na sprzedaży akcji (lub wyraźnej redukcji zaangażowania) w momencie, gdy 20-sesyjna zmiana WIG przekracza +8 proc., oraz odkupieniu akcji w momencie, gdy 20-sesyjna zmiana WIG spada w okolice -5 proc. To samo widać choćby na wykresie popularnego oscylatora RSI. Podejście kontrariańskie święci w tym roku triumfy. Jak długo jeszcze taki schemat się utrzyma? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, niemniej widać, że chyba warto dwa razy przemyśleć decyzję o kupowaniu akcji w sytuacji, gdy WIG rośnie zbyt szybko.
Na szczęście nie wszystko na warszawskim parkiecie układa się w taki irytujący schemat. Kursy małych i średnich spółek nie są również co prawda odporne na korekty, ale korekty te nie wyrządzają poważnych szkód trendowi wzrostowemu. Obawy związane z planowanym demontażem OFE, strach przed wycofywaniem się Fedu z polityki luzowania ilościowego (QE), słabość części rynków wschodzących, a ostatnio groźba interwencji militarnej w Syrii – wszystkie te czynniki, mające niekiedy decydujące znaczenie dla huśtawki notowań WIG, w przypadku małych i średnich spółek okazują się drugorzędne. Pierwszorzędne znaczenie ma natomiast ożywienie gospodarcze, któremu towarzyszą rekordowo niskie stopy procentowe.
Systematyczna wspinaczka
Efekt jest taki, że podczas gdy WIG błądzi w poszukiwaniu właściwej drogi, to indeksy takie jak sWIG80 systematycznie wspinają się na coraz wyższe poziomy. Roczna zmiana sWIG80 zbliża się do 40 proc.
Z jednej strony fakt, że niektóre indeksy zdążyły urosnąć już o tyle, świadczy o tym, że przynajmniej część potencjalnych zysków została już skonsumowana. Skoro kursy małych i średnich spółek zdążyły już urosnąć po kilkadziesiąt procent, to czy jest jeszcze miejsce na dalszy marsz w górę?