Inwestowanie z trendem to podobno jedna z najprostszych metod zarabiania pieniędzy na rynkach kapitałowych. Pozornie wszystko sprowadza się do identyfikacji trendu i zajęcia pozycji zgodnej z jego kierunkiem. Na rynku rosnącym będziemy więc kupować i trzymać pozycję tak długo, aż trend się skończy. Na rynku spadkowym z kolei będziemy grać krótko i zarabiać dopóty, dopóki kurs nie zaliczy ostatecznego dna.
Wszystko wydaje się banalne, ale w praktyce zawsze pojawiają się „schody" w postaci uciążliwych szczegółów zawierania transakcji. Po pierwsze – jak wybrać moment podłączenia się do trendu? Po drugie – gdzie ustawić zlecenie stop loss? I w końcu trzecia kwestia – w którym momencie realizować zysk? Spróbujmy poszukać odpowiedzi, korzystając z arsenału narzędzi analizy technicznej i porad ekspertów.
Dołki i szczyty
Załóżmy, że chcemy kupić akcje firmy ABC, której cena rośnie już od dłuższego czasu. Eksperci od analizy wykresu podpowiadają, że do wyboru mamy dwie możliwości wejścia na rynek. – Pierwsza to kupno na wybijaniu dotychczasowych szczytów. Taka metoda jest najprostsza i najwygodniejsza, gdyż nie kłóci się z naturą człowieka. Drugą metodą jest akumulowanie podczas korekt, które zazwyczaj dążą do średnich kroczących. Wybór okresu średniej zależy z kolei od specyfiki danego rynku – mówi Piotr Neidek, analityk DI BRE Banku.
Podobnego zdania jest Krzysztof Borowski, ekspert z katedry bankowości SGH. W jego opinii kupować można podczas przebicia poprzedniego oporu lub wtedy, gdy cena testuje linię trendu. Wygląda więc na to, że kryterium kupna można stworzyć w oparciu o sam wykres ceny wzbogacony o linię trendu lub średnią kroczącą.
Powstaje jeszcze pytanie o zasady kupna w sytuacji, gdy trend nie został jeszcze w pełni ukształtowany. – Tutaj sprawdza się teoria Dowa. Przełamanie serii coraz niżej położonych dołków i szczytów jest sygnałem zmiany trendu na wzrostowy. Do tego warto dołożyć analizę wskaźnikową – pozytywna dywergencja na MACD, Stochastic, RSI, ROC. Najlepiej w ujęciu tygodniowym – mówi Borowski. Warto przy tym dodać, że próba złapania początku ruchu jest bardziej ryzykownym podejściem niż inwestowanie w warunkach trwającego trendu.