Optymizm rynkowy niepokoi, ale to jeszcze nie jest ostatni etap hossy

Schłodzenie rozgrzanych nastrojów na warszawskim parkiecie staje się coraz bardziej możliwe. Analiza cyklu koniunkturalnego sugeruje jednocześnie, że do definitywnego szczytu trendu wzrostowego jeszcze prawdopodobnie daleka droga. 2 procent wzrostu PKB w III kwartale (według szacunków resortu finansów), to liczba, którą trudno traktować jako oznakę przegrzania koniunktury gospodarczej i groźbę odwrócenia się cyklu na GPW.

Aktualizacja: 11.02.2017 09:27 Publikacja: 10.11.2013 16:54

Roczne zmiany polskiego PKB (proc.)

Roczne zmiany polskiego PKB (proc.)

Foto: GG Parkiet

Kiedy w analizach z maja–czerwca wskazywałem na czynniki sprzyjające kontynuacji trendu wzrostowego, nastroje na GPW były bardzo dalekie od euforii. Teraz sytuacja jest odmienna. Zastanawia narastający optymizm rynkowy. Odsetek byków w ankiecie Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych po raz pierwszy w swej historii (sięgającej 2011 r.) od czterech tygodni przebywa powyżej poziomu 60 proc. Coraz lepsze nastroje widać także na Wall Street, gdzie liczba byków wśród autorów biuletynów inwestycyjnych jest już trzykrotnie wyższa od liczby niedźwiedzi (według Investors Intelligence). W poprzednich latach takie odczyty były trafnym ostrzeżeniem przed solidnymi korektami w perspektywie kilku miesięcy. Nawet jeśli tym razem nie widać na razie na horyzoncie tak mocnych pretekstów do przeceny jak wówczas (w poprzednich przypadkach impulsem był koniec kolejnych rund QE w USA), to doświadczenie każe ostrożniej niż wcześniej podchodzić do ryzykownych aktywów. Trzeba jednak podkreślić, że groźba schłodzenia coraz bardziej rozgrzanej koniunktury na rynkach to perspektywa średnioterminowa (kilkumiesięczna), zaś losy trendu wzrostowego w dłuższym horyzoncie to już zupełnie inna kwestia.

Najpierw hossa w gospodarce

O tym, że diagnoza mówiąca o szansach na kontynuację pozytywnego trendu pozostaje aktualna, przekonuje choćby analiza danych makroekonomicznych. Zacznijmy od wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu. Owszem znalazł się on na poziomie najwyższym od 2,5 roku, co oznacza, że coraz bardziej zbliża się do historycznych szczytów. Po pierwsze jednak ciągle pozostaje pewien dystans do tych szczytów (przykładowo poprzednią górkę zanotowano w grudniu 2010 r. na wysokości 56,3 pkt – tymczasem obecna wartość to 53,4 pkt). Po drugie w poprzednich dwóch cyklach hossa na GPW załamywała się dopiero, gdy PMI zaczynał osuwać się ze zdobytych wcześniej szczytów. Innymi słowy, gospodarka najpierw mocno się rozgrzewała, a potem zaczynała stygnąć – dopiero wtedy należało bić na alarm.

Z taką sytuacją obecnie nie mamy jeszcze do czynienia. Przekonuje o tym nie tylko PMI, ale też dużo bardziej wszechstronna miara koniunktury gospodarczej: PKB. W nadchodzącym tygodniu poznamy wstępny odczyt tego wskaźnika za III kwartał. Ministerstwo Finansów szacuje, że PKB urósł o 2 proc. r./r. To by oznaczało, że w ostatnich dwóch kwartałach dokonała się skokowa poprawa koniunktury: z 0,5 proc. w I kw. poprzez 0,8 proc. w II kw. do ok. 2 proc. w III kw. Na marginesie warto zauważyć, że tempo to jest spójne z tym, co pisaliśmy w naszej analizie z końca sierpnia: „w pierwszych czterech kwartałach ożywienie postępowało w przeszłości w tempie średnio +0,8 pkt. proc. na kwartał. Jak na razie tempo wynosi 0,75 pkt proc. (zakładając, że sprawdzi się szacunek MF), a więc jest bardzo bliskie historycznemu wzorcowi. To z kolei nie powinno też dziwić o tyle, że jak już kilka razy pisaliśmy, niemal idealnie zgodne z historycznym wzorcem jest też tempo ożywienia w polskim przemyśle.

No dobrze, ale dynamika PKB w III kwartale – choć jeszcze nie ogłoszona przez GUS – to już de facto zamierzchła przeszłość dla inwestorów giełdowych. Teraz liczą się oczekiwania na kolejne kwartały. Potraktujmy jednak szacunek wzrostu w minionym kwartale za pewien punkt wyjścia do rozważań dotyczących przyszłości.

Często główny nurt analiz dotyczących PKB opiera się na założeniu, że im szybciej rośnie gospodarka, tym lepiej dla wyników spółek i dla kursów akcji. Owszem, ale w naszych analizach podkreślamy również kluczowy element, którego brakuje często w bieżących komentarzach na temat stanu gospodarki. Elementem tym jest cykl koniunkturalny. W którymś momencie za każdym razem okazuje się, że koncepcja „im szybciej, tym lepiej" przestaje się sprawdzać, bo koniunktura ulega przegrzaniu i cykl się odwraca. Zanim to odwrócenie zdążą na dobre dostrzec ekonomiści, straty z akcji są już od dawna faktem.

To sprawia, że dużo trafniejsza z punktu widzenia inwestorów giełdowych jest koncepcja „im szybciej, tym lepiej, byle jednak nie za szybko". Aby zobrazować tę koncepcję w sposób bardziej konkretny, wykonajmy prosty zabieg matematyczny. Na wykres rocznej dynamiki PKB nanieśliśmy linię trendu (w rozumieniu statystycznym, a nie w rozumieniu analizy technicznej).

Na marginesie martwić może fakt, że na przestrzeni czasu linia ta opada – to świadczyć może o tym, że polska gospodarka z biegiem czasu traci potencjał wzrostowy. 7–8 proc. wzrostu z połowy lat 90. to obecnie liczby pozostające jedynie w sferze marzeń. Nie to jest jednak przedmiotem niniejszej analizy. Chodzi o coś innego – o odchylenia in plus i in minus od linii trendu. Zasada jest prosta – im bardziej dynamika PKB odchyla się w górę od linii, tym bliżej do przegrzania koniunktury i odwrócenia cyklu na spadkowy.

Korekta to nie koniec hossy

Koncepcja ta staje się jeszcze klarowniejsza, jeśli pójdziemy krok dalej i pozbędziemy się trendu widocznego na wykresie i pozostawimy same odchylenia od tego trendu.

Analiza rysunku nr 2 nie pozostawia wątpliwości co do tego, w jakim punkcie cyklu koniunkturalnego jest polska gospodarka i jakie płyną stąd wnioski dla rynku akcji. Po pierwsze mamy proste wyjaśnienie faktu, że ostatnie pół roku stoi pod znakiem silnej zwyżki notowań, zwłaszcza wrażliwych na wahania koniunktury małych i średnich spółek. Motorem tej zwyżki było zamykanie się „luki", rozumianej jako ujemne odchylenie dynamiki PKB od linii trendu. Identyczny mechanizm zadziałał np. w trakcie hossy w 2009 r.

Po drugie, nawet zakładając dość wysoki szacunek dynamiki PKB autorstwa resortu finansów (wspomniane 2 proc. r./r.), to i tak wspomniana luka nie została jeszcze w III kwartale domknięta w całości (tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę nieco niższe szacunki części ekonomistów pozarządowych). Wspomniany wzrost wskaźnika PMI w październiku sugeruje, że proces zamykania luki jest kontynuowany w trwającym IV kwartale. To dalsze wytłumaczenie ostatniej siły rynku.

Po trzecie, nawet kiedy luka zostanie domknięta, nie będzie to jeszcze równoznaczne z końcem dobrych perspektyw dla rynku akcji. A to dlatego, że wszystkie główne trendy wzrostowe na GPW kończyły się w przeszłości nie wówczas, gdy PKB powrócił do linii trendu, lecz kiedy był sporo powyżej niej. Maksymalne odchylenie in plus w ostatnich pięciu cyklach wyniosło 1,2–5,5 pkt proc. Skoro linia trendu przebiega obecnie na poziomie ok. 2,8 proc., to dawałoby to 4 proc. (1,2 + 2,8) jako poziom, przekroczenie którego będzie sygnałem do rozpoczęcia rozważań na temat końca trendu wzrostowego na GPW. Do osiągnięcia przez dynamikę PKB pułapu 4 proc. mamy jeszcze zapewne trochę czasu, a to by oznaczało, że ewentualna korekta spadkowa – uprawdopodobniona przez ostatni wyskok wskaźników optymizmu – nie będzie jeszcze równoznaczna z definitywnym końcem hossy.

Dociekliwy Czytelnik zauważy zapewne pewien niuans na naszych wykresach. Narysowana na Rys. 1 linia trendu przykładowo na koniec 2001 r. leży na wysokości ok. 4,7 proc. Gdybyśmy jednak cofnęli się właśnie do roku 2001 i wówczas narysowali linię według tych samych zasad, to wówczas leżałaby na wysokości 2,4 proc. Innymi słowy obecny kształt linii jest znany obecnie, ale nie mógł być znany w przeszłości (linia może przesuwać się wraz z pojawianiem się nowych danych). Ten trafny zarzut nie przekreśla jednak naszej analizy. Na Rys. 2 prezentujemy bowiem odchylenia nie od obecnej linii (czyli tej widocznej na Rys. 1), ale od linii rysowanej każdorazowo na koniec każdego kolejnego kwartału. To pozwala na wysnucie wiarygodnych wniosków.

KONKLUZJE

* narastający optymizm rynkowy podpowiada, że nie można wykluczyć korekty na rynkach akcji;

* polskie akcje nie są jednak w tak zaawansowanej fazie cyklu wzrostowego, by należało utożsamiać potencjalną korektę z końcem hossy;

* wszystkie główne trendy wzrostowe na GPW kończyły się w przeszłości w warunkach wyraźnego odchylenia in plus dynamiki PKB od linii trendu – obecnie dynamika dopiero powraca do tej linii po wcześniejszym silnym odchyleniu in minus.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?