EBC zapowiada luzowanie
Po czwartkowym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego stopy procentowe w strefie euro pozostały na niezmienionym poziomie, ale Mario Draghi dość jednoznacznie zadeklarował gotowość do ich obniżenia. Jednocześnie informacja o rozpoczęciu prac nad możliwymi posunięciami w ramach polityki pieniężnej sugeruje możliwość zastosowania także innych instrumentów monetarnych, a więc prawdopodobnie wznowienia skupu obligacji. Przed posiedzeniem pojawiły się nawet spekulacje, że skup mógłby dotyczyć także akcji, ale to chyba jednak zbyt daleko posunięte i przynajmniej na razie, nierealne scenariusze. Jednocześnie Draghi starał się nie straszyć uczestników rynku obawami o stan gospodarki, koncentrując się na niskiej inflacji i uspokajając, że ryzyko recesji jest niskie. Wystarczająco dużo obaw płynie zarówno z danych z realnej gospodarki, jak i wskaźników wyprzedzających. Najnowszy odczyt indeksu instytutu Ifo, obrazującego nastroje niemieckich przedsiębiorców, uplasował się na poziomie najniższym od ponad sześciu lat. Przemysłowy wskaźnik PMI dla Niemiec pokazuje, że nastroje są najgorsze od siedmiu lat, sugerując ryzyko pojawienia się recesji. Te sygnały w pełni korespondują z wcześniej publikowanymi danymi dotyczącymi niemal wszystkich parametrów makroekonomicznych. W tym kontekście trudno się dziwić, że brak reakcji EBC już na lipcowym posiedzeniu nieco inwestorów rozczarował.
Najbardziej odczuła to giełda we Frankfurcie. DAX, który w czwartek rano usiłował przebić się w okolice 12 600 pkt, czyli w pobliże niedawno ustanowionego lokalnego szczytu, kończył sesję spadkiem o 1,3 proc., a w najgorszym momencie tracił 300 pkt, czyli prawie 2,4 proc. Na pozostałych parkietach europejskich było jednak znacznie bardziej spokojnie. W Paryżu spadek sięgał jedynie 0,5 proc. W trakcie konferencji prasowej Mario Draghiego kurs euro podlegał silnym wahaniom, początkowo zniżkując do 1,11 dolara, by w ciągu kilkunastu minut podskoczyć do niemal 1,12 dolara. Pod koniec dnia sytuacja uległa uspokojeniu. Podobnie było w przypadku niemieckich obligacji skarbowych. Rentowność dziesięciolatek najpierw spadała do minus 0,421 proc., ustanawiając kolejny rekord „zimna", a dzień kończyła w okolicach minus 0,36 proc.
Żywotność hossy na Wall Street wciąż zadziwia, ale chyba już tylko najbardziej zagorzałych malkontentów. S&P 500 w minioną środę ustanowił kolejny rekord, osiągając niemal 3020 pkt. Czwartkowa niewielka korekta o 0,5 proc. raczej posiadaczy akcji nie zdeprymuje, tym bardziej że wskaźnik zdołał utrzymać się powyżej psychologicznego poziomu 3000 pkt, a w skali pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zyskał 0,9 proc. Słabiej radził sobie Dow Jones, wychodząc „na zero". Nasdaq ucierpiał nieco na przekraczającym 13 proc. spadku akcji Tesli i w czwartek korygował o 1 proc. ustanowiony dzień wcześniej rekord. Tesla sprzedaje coraz więcej aut, ale zysku wciąż nie jest w stanie z tej działalności osiągnąć.
WIG20 w bok, mWIG40 w dół
W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia indeks naszych największych spółek zniżkował o 1,4 proc. W największym stopniu przyczynił się do tego czwartkowy spadek o 1,1 proc. Bykom po raz kolejny nie udała się próba pokonania bariery 2350 pkt. WIG20 od ponad miesiąca pozostaje w trendzie bocznym, z dolnym ograniczeniem w okolicach 2300 pkt. Indeks szerokiego rynku bezskutecznie usiłował wznieść się powyżej 61 tys. pkt. Aktywność handlu przypomina o wakacjach, a więc na poważniejsze rozstrzygnięcia trzeba pewnie jeszcze będzie poczekać, choć posiedzenie Fed może trochę namieszać także na naszym rynku.
Choć obserwacja zmian WIG20 emocji przynosi niewiele, to jednak w przypadku poszczególnych walorów wchodzących w jego skład nudy nie ma. W ostatnich dniach dominowały nastroje negatywne. Tydzień na plusie kończyły papiery jedynie kilku spółek. Po publikacji niezłych wyników finansowych o 2,7 proc. w górę poszedł kurs akcji Orange, choć w trakcie czwartkowej sesji zyskiwał momentami nawet ponad 5 proc. Symboliczne zwyżki notowały papiery PKN Orlen i Lotosu. Zapału do kupowania akcji blue chips raczej więc nie widać. Rozczarowanie raportem finansowym skutkowało prawie 4-proc. przeceną akcji Santandera, które w trendzie spadkowym znajdują się od połowy czerwca. W tym czasie straciły już prawie 10 proc., ponaddwukrotnie więcej niż WIG-banki. W ostatnich dniach indeks ten zresztą także radził sobie nie najlepiej, zniżkując o 2 proc., co należy przypisać obawom związanym z kredytami frankowymi. Choć krajowe regulacje naszym bankom nie zagrożą, to jednak rozstrzygnięcia na szczeblu europejskim mogą wpłynąć w istotny sposób na orzeczenia wydawane przez polskie sądy, które i tak coraz częściej wydają orzeczenia korzystne dla frankowiczów. Pod względem poziomu pesymizmu nic jednak nie jest w stanie zagrozić sektorowi energetycznemu. WIG-energia zniżkował do czwartku o 2,5 proc., a jedynym pocieszeniem może być fakt, że skala spadku była o połowę niższa niż tydzień wcześniej. Akcje Tauronu taniały do czwartku o ponad 5 proc., a walory PGE zniżkowały o niemal 3 proc. Od trzech tygodni dużym wahaniom podlegają notowania papierów PZU. Po niedawnym wzroście o ponad 4,5 proc. tym razem o niemal tyle samo poszły w dół. Po czerwcowym silnym rajdzie w trendzie bocznym pozostają akcje Playa. Jednak w jego ramach do czwartku taniały one o ponad 3 proc. Poziom 32 zł powinien powstrzymać niedźwiedzie, ale jego pokonanie może skutkować dalszą przeceną. Mimo utrzymywania się w pobliżu historycznych rekordów, ze spadkową korektą należy się liczyć w przypadku akcji Dino. Do czwartku zniżkowały one o 1,3 proc.