Skoro jest tak źle, to dlaczego WIG skutecznie broni się przed bessą?

Na pierwszy rzut oka stagnacja WIG w ostatnich kilkunastu miesiącach to powód do narzekań. Z drugiej strony widać jednak, że indeks skutecznie broni się przed scenariuszem dyktowanym przez spadające wskaźniki PMI. W tej sytuacji mogłoby być dużo gorzej!

Aktualizacja: 10.11.2019 17:30 Publikacja: 10.11.2019 07:58

Skoro jest tak źle, to dlaczego WIG skutecznie broni się przed bessą?

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Najniższy od 2009 r. odczyt wskaźnika PMI pokazującego aktywność w polskim przemyśle odbił się szerokim echem w popularnych mediach zgodnie z zasadą, że sensacja się dobrze sprzedaje. W tych samych mediach pojawiło się również niedowierzanie, że w dniu tej publikacji WIG wykonał dawno niewidziany ruch w górę. Czas odświeżyć naszą diagnozę.

W temacie relacji między PMI i polską giełdą wypowiadaliśmy się od lat i można powiedzieć nieskromnie, że mamy pewne doświadczenie w tej dziedzinie. Na nasze autorskie spojrzenie składa się kilka ogólnych, ponadczasowych obserwacji będących punktem wyjścia do bieżących rozważań.

Od przegrzania do mocnego schłodzenia

Po pierwsze, PMI dla polskiego przemysłu w ostatecznym rozrachunku jest nieco bardziej chaotyczną/zmienną wersją PMI w strefie euro – lepiej więc obserwować je łącznie. Warto zwrócić uwagę, że w październiku rodzimy wskaźnik „równał" w dół do europejskiego.

Po drugie, w analizie PMI kluczowe jest to, że porusza się on w wyraźnych cyklach – od przegrzania koniunktury do jej mocnego schłodzenia i z powrotem. Ten rollercoaster obserwujemy od lat. Z przegrzaniem mieliśmy ostatnio do czynienia na przełomie lat 2017/2018 (gdy w modzie było hasło „globalne zsynchronizowane ożywienie") – i wtedy regularnie przed tym ostrzegaliśmy. Od tego czasu sporo się zmieniło. Rodzimy PMI na poziomie najniższym od 2009 r. (a ten w strefie euro od 2012 r.) to najlepszy dowód na to, że faza chłodzenia jest na zaawansowanym etapie. W którymś momencie cykl znów się odwróci.

Po trzecie, w analizowaniu relacji między PMI i rodzimym rynkiem akcji należy pamiętać, że ruchy PMI nie wyprzedzają zachowania WIG. Wręcz przeciwnie, przychylamy się raczej do tezy, że to WIG z pewnym wyprzedzeniem dyskontuje zmiany aktywności w przemyśle lub też przynajmniej porusza się równolegle do tego wskaźnika. Jeśli już PMI ma praktyczne znaczenie dla inwestorów, to są nim wspomniane wcześniej jego stany skrajne, czyli przegrzanie i schłodzenie.

Inny scenariusz niż przed dekadą

1. PMI a WIG – ujęcie długoterminowe

1. PMI a WIG – ujęcie długoterminowe

Foto: GG Parkiet

Traktując te trzy reguły jako punkt wyjścia, przejdźmy do bieżącej diagnozy. Poprzednio ze spadkiem rodzimego PMI do poziomu takiego jak obecnie mieliśmy do czynienia jeszcze w sierpniu 2008 r. Wtedy WIG był już po niemal 40-procentowym (!) spadku od szczytu i znalazł się na poziomie najniższym od 2,5 roku. Nasze porównanie pokazuje, że indeks krok po kroku ochoczo podążał w ślad za wędrującym coraz niżej PMI.

2. W ostatnich kilkunastu miesiącach polskie akcje wykazują się odpornością na ścieżkę dyktowaną prz

2. W ostatnich kilkunastu miesiącach polskie akcje wykazują się odpornością na ścieżkę dyktowaną przez spadający PMI

Foto: GG Parkiet

Obecna sytuacja jest podobna tylko w sferze przemysłowego wskaźnika. Jeśli chodzi o zachowanie rynku akcji, trudno dopatrzyć się podobieństwa. Było ono widoczne co najwyżej w początkowym okresie, gdy WIG jesienią 2018 r. znalazł się 20 proc. poniżej szczytu hossy. Od tego czasu indeks pozostaje jednak w konsolidacji (w trendzie bocznym), niejako „odmawiając" współpracy ze spadającym PMI. Gdyby realizował scenariusz znany z 2008 r., powinien tymczasem być gdzieś w okolicach 40 tys. pkt, czyli na poziomie sprzed ponad siedmiu lat. W rzeczywistości krąży w okolicy 60 tys. pkt.

GPW nie ma z czego tracić?

3. W katastrofalnym 2008 roku sytuacja wyglądała zgoła odmiennie

3. W katastrofalnym 2008 roku sytuacja wyglądała zgoła odmiennie

Foto: GG Parkiet

Jeden z wykresów pokazuje, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy WIG skutecznie broni się przed scenariuszem recesji/bessy dyktowanym przez PMI. Pesymista mógłby powiedzieć, że ta rozbieżność to oznaka, że rynek akcji „oderwał się" od fundamentów, a w domyśle – musi do owych fundamentów powrócić, czyli się załamać.

4. Wyceny akcji na GPW są niskie, co tłumaczyłoby, dlaczego wykazują się taką odpornością w obecnym

4. Wyceny akcji na GPW są niskie, co tłumaczyłoby, dlaczego wykazują się taką odpornością w obecnym cyklu

Foto: GG Parkiet

Teza ta jest jednak sprzeczna z naszym założeniem, że to rynek akcji dyskontuje sytuację w gospodarce, a nie odwrotnie. W poszukiwaniu podobnego epizodu z przeszłości natrafiamy na przykład na lata 2011–2012, kiedy to WIG również w pewnym momencie zaczął „odrywać się" w górę od ścieżki dyktowanej przez PMI. Wtedy bynajmniej nie była to oznaka, że rynek akcji „buja w obłokach", lecz zapowiedź tego, że koniunktura gospodarcza zacznie się poprawiać, a rynek zaczyna to stopniowo dyskontować. Obecne zachowanie WIG jest zdecydowanie bliższe temu z lat 2011–2012 niż temu z katastroficznego 2008 r.

Inna kwestią jest to, z czego wynika ta odporność. Po części oczywiście z sytuacji na rynkach globalnych. Nowe rekordy S&P 500, ożywienie na emerging markets – to wszystko rzecz jasna wpływa na GPW. Ale chcielibyśmy też zwrócić uwagę na analizę fundamentalną. Nasza teza brzmi: to, że WIG nie podąża ścieżką znaną z 2008 r., jest rezultatem nieporównywalnie niższych wycen akcji. Na kolejnym wykresie obrazujemy to za pomocą wskaźnika cena/wartość księgowa (P/BV). Zauważmy, że katastrofa 2008 r. wynikała w dużym stopniu z tego, że wskaźnik runął z niebotycznych pułapów (powyżej 3,0). Teraz dla porównania wynosi zaledwie 1,1, co jest ułamkiem tamtych wartości. Nieco tendencyjne nałożenie P/BV na wykres PMI pokazuje, w czym rzecz. Po prostu akcje na GPW są tak nisko wyceniane, że nie za bardzo mają z czego spadać...

Oczywiście w tych wszystkich rozważaniach zawarta jest pewna dawka niepewności. Nie ma żadnej gwarancji, czy jednak pod wpływem jakiegoś szoku wskaźniki PMI nie zanurkują dużo głębiej – wtedy odporność rynku akcji stanęłaby pod znakiem zapytania. Ale z drugiej strony popatrzmy oczami wyobraźni na odwrotną sytuację, w której PMI zaczynają wreszcie rosnąć...

Reasumując, WIG na przestrzeni tego roku wykazuje się niebywałą odpornością na to, co dzieje się ze wskaźnikiem aktywności w polskim przemyśle. To radykalnie odróżnia obecną sytuacją od tej z katastrofalnego 2008 r.

J.P. Morgan o PMI i rynkach wschodzących

Analitycy J.P. Morgan obliczyli, że punkt, w którym jest globalny wskaźnik PMI (agregowany przez ten bank), oraz kierunek jego zmian mają silne przełożenie na stopy zwrotu z akcji na rynkach wschodzących. Najgorsze, średnio rzecz biorąc, wyniki (-2,4 proc. miesięcznie) były wtedy, gdy globalny PMI był powyżej średniej, a jednocześnie malał. Najlepsze z kolei, gdy wskaźnik był poniżej średniej i odbijał w górę (+2,8 proc. miesięcznie). Biorąc pod uwagę silną korelację GPW z emerging markets, można zakładać, że odbicie wskaźników PMI – o ile faktycznie nastąpi – stanowiłoby energetyczne paliwo dla krajowych indeksów.

Tomasz Hońdo, CFA

starszy analityk, Quercus TFI

Analizy rynkowe
Techniczna spółka dnia. Pod PKO BP zaczyna kruszyć się podłoga
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Cła i wojna psują nastroje
Analizy rynkowe
WIG – (prawie) 100 tys. pkt. I co dalej?
Analizy rynkowe
Świat za bardzo boi się wyższych ceł w USA?
Analizy rynkowe
Wall Street na detoksie, reszta świata na fiskalnym haju
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Fed lekko pesymistyczny