W takich okolicznościach, z jakimi mamy do czynienia od początku roku, podwyższona zmienność notowań i silne wahania nastrojów inwestorów to nic dziwnego. Jedynym, co może dziwić, to zaskakująca odporność rynków finansowych na nieoczekiwane negatywne impulsy i wydarzenia.
Od paniki do euforii
Błyskawicznie otrząsnęły się one po grożącym potencjalnie poważnym konfliktem zabójstwie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego i równie szybko odreagowują po obawach związanych z konsekwencjami epidemii koronawirusa. W pierwszym przypadku przywódcy Iranu wykazali się rozsądkiem, powstrzymując się przed eskalacją napięcia, w drugim chińskie władze zdają się robić bardzo wiele, by ograniczać skutki epidemii. Szybkie dostarczenie płynności na rynek finansowy przez Ludowy Bank Chin i deklaracja wsparcia dla firm oraz zapowiedź obniżenia ceł na część amerykańskich towarów o wartości 75 mld dol. musiały zrobić na inwestorach dobre wrażenie. Nie doszło do paniki na giełdzie w Szanghaju, gdzie po poświątecznym, poniedziałkowym tąpnięciu o prawie 8 proc., indeksy szybko zaczęły odrabiać straty. W ślad za nimi poszły wskaźniki większości parkietów azjatyckich. W efekcie Shanghai Composite kończył tydzień, zniżkując do czwartku „jedynie" o 3,7 proc., co w jego przypadku nie jest wydarzeniem nadzwyczajnym, tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę specyficzne okoliczności. Wcześniejsze straty dynamicznie odrabiał indeks parkietu w Hongkongu, który w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia poszedł w górę o 4,5 proc. Prawie 3 proc. zyskał japoński Nikkei, a koreański Kospi podskoczył o ponad 5 proc. Siłą rzeczy zdecydowanie poprawiły się nastroje na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets zyskiwał do czwartku niemal 4,5 proc., oddalając niebezpieczeństwo zejścia poniżej ważnego technicznego wsparcia. Oddech złapała też spora część giełd naszego regionu, łącznie z Moskwą, wrażliwą na sytuację na rynkach surowcowych.
Bardzo zdecydowanie w górę poszły też indeksy na głównych światowych giełdach. Wall Street pokazała po raz kolejny, że niczego się nie boi. S&P 500 i Dow Jones rosły po około 4 proc., ustanawiając kolejne historyczne rekordy. Nasdaq Composite zwyżkował o ponad 4,5 proc., a „gwiazdą" tego segmentu były akcje Tesli, które imponowały zmiennością przy gigantycznych obrotach. Po 36-proc. skoku z poniedziałku i wtorku oraz środowej 17-proc. spadkowej korekcie do czwartku zyskiwały 17 proc. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia aż o 4,6 proc. w górę poszedł niemiecki DAX. Indeksowi naszych zachodnich sąsiadów najwyraźniej sprzyjały doniesienia z Chin, bo opublikowane w czwartek dane o prawie 9-proc. spadku zamówień niemieckiego przemysłu w grudniu z pewnością nie były optymistyczne, podobnie jak poniedziałkowy odczyt wskaźnika PMI dla przemysłu.
Warszawa na dwa z plusem
W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia główne indeksy warszawskiego parkietu zwyżkowały po około 2 proc., w tym WIG20 i WIG z lekkim plusem, mWIG40 zyskał równe 2 proc., a sWIG80 nieco mniej, ale za to wcześniej stracił mniej niż pozostałe wskaźniki. Nasze osiągnięcia na tle otoczenia nie są zbyt imponujące. Ponaddwukrotnie wyższą dynamiką cieszyli się inwestorzy zarówno na głównych światowych giełdach, jak i na emerging markets. Ale trzeba się cieszyć tym, co mamy. Indeks największych spółek w poniedziałek po raz kolejny przetestował okolice 2050 pkt, czyli poziomu dołków z połowy grudnia i końca sierpnia ubiegłego roku. To ważne z punktu widzenia analizy technicznej wsparcie zostało obronione i to dość zdecydowanie. Teraz byki mogą pokusić się o kontynuację zwyżki indeksu co najmniej do 2150 pkt, a nawet do oporu przy 2200 pkt. Pokonanie tego drugiego byłoby już pewnym wydarzeniem, dobrze rokującym na kolejne miesiące. Do tego jednak potrzeba zarówno dobrych nastrojów w otoczeniu, jak i na naszym podwórku. Na razie o te pierwsze wydaje się nieco łatwiej, ale być może i krajowe wieści okażą się sprzyjające. W przyszły piątek poznamy wstępne dane GUS dotyczące PKB za czwarty kwartał. Nawet spodziewany spadek jego dynamiki w okolice 3 proc. nie powinien specjalnie martwić, a inwestorzy będą raczej oceniać perspektywy kolejnych kwartałów i dyskontować początek kolejnej, wzrostowej fazy cyklu koniunktury. Bardziej istotne niż czynniki fundamentalne mogą być kwestie związane z napływem kapitału na warszawski parkiet i tu należy wypatrywać sygnałów ożywienia. Na razie globalna niepewność trochę ograniczyła aktywność naszych inwestorów, co jednak nie przeszkodziło zwyżkom indeksów.
Zakłócona klarowność podziału
W gronie największych spółek dotychczasową klarowność podziału na słabeuszy i liderów nieco zakłóciło zachowanie sektora bankowego. W pierwszej grupie nadal dominowali w ostatnich dniach przedstawiciele energetyki. Akcje PGE zniżkowały do czwartku o ponad 6 proc., a więc nieco mniej niż poprzednio, ale jest to już piąty tydzień tendencji spadkowej, a rosnące w jej trakcie obroty trudno jednoznacznie interpretować. W ostatnich latach gracze liczący na odreagowanie spadków raczej się nie obłowili, a kurs walorów spółki regularnie pogłębia historyczne minima, czemu sprzyjają osiągane przez nią wyniki finansowe. Według wstępnych danych w czwartym kwartale ubiegłego roku strata wyniosła 309 mln zł. Akcje Tauronu spadały do czwartku „tylko" o 3 proc., mając za sobą także pięciotygodniową falę przeceny i równie niechlubny historyczny rekord notowań. WIG-energia traci od początku roku 12 proc., 39 proc. w ciągu 12 miesięcy i 63 proc. od szczytu z października 2014 r., czyli od prawie pięciu i pół roku. Po raz kolejny nie zachwycił też WIG-paliwa, choć w jego przypadku spadek o 1,4 proc., po przekraczającej 11 proc. przecenie z poprzedniego tygodnia można uznać za sukces. Przekraczająca 2 proc. zniżka notowań i testowanie dołka z połowy 2018 r. nie cieszy jednak z pewnością posiadaczy walorów PKN Orlen. Jednym z gorzej zachowujących się przedstawicieli blue chips były także tracące do czwartku 2 proc. papiery PZU, testujące dołek z połowy grudnia ubiegłego roku. Odbicia po silnej przecenie wciąż nie mogą doczekać się akcjonariusze JSW i PGNiG. Fanów gier komputerowych i giełdowych zysków nie zawodzą natomiast wciąż walory CD Projektu, których cena w minioną środę na moment przekroczyła 320 zł, a do czwartku rosła o 11,4 proc. Bardzo pozytywnie zaskoczyły też zwyżkujące o ponad 7 proc. akcje KGHM w reakcji na dynamiczne wzrostowe odbicie cen miedzi. Za miłą niespodziankę uznać też można sięgający niemal 4 proc. wzrost indeksu WIG-banki. Spośród tych największych wrażenie robiła prawie 8,5-proc. zwyżka cen akcji Santandera, najmocniejsza od sierpnia 2018 r. Po publikacji lepszych, niż się spodziewano, wyników finansowych za czwarty kwartał o 5 proc. w górę poszły notowania papierów mBanku. Pierwsze od wielu tygodni poważniejsze wzrostowe odreagowanie zaliczyły papiery Aliora, rosnąc o ponad 4,5 proc. O tyle samo zwyżkowały akcje PKO BP, przy sporej zmienności.