Zawieszenie produkcji samochodów w Europie będzie miało negatywne konsekwencje dla krajowych firm będących dostawcami podzespołów i części samochodowych. Z powodu drastycznego spadku zamówień większość z nich musiała wstrzymać dostawy i produkcję. – Jedyną szansą na odbicie w motoryzacji może być odmrażanie gospodarki ogłaszane w zasadzie już w całej Europie, które umożliwi swobodniejsze funkcjonowanie firm. Trudno oszacować, jak bardzo nasza branża czy cała gospodarka zostanie dotknięta przez wywołany pandemią kryzys, jasne jest jednak, że minie dużo czasu, zanim motoryzacja wróci do stanu sprzed koronawirusa – uważa Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.
Powolny restart branży
Tempo odmrażania branży motoryzacyjnej przebiega wolniej, niż można było oczekiwać. Część fabryk składających auta w Europie już wznowiła produkcję, ale ich praca odbywa się w ograniczonym zakresie. Równocześnie część producentów szykuje zwolnienia pracowników, a nawet zamykanie całych zakładów z powodu słabnących zamówień i perspektywy zmniejszenia produkcji. To niestety nie wróży dobrze krajowym poddostawcom, którzy muszą się przystosować do nowych, dużo mniej korzystnych warunków funkcjonowania ich biznesów.
Skutkiem przedłużających się przestojów w europejskich zakładach koncernów samochodowych oraz restartu produkcji na relatywnie niskim poziomie będzie znaczące pogorszenie ich wyników finansowych. Zarząd Alumetalu zakłada spadek wolumenu sprzedaży i przychodów grupy w II kwartale o około 50 proc. oraz jeszcze bardziej znaczący spadek zysku netto i EBITDA rok do roku. – Pierwotnie planowane restarty produkcji niektórych naszych klientów były już kilka razy przekładane. Obecny kryzys dla wielu naszych odbiorców okazał się poważniejszy, niż jeszcze do niedawna zakładali. Dlatego spodziewamy się, że II kwartał dla Alumetalu będzie najtrudniejszym okresem w całym 2020 r., a w kolejnych kwartałach powinna nastąpić powolna odbudowa wolumenu sprzedaży – uważa Agnieszka Drzyżdżyk, prezes Alumetalu.
W ocenie Piotra Szamburskiego, prezesa Sanok Rubber Company, perspektywy motoryzacji przynajmniej do końca II kwartału nie napawają optymizmem. – W kwietniu w motoryzacji spadki sprzedaży sięgnęły 70–80 proc. Wszystko wskazuje, że maj nie będzie o wiele lepszy. Zakłady produkcyjne naszych odbiorców stoją albo są w okresie rozruchu i ich produkcja jest mocno ograniczona. Dlatego będziemy pod dużą presją spadków sprzedaży w przemyśle motoryzacyjnym. Trzeba się nastawić, że czas powrotu do poziomów sprzed koronawirusa raczej będzie długi – uważa.
Spółki walczą o przetrwanie
Dlatego spółki robią, co mogą, by w jak najmniejszym stopniu odczuć negatywne skutki kryzysu. Priorytetem dla ich zarządów jest teraz zabezpieczenie sytuacji finansowej. Niemal wszystkie firmy zapowiedziały ograniczenie tegorocznych wydatków inwestycyjnych. Zrewidowane zostały także plany dywidendowe. Wynagradzające regularnie od lat inwestorów Alumetal i Mangata zawiesiły wypłaty, pozostawiając cały ubiegłoroczny zysk w spółce. Ku podobnej decyzji skłania się też Sanok RC. – Chociaż następuje stopniowe odmrażanie gospodarek, to popyt na auta jako dobra luksusowe nie odbuduje się tak szybko, a firmy również będą ograniczały zakupy nowej floty, dlatego też sądzę, że trzeba się liczyć z dłuższym ograniczeniem popytu, co przełoży się na cięcia kosztów i ograniczanie inwestycji przez polskich poddostawców. Może to wiązać się też z potrzebą dokapitalizowania, co jednak nie dotyczy dobrze zdywersyfikowanych dostawców jak Kęty czy posiadających mocny bilans jak Alumetal – uważa Łukasz Rozbicki, doradca inwestycyjny w MM Prime TFI.