Branża transportowa na każdym rynku jest mocno uzależniona od ogólnej koniunktury gospodarczej. W tej sytuacji trudno się dziwić, że pandemia koronawirusa, która doprowadziła w wielu krajach do czasowego zamrożenia aktywności biznesowej miała również negatywny wpływ na przewozy. Tak było i jest m.in. w Polsce.
Z danych GUS wynika, że transport ładunków spadał w każdym miesiącu 2020 r., licząc je w ujęciu rok do roku pod względem masy przewiezionych towarów. Szczególnie źle było i jest w biznesie kolejowym. Spadki odnotowywane są tam od grudnia 2018 r. Od marca tego roku maleją przewozy drogowe, a od lipca transport morski. W samym sierpniu towarowe przewozy kolejowe spadły o 3,5 proc., drogowe o 12,9 proc., a morskie 7,1 proc.
Małym światełkiem w tunelu mogą być dane GUS dotyczące masy towarów załadowywanych i wyładowywanych w polskich portach morskich. W sierpniu po raz pierwszy od września 2019 r. wzrosły one i to w dodatku o 4,4 proc. To jednak przede wszystkim zasługa importu ropy naftowej i produktów klasyfikowanych jako masowe ciekłe. Istotnie spadły za to przeładunki węgla i koksu oraz produktów masowych suchych.
Porty mniej podatne na wstrząsy
W ocenie Konrada Hernika, prezesa OT Logistics sytuacja w branży powoli wraca do normalności. – Pandemia zaburzyła realność wielu prognoz ekonomicznych i trudno obecnie jednoznacznie wyrokować, na ile wysoko zakończy się odreagowanie, a kiedy wejdziemy w realia stabilnego, choć zmniejszonego popytu. Na pewno pandemia zachwiała poziomem stabilizacji finansowej, pewnością pracy itp. co negatywnie odbije się na skali inwestycji zarówno indywidualnych jak i korporacyjnych – mówi Hernik. Jego zdaniem to przełoży się na obniżenie popytu inwestycyjnego.
Niezależnie od tego, sytuację w OT Logistics ocenia jako dość komfortową. Zauważa, że grupa koncentruje się na obsłudze transportu morskiego, który jest mniej niż inne segmenty rynku logistycznego podatny na wstrząsy będące konsekwencją pandemii. – Co więcej mamy przekonanie, że wręcz zyskał na znaczeniu. W zakresie obsługi łańcuchów logistycznych opartych na transporcie morskim upatrujemy dalszych szans rozwojowych – przekonuje Hernik. Pozytywnie na ten segment rynku może m.in. wpłynąć potencjalne zamknięcie granicy z Białorusią, czy spodziewane wydłużenie obsługi granicznej po brexicie. Nie zmienia to faktu, że perspektywy całej branży transportowej w Polsce przede wszystkim będą zależne od dostępnej do przewozu masy towarowej. – W tej perspektywie trudno się spodziewać istotnych wzrostu obrotów firm logistycznych, wobec możliwego osłabienia gospodarki i spadku poziomu produkcji. Spodziewamy się więc, że konkurencja na rynku będzie się raczej zaostrzać – uważa Hernik.