Oczekuje się, że Jerome Powell utrzyma rynki w przekonaniu, że ta strategia jest właściwa. W ostatnich miesiącach to przecież bank centralny był głównym dostawcą paliwa na rynki. Jeżeli jednak uznamy, że każde zmiany w wycenie aktywów opierają się o element zaskoczenia, to może się okazać, że Fed nie będzie miał wiele do dodania. Wiele wydarzyło się podczas sympozjum w Jackson Hole w końcu sierpnia, kiedy to Fed zapowiedział przedefiniowanie kluczowego celu w polityce monetarnej – czyli inflacji – oraz innego podejścia do kwestii zatrudnienia. Tym samym teraz rynek będzie czekał na więcej szczegółów, które pozwolą na lepszą ocenę planów banku centralnego. Ale z drugiej strony decydenci wcale nie muszą się z tym spieszyć. Najpewniej zobaczymy powtórzenie starych fraz o słuszności utrzymywania ultraluźnej polityki oraz gotowości do zwiększenia skali działań w razie potrzeby. To jednak znamy. Gołębim akcentem mogłyby być zapowiedzi rezygnacji z prezentacji tzw. dot-plot, czyli wykresu oczekiwań członków Fedu co do kształtowania stóp procentowych w przyszłości. Kluczowa będzie rynkowa interpretacja tych informacji, także w kontekście innych wątków, jakie się pojawiają. Mowa o zamieszaniu związanym z listopadowymi wyborami, jesiennym zagrożeniu pandemią Covid-19, a także chaosie, jaki może przynieść Europie bezumowny brexit.