Grudzień – czas pomyśleć o podatku

Rozliczenie 2018 › Wielu podatnikom wydaje się, że mają jeszcze cztery miesiące wolnego od bolesnych rozmyślań na tematy podatkowe. „Rajd Świętego Mikołaja" jest okazją, by zarobić coś na święta, a czy będzie z tego i całego roku coś dla fiskusa, to inna sprawa. Tymczasem grudzień to ostatni moment, by zrobić wstępną kalkulację podatkową i wykonać kilka efektywnych ruchów transakcyjnych. Kilka albo więcej...

Publikacja: 16.12.2018 20:00

Grudzień – czas pomyśleć o podatku

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier

Wstęp

Optymalizacja wyniku podatkowego nie jest niczym złym czy zakazanym, pod warunkiem, że działamy w granicach prawa. Oczywiście prawo podatkowe stawia przed nami ciągle nowe bariery, ale i przed nimi można się uchronić. Ważne, abyśmy nie wykonywali transakcji wyłącznie dla celów podatkowych, a już szczególnie na warunkach nierynkowych lub w sposób pozorny. Spieniężania instrumentów pod koniec roku nikt nam nie zabroni, zwłaszcza jeśli sytuacja na rynku jest zbliżona do obecnej – czyli warto zastanowić się nad „poprzekładaniem jajek" między wybranymi koszykami naszych aktywów. Dlatego właśnie w dywersyfikacji czy poszukiwaniu bezpieczniejszych inwestycji odnajdziemy prawdziwe uzasadnienie naszych ruchów transakcyjnych pod koniec roku.

Podstawą wyjściową podjęcia decyzji inwestycyjno-optymalizacyjnych jest uzyskanie czytelnego obrazu naszego portfela, ze szczególnym wskazaniem aktywów generujących stratę lub zysk. Jaki „wynik" podatkowy osiągniemy w tym roku? – takie pytanie trzeba postawić już teraz, aby mieć trochę czasu na złożenie zleceń, zawarcie umów, zainwestowanie w nowe aktywa. Oczywiście najważniejsze transakcje wykonaliśmy, wykorzystując najlepsze momenty na rynku w trakcie roku. A co można zrobić pod koniec roku? Jeśli są spadki, pomyślmy o wykorzystaniu tzw. tarczy podatkowej. Jeśli jeszcze trwa hossa lub po prostu następują chwilowe wzrosty, możemy wrócić do... wspomnień o zeszłorocznej stracie i właśnie teraz wygenerować dochód, żeby część z niej rozliczyć. W przyszłym roku może być za późno lub może nie być zysków.

Obraz naszego stanu posiadania i prognozowanego wyniku podatkowego najprościej jest ustalić w oparciu o dane przygotowane przez brokera, jako prognoza tego, co znajdzie się w wysyłanym do nas PIT-8C. Są domy maklerskie, które takie prognozy przygotowują już na początku ostatniego kwartału, a w związku ze zmianą przepisów prawnych 2018 rok może być ostatnim, w którym jakiekolwiek zachęcanie klientów do aktywności dla potrzeb podatkowych jest dozwolone. Przypuszczalnie kończy się więc czas, w którym brokerzy mogą podpowiadać, jakie operacje warto wykonać w celu podatkowego zoptymalizowania wyniku. Korzystanie z narzędzi udostępnianych przez instytucje finansowe jest przydatne najbardziej wtedy, gdy nasz portfel jest obszerny i obfituje w dane liczbowe.

Jeśli zaś jesteśmy przewidującym inwestorem, który nie musi być prowadzony za rękę i wykonał ledwie kilkanaście, kilkadziesiąt operacji w roku, możemy wszystko wyliczyć samodzielnie, z „Excelem w ręku". Powszechny jest bowiem stały dostęp do rachunku przez internet i coraz nowocześniejsze platformy do obsługi inwestorów. Zawierają one narzędzia mogące się przydać również do analiz podatkowych, choć musimy zawsze pamiętać, że najlepszy nawet wyciąg z rachunku inwestycyjnego nie zawiera wszystkich i nie prezentuje prawidłowo danych podatkowych. Ich specyfika – choćby m.in. poprzez działanie zasady FIFO (z ang. first in, first out, czyli „pierwsze weszło, pierwsze wyszło") – nakazuje szczegółowo zapoznać się z zasadami rozliczania kosztów podatkowych.

Czasem też, gdy okazuje się, że w prognozie otrzymanej od brokera brak jest jakichś danych, bo broker tych danych nie posiada, musimy się o nie postarać sami. Do podjęcia grudniowych decyzji „antyfiskalnych" konieczna więc będzie nie tylko sama analiza roku, ale i kontakt z „kimś", kto nam pomoże w zakresie danych historycznych. Może to być instytucja finansowa, która pośredniczyła w transakcji kilka lat temu, lub bank, za pośrednictwem którego dokonywaliśmy wydatków stanowiących koszt. Jednak zawsze musi to być „ktoś", kto dostarczy nam dowodu na to, że np. zakupiliśmy papiery wartościowe po wyższej cenie niż obecny kurs. Bez takiego dowodu, przy wypełnianiu zeznania wiosną nie uda nam się skutecznie rozliczyć kosztu uzyskania przychodu w zeznaniu podatkowym za 2018 r.

Przygotowania musimy poczynić też odpowiednio wcześnie, pamiętając nie tylko o tym, że faktyczna optymalizacja wymaga czasu na skuteczne wykonanie zleceń, ale i zebrania dowodów formalnych. Potrzebna jest więc świadomość tego, ile wynosi „D+" oraz świadomość wymagań, jakie może przed nami postawić urzędnik przy rozliczaniu deklaracji rocznej.

Optymalizacja

Podatkową optymalizację możemy w zasadzie wykonać na dwa najważniejsze i najbardziej popularne sposoby. Pierwszy wiąże się tym, że część naszych zysków kapitałowych pochodzi ze źródeł opodatkowanych podatkiem zryczałtowanym (tzw. podatkiem Belki) i gdybyśmy doczekali takich zysków (np. wypłaty odsetek czy umorzenia certyfikatów w funduszu inwestycyjnym zamkniętym), zapłacony podatek nie mógłby być zmniejszony w żaden sposób i o żadne straty. Podatek taki pobierany jest w zasadzie nieodwracalnie przez płatnika, a więc nie mamy specjalnie wpływu na jego rozmiar. Przepisy podatkowe przewidują jednak drugi sposób opodatkowania – podatek liniowy – przy którym danina nakładana jest na sumę dochodów osiągniętych głównie z odpłatnego zbycia wszystkich instrumentów finansowych. A zatem także niektórych z tych, które generują zyski opisane powyżej.

Nie trzeba więc czekać na kupon, np. od obligacji czy zysk z certyfikatów FIZ, skoro można prawie całą jego wartość otrzymać przy sprzedaży papieru dłużnego lub certyfikatu. Podatek zryczałtowany nie zostanie w takim przypadku pobrany przez płatnika, a my transakcję sprzedaży będziemy mogli ująć wraz z innymi operacjami, opodatkowanymi podatkiem liniowym. Efekty takiego działania są proste, ale czasem podatkowo spektakularne.

Załóżmy, że analiza naszych transakcji giełdowych wskazuje na koniec roku na możliwość wystąpienia straty podatkowej. Takiej straty nie można wykorzystać po złożeniu zeznania inaczej niż w przyszłych latach, a one mogą nie być wcale dochodowe, przynajmniej na rynku kapitałowym. Załóżmy także, że posiadamy jakieś obligacje z terminem wykupu na początek 2019 roku. Jeśli doczekamy do wykupu, to nasz dochód zostanie obciążony podatkiem zryczałtowanym pobranym przez płatnika bez żadnych możliwości optymalizowania daniny. Jeżeli jednak obligacje sprzedamy przed wykupem, a najlepiej właśnie przed końcem roku, dochód z tej sprzedaży zostanie zbilansowany z wynikiem na pozostałych instrumentach. Jeśli zaś te pozostałe papiery przynoszą nam finansową stratę (nie mylić ze stratą podatkową w ścisłym znaczeniu), podatek od dochodu z obligacji na pewno będzie mniejszy, a może nawet nie zapłacimy żadnego.

Jeśli podobną operację – sprzedaży walorów generujących potencjalnie opodatkowanie ryczałtem – przeprowadzić w odwrotnej sytuacji, czyli wtedy, gdy prognozujemy dochód do opodatkowania z całego roku, strata ze sprzedaży, np. obligacji lub certyfikatów FIZ, obniży efektywnie podstawę opodatkowania, w szczególnie korzystnym przypadku nawet do zera. Takie działanie przypomina wtedy drugą metodę optymalizacji, czyli tzw. tarczę podatkową, którą omówimy w dalszej części artykułu i może być np. stosowane, jeśli w naszym portfelu znajdują się np. obligacje podmiotu niewypłacalnego lub certyfikaty „padającego" funduszu inwestycyjnego zamkniętego. Jeśli tylko znajdziemy chętnego, mimo poniesionej straty będziemy w stanie odzyskać część zainwestowanych środków poprzez podatek.

CDN w kolejnym wydaniu „Parkietu".

Finanse
Trudny spadek po GNB
Finanse
Roszady w rejestrze shortów
Finanse
ZBP: Kredyt „Mieszkanie na start” wcale nie taki atrakcyjny
Finanse
Sławomir Panasiuk zamienia KDPW na GPW
Finanse
WIG20 obchodzi 30 urodziny. W ostatnich latach przeżywał prawdziwą huśtawkę nastrojów
Finanse
Szansa na małą dywersyfikację oszczędności emerytalnych