Optymistyczne prognozy na drugą połowę roku

Zapytaliśmy sześciu specjalistów o ich przewidywania dotyczące kolejnych miesięcy na GPW, a także o ewentualne ryzyka dla dalszego wzrostu – zarówno lokalne, jak i przede wszystkim globalne zagrożenia. Większość scenariuszy ekspertów jest dość korzystna dla krajowego rynku akcji.

Publikacja: 15.06.2019 08:07

Optymistyczne prognozy na drugą połowę roku

Foto: Fotorzepa/Grzegorz Psujek

– Po spadku w maju czerwiec na rynkach giełdowych przynosi bardzo silne odbicie. Na GPW ma ono specyficzny charakter ze względu na mocne przywództwo CD Projekt na początku miesiąca, a także powrót zainteresowania spółkami telekomunikacyjnymi. Obydwie tendencje to dobry znak dla GPW – ocenia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.

Które indeksy mogą szczególnie zyskać do końca 2019 roku?

GG Parkiet

Warto więc sprawdzić, jakie są aktualne nastroje rynkowych specjalistów i jakie mają oni prognozy dla warszawskiej giełdy. Zacznijmy jednak od szerszego, globalnego spojrzenia. – Nastawienie do rynków wschodzących jest zależne w dużym stopniu od tweetującego prezydenta USA i globalnych przepływów, jednakże mocny spadek MSCI EM oraz rentowności dziesięcioletnich obligacji USA, a także objawy słabości USD (indeks DXY), zdają się tworzyć sprzyjające środowisko dla rynków wschodzących, w tym WIG20 – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu doradztwa inwestycyjnego Noble Securities.

Cztery argumenty za hossą na GPW

Jakub Menc, zarządzający Skarbiec TFI, uważa, że na WIG będzie jeszcze ostatnia fala hossy w tym cyklu koniunkturalnym, i podaje cztery argumenty przemawiające za jego przewidywaniami.

Po pierwsze, według niego globalna hossa będzie trwała w scenariuszu bazowym do grudnia 2019 r., a w scenariuszu optymistycznym do września 2020 r. Skąd te terminy? – 22 marca odwróciła się krzywa rentowności amerykańskich obligacji skarbowych, co historycznie było dobrym sygnałem zbliżającego się końca hossy. W ośmiu ostatnich przypadkach od 1962 roku po pierwszym jednodniowym odwróceniu krzywej, szczyt S&P 500 przypadał średnio po dziewięciu miesiącach i był 15 proc. wyżej niż w dniu odwrócenia. Stąd grudzień 2019 r. – tłumaczy.

A termin wrzesień 2020 r. wynika z tego, że w trzech ostatnich przypadkach (z 1989, 1998 i 2006 r.) po pierwszym jednodniowym odwróceniu szczyt S&P 500 przypadał średnio 33 proc. wyżej po 18 miesiącach. – Warto zauważyć, że oczekiwany koniec globalnej hossy w scenariuszu optymistycznym wypada blisko terminu wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Trumpowi może zależeć, aby do tego czasu amerykańska giełda rosła, ponieważ często na Twitterze ocenia sukces swojej polityki przez pryzmat stopy zwrotu z inwestycji w akcje – dodaje Menc.

GG Parkiet

I wymienia swoje pozostałe argumenty. – Po drugie, zakładam, że dolar może zacząć się osłabiać, co byłoby pozytywne dla rynków wschodzących. Po trzecie, polskie spółki są tanie, szczególnie małe. Świadczy o tym duża liczba wezwań ogłaszanych przez głównych akcjonariuszy, inwestorów strategicznych czy fundusze private equity. Po czwarte, nastroje inwestorów są słabe, co kontrariańsko jest pozytywnym sygnałem.

Lepiej niż rynki rozwinięte

Innym ekspertom też nie brakuje optymizmu. – W krótkim terminie jesteśmy pozytywnie nastawieni do polskich akcji. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami po mocnej majowej wyprzedaży czerwiec przyniósł odreagowanie – mówi Michał Krajczewski, kierownik zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas.

– W krótkim terminie zrealizowana została podaż akcji w związku ze zmniejszeniem udziału Polski w indeksie MSCI EM. O ile kolejne daty rebalancingu tego indeksu będą miały miejsce w sierpniu i listopadzie br., o tyle uważamy, iż będą one miały stopniowo malejący wpływ na zachowanie się rynku – ocenia.

– Tymczasem stan krajowej gospodarki pozostaje w tym roku bardzo dobry i nie zaobserwujemy, spodziewanego jeszcze na początku roku, mocniejszego spowolnienia dynamiki PKB. W dłuższym terminie, poza niskimi wycenami, impulsem do wzrostu indeksów będą napływy kapitału z PPK. Kontrariańskim wskaźnikiem jest także najmniejsza od 13 lat wartość akcji w krajowych TFI – dodaje.

Z kolei Adam Łukojć, zarządzający Allianz TFI, zaczyna swoją analizę od globalnej sytuacji. – Wyceny są względnie wysokie (choć dalekie od ekstremalnych), globalne spowolnienie gospodarcze jest faktem, dane makroekonomiczne generalnie się pogarszają, wojny handlowe mogą uderzyć w wyniki spółek, a wysoki dług przedsiębiorstw i niektórych państw niesie ze sobą ryzyko. Dlatego trudno liczyć na wzrost na rynkach rozwiniętych – zaznacza.

I przechodzi do omówienia polskiego rynku akcji. – Ale w Polsce sytuacja może wyglądać nieco inaczej. Akcje są u nas tanie. Niskie ceny wynikają m.in. z odpływów z funduszy inwestycyjnych i emerytalnych, a nie z pogorszenia sytuacji fundamentalnej. Polska giełda ma względnie defensywną charakterystykę: względnie wysokie dywidendy, relatywnie niskie zadłużenie spółek, względnie niewielki udział spółek o wysokiej wrażliwości na cykl koniunkturalny. Dlatego warszawskie indeksy mogą się zachowywać lepiej od indeksów na rynkach rozwiniętych.

– W drugiej połowie roku na GPW powinna się utrzymywać wysoka zmienność, jako pochodna niepewności na globalnych rynkach, przy czym w większym stopniu dotyczyć to będzie dużych i średnich spółek. Notowania małych spółek są bardziej uzależnione od napływów do funduszy akcji, a tu nie widzę przesłanek mogących odwrócić negatywny trend z ostatnich miesięcy. Tym bardziej że same spółki na poziomie zagregowanym nie zachęcają wynikami do zwiększania zaangażowania – przedstawia swój pogląd Sebastian Trojanowski, dyrektor departamentu zarządzania aktywami DM TMS Brokers.

Zagrożenia zewnętrzne

– Największym ryzykiem dla wzrostu na warszawskiej giełdzie jest sytuacja na globalnych rynkach akcji. Ewentualne spadki na rynkach rozwiniętych lub załamanie jednego z liczących się rynków wschodzących mogą doprowadzić do odpływu kapitału z warszawskiej giełdy – mówi Łukojć.

Szerzej temat omawia główny ekonomista XTB. – Zasadniczym problemem z punktu widzenia perspektyw dla rynków światowych jest bezdyskusyjny fakt spowolnienia globalnej gospodarki. Tymczasem inwestorzy, bazując na doświadczeniach z poprzednich lat, chyba zbyt optymistycznie oceniają możliwość ponownego ożywienia światowej gospodarki przez banki centralne. Z uwagi na to, że jesteśmy w późnej fazie cyklu koniunkturalnego, spodziewam się, że obawy o wzrost spowodują dopiero większe przesilenia na rynkach.

– Oczywiście kontynuacja (nie mówiąc o eskalacji) konfliktu handlowego uczyni taki scenariusz znacznie bardziej prawdopodobnym. Jedynie szybki rozejm USA z Chinami mógłby pchnąć rynki wyraźnie wyżej, przynajmniej przejściowo. Wydaje się to dość mało prawdopodobne, choć wobec rozpoczynającej się w USA kampanii wyborczej niczego na 100 proc. wykluczyć nie można – dodaje Kwiecień.

Ryzyka lokalne

W Polsce też zbliżają się wybory. – Do jesieni będzie trwała kampania wyborcza, a wraz z nią festiwal obietnic i pomysłów, niekoniecznie dobrych dla części sektorów, co może okresowo zaciążyć na wycenach niektórych spółek – zaznacza Trojanowski z DM TMS Brokers.

– Lokalnie pewnym czynnikiem ryzyka jest sytuacja Idei Banku i Getin Noble Bank. Większe problemy wspomnianych emitentów mogą ponownie naruszyć zaufanie inwestorów do rynku akcji i obligacji, analogicznie jak ubiegłoroczne problemy z GetBackiem – dodaje do zagrożeń lokalnych Krajczewski.

A zarządzający Allianz TFI ocenia, że lokalnie największym ryzykiem mogą być problemy z zadłużeniem pojedynczych przedsiębiorstw, np. przemysłowych. – Spółki przemysłowe nie stanowią istotnej części giełdowych indeksów, ale mogą stanowić ryzyko dla kredytodawców – mówi Łukojć.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych