Jak Pekin małym kosztem zmienił WHO w swoje narzędzie

To, że administracja Trumpa zawiesiła fundusze dla Światowej Organizacji Zdrowia nie powinno dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę mocno prochińskie działania szefa tej instytucji.

Publikacja: 19.04.2020 05:00

Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny WHO, podczas epidemii koronawirusa zajął bardzo proch

Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny WHO, podczas epidemii koronawirusa zajął bardzo prochińskie stanowisko i chwalił działania prezydenta ChRL Xi Jinpinga.

Foto: AFP

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przez ponad 70 lat miała znaczące sukcesy w walce z wieloma groźnymi chorobami trapiącymi rodzaj ludzki. Ale w trakcie obecnej epidemii Covid-19 zaliczyła serię gigantycznych wpadek. Jeszcze 14 stycznia przekonywała, że nie ma żadnych dowodów na przenoszenie się nowego koronawirusa pomiędzy ludźmi, choć dwa tygodnie wcześniej władze Republiki Chińskiej (Tajwanu) alarmowały ją, że wirus z Wuhan ma taką właściwość. 23 stycznia Międzynarodowy Komitet WHO debatował nad tym, czy uznać Covid-19 za zagrożenie dla zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym. Zdania na ten temat były podzielone, a ostatecznie przeważył głos Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa, dyrektora generalnego WHO. Argumentował on, że chińskie dane nie uzasadniają wydawania takiego komunikatu. WHO uznała koronawirus za zagrożenie globalne dopiero 30 stycznia, co sprawiło, że wiele krajów ze sporym opóźnieniem zaczęło się przygotowywać na pandemię. Tymczasem 28 stycznia Tedros spotkał się w Pekinie z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem i chwalił władze ChRL za „otwartość w dzieleniu się informacjami". Twierdził, że Chiny wyznaczyły „nowy standard w walce z epidemiami". Wkrótce potem zaczęły wyciekać informacje pokazujące, że Chiny przez dwa miesiące tuszowały epidemię i szykanowały lekarzy, którzy próbowali przed nią ostrzec. 31 stycznia, po tym gdy prezydent Donald Trump ograniczył przyjmowanie w USA podróżnych z Chin, Tedros stwierdził, że „to tylko zwiększy strach i uprzedzenia, a przyniesie niewielkie korzyści zdrowotne". Jeszcze 20 lutego chwalił Chiny za to, że „powstrzymały rozprzestrzenianie się koronawirusa na świecie". Wszystkie te deklaracje i działania szefa WHO sprawiły, że organizacja ta zaczęła być oskarżana o szerzenie chińskiej dezinformacji i szkodzenie w walce z epidemią. Trump wstrzymał więc w środę amerykańskie fundusze dla WHO. Instytucja ta znalazła się jednak nie tylko pod ostrzałem z USA. – Ludzie twierdzą, że WHO powinna zmienić nazwę na Chińską Organizację Zdrowia. Gdyby WHO nie upierała się, że w Chinach nie ma epidemii, to reszta świata podjęłaby odpowiednie działania zapobiegawcze – stwierdził Taro Aso, japoński wicepremier. Tymczasem pod internetową petycją do ONZ wzywającą do odwołania Tedrosa ze stanowiska szefa WHO podpisało się już prawie 1 mln ludzi. Być może jednak największym skandalem w całej tej historii jest to, że Tedros w ogóle dostał tę posadę.

Przyjaciel Mugabe

Tedros Adhanom Ghebreyesus to pierwszy w historii dyrektor generalny WHO, który nie ma wykształcenia medycznego. Jest mikrobiologiem, a w swojej etiopskiej ojczyźnie jest znany przede wszystkim jako polityk. Reprezentuje on Tigrajski Ludowy Front Wyzwolenia – czyli partię władzy będącą najważniejszą częścią koalicji rządzącej Etiopią. (Koalicja ta wywodzi się ugrupowań partyzanckich, które walczyły przeciwko komunistycznej dyktaturze w latach 80. Ugrupowania te były... marksistowskie, a po zmianie władzy rządziły w sposób daleki od demokratycznego.) Tedros był protegowanym długoletniego prezydenta Melesa Zenawiego i dzięki temu mógł być w latach 2005–2012 ministrem zdrowia, a w latach 2012–2016 ministrem spraw zagranicznych. Jako szef resortu zdrowia był chwalony na arenie międzynarodowej m.in. za sukcesy w walce z malarią czy zmniejszenie śmiertelności wśród niemowląt. Organizacje feministyczne dziękowały mu za to, że dał kilkuset tysięcy kobiet dostęp do „wysokiej jakości aborcji". Z Tedrosem dobrze współpracowała m.in. Fundacja Clintonów oraz Fundacja Billa i Melindy Gatesów. Sama WHO nadal jednak klasyfikowała wówczas etiopski system ochrony zdrowia jako znajdujący się w „krytycznym kryzysie". Tedros był też oskarżany, że tuszował epidemie cholery w Etiopii w 2006, 2008 i 2011 r.

„W czasie, gdy wielkie międzynarodowe fundusze były pompowane przez organizacje pozarządowe, by wzmocnić etiopski sektor zdrowia, marnotrawienie pieniędzy i korupcja były nieodłączną częścią rządów dra Tedrosa w Ministerstwie Zdrowia. (...) Nawet rząd USA musiał zmniejszyć fundusze na walkę z HIV/AIDS dla Etiopii o 79 proc. z powodu tego marnotrawstwa i korupcji" – pisał Girma Gutema, etiopski emigracyjny aktywista.

Jako minister spraw zagranicznych Tedros był natomiast uznawany za entuzjastę chińskich inwestycji. – Osiem chińskich parków przemysłowych w całej Etiopii, z których część jest już w budowie, ułatwi migrację chińskich firm do naszego państwa – deklarował w 2015 r. Etiopia od 2000 r. zadłużyła się u chińskich instytucji finansowych na ponad 12 mld USD. Chińczycy za te pieniądze zbudowali tam m.in. 50 tys. km dróg i 750-km linię kolejową do Dżibuti. W 2019 r. Chiny umorzyły Etiopii część kredytów. Z pewnością liczyły na dostęp do kolejnych okazji inwestycyjnych oraz na przysługi w polityce zagranicznej. Nie zawiedli się, co było widać na początku obecnego koronawirusowego kryzysu. Po wybuchu pandemii Covid-19 linie Ethiopian Airlines (znane z dobrego standardu usług) rozwoziły po świecie pasażerów z Chin, w czasie gdy inne linie przerwały połączenia.

Według doniesień „Washington Post" i „Sunday Times", Tedros zawdzięcza fotel szefa WHO głównie chińskiemu lobbingowi. Dyplomaci z ChRL mobilizowali dla niego poparcie w krajach Trzeciego Świata. Chodziło im wówczas, by nie dopuścić do wybrania na dyrektora generalnego tej organizacji Brytyjczyka Davida Nabarro. Ta operacja im się udała i w 2017 r. zdołali zapewnić zwycięstwo w tym wyścigu swojemu etiopskiemu stronnikowi.

Już w kilka miesięcy po wyborze na szefa WTO Tedros zaszokował ekspertów, mianując Roberta Mugabe, ówczesnego dyktatora Zimbabwe... ambasadorem dobrej woli WHO ds. walki z chorobami niezakaźnymi w Afryce. – Zimbabwe jest krajem, który postawił powszechną opiekę zdrowotną i promocję zdrowia w centrum swojej polityki prowadzącej do zapewnienia ochrony zdrowia dla każdego – argumentował ten wybór Tedros. W tym czasie służba zdrowia Zimbabwe była pogrążona w głębokim kryzysie, podobnie jak cała gospodarka tego kraju. Jedyny związek Mugabe ze zwalczaniem chorób niezakaźnych polegał na tym, że sam był ciężko schorowany. Nie korzystał jednak z usług krajowych szpitali, a leczył się w prywatnych klinikach w Singapurze. Nic też nie zrobił dla ochrony zdrowia w innych krajach Afryki. Czemu więc dostał prestiżowy tytuł ambasadora dobrej woli? Być może dlatego, że w czasie, gdy Tedros szukał poparcia dla swojej kandydatury na szefa WHO, Mugabe był przewodniczącym Unii Afrykańskiej i sprawił, że kraje tej organizacji uznały Tedrosa za swojego wspólnego kandydata.

Kilka miesięcy po szokujących honorach dla Mugabe Tedros podjął inną wzbudzającą wątpliwości decyzję kadrową. Mianował Teresę Kasajewą, mało znaną urzędniczkę rosyjskiego Ministerstwa Zdrowia, szefową programu walki z gruźlicą. To wywołało zdziwienie w fachowych publikacjach medycznych, gdyż Rosja akurat słabo sobie radzi ze zwalczaniem tej choroby. – Krajowa sytuacja jest tam okropna. Rosja jest jednym z najgorszych państw poza Afryką pod względem zachorowań na gruźlicę – uważa Eduardo Gomez, wykładowca King's College London. Tedros jednak wielokrotnie chwalił rosyjską służbę zdrowia i działania rządu rosyjskiego. – Wyrażamy uznanie dla przywództwa Rosji w zwalczaniu chorób niezakaźnych i oczekujemy, że zostanie ono wzmocnione. Wszystko jest „charaszo" – mówił podczas wizyty w Moskwie w 2017 r.

Siła głosów Trzeciego Świata

Na pierwszy rzut oka dziwić może to, że Chiny zdołały za pośrednictwem Tedrosa zdobyć tak duże wpływy wewnątrz WHO. Zwłaszcza że wcale nie należą do głównych sponsorów tej organizacji. Budżet WHO wynosi 5,6 mld USD, z czego blisko 957 mln USD to składki wpłacane przez państwa członkowskie, a 4,3 mld USD to dobrowolne wpłaty od rządów i organizacji prywatnych. Na pierwszym miejscu wśród sponsorów znajduje się rząd USA, który w latach 2018–2019 zapewnił tej organizacji 553 mln USD. Na drugiej pozycji plasuje się Fundacja Billa i Melindy Gatestów z blisko 368 mln USD, na trzecim GAVI Alliance z 316 mln USD, a na czwartym rząd Wielkiej Brytanii z 293,5 mln USD. Chiny znajdują się daleko w tyle z blisko 86 mln USD finansowania dla WHO, z czego prawie 76 mln USD przypada na ich składkę członkowską. WHO, w odróżnieniu jednak od Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Banku Światowego, nie jest jednak organizacją, w której rządzą ci, którzy zapewniają fundusze. Podobnie jak wiele innych organizacji z Systemu Narodów Zjednoczonych rządzi się ona „demokratycznie". Etiopia, Zimbabwe oraz inne kraje zależne gospodarczo od Chin mają przy wyborze jej dyrektora generalnego taki sam głos jak Stany Zjednoczone. I tak jak w czasach zimnej wojny kraje komunistyczne i „niezaangażowane" przegłosowywały sojuszników USA w Zgromadzeniu Ogólnym NZ (co jednak było zwykle blokowane amerykańskim wetem w Radzie Bezpieczeństwa), tak teraz Chiny wraz z krajami bliskimi im gospodarczo są w stanie kształtować po swojej myśli politykę organizacji takich jak WHO. I jednocześnie „wspaniałomyślnie" wciąż pozwalają krajom bogatego Zachodu na ponoszenie lwiej części kosztów finansowania tych instytucji. Instytucji, które zwiodły Zachód.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych