Od czasu grudniowej podwyżki, dość powszechnie uważanej za błąd, a także wymuszonej wolty w 1Q2019, która poważnie naruszyła wiarygodność Jerome'a Powella i FOMC, rynek bez przerwy wywierał na nich presję w sprawie luzowania polityki monetarnej w tempie znacznie szybszym, niż sugerowały ich projekcje czy deklaracje. Na domiar złego, po raz pierwszy w tej kadencji, prezes Fedu musiał się zmierzyć z wewnętrzną opozycją pod wodzą Erica Rosengrena oraz Esther George, którzy podczas ostatniego posiedzenia zagłosowali przeciw obniżce. Wprawdzie do tej pory udawało mu się balansować między retoryką o lekkim, przejściowym spowolnieniu i bardziej konserwatywnymi członkami FOMC a oczekiwaniami rynku i nagonką ze strony Donalda Trumpa, ale ten stan wydawał się coraz trudniejszy do utrzymania. Tak było do początku września, gdy rentowności 10-letnich obligacji skarbowych notowały dołki w okolicach 1,45 proc., a skala inwersji krzywej wymagałaby w najlepszym przypadku obniżki o 50 pkt baz., by przywrócić jej „właściwy" kształt (przy założeniu, że takie działanie nie spowodowałoby dalszego silnego spadku rentowności na długim końcu). Wystarczyła jednak wymiana uprzejmości i gestów dobrej woli na linii USA–Chiny, przypieczętowana uwzględnieniem możliwości tymczasowego porozumienia, żebyśmy zobaczyli najgwałtowniejszy od niemal trzech lat ruch w górę, który pozwolił 10-latkom przekroczyć poziom 1,9 proc. Jeżeli w październiku zostanie zawarty rozejm, nie można wykluczyć naruszenia bariery 2 proc.

Nawet obecne poziomy traktujemy jako okazję do zwiększania zaangażowania w amerykańskich obligacjach, szczególnie że Trump wielokrotnie udowodnił, że zmiana stanowiska o 180 stopni w krótkim czasie nie stanowi problemu. Wprawdzie zaledwie 60-proc. prawdopodobieństwo obniżki w wycenach obligacji otwiera FOMC drzwi, żeby się z nią wstrzymać, ale dane z rynku pracy i sfery realnej, szczególnie wskaźniki wyprzedzające to mandat, by wykonać ruch teraz i podjąć próbę odzyskania kontroli nad oczekiwaniami rynkowymi poprzez sugestię wstrzymania się od działań w październiku. Wydaje się, że w dobie bezprecedensowych ataków na niezależność Fedu to działanie powinno być priorytetem, zwłaszcza że druga obniżka w żaden sposób nie narusza retoryki „dostosowania w trakcie cyklu", które powinno zostać przeprowadzone szybko i z wyraźnym przejściem w tryb „wait-and-see" w ramach forward guidance. ¶

Kamil Cisowski, CFA dyr. zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego, DI Xelion