Poniedziałek przyniósł dalszą eskalację spadków, głównie z tytułu eskalacji sporu handlowego między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, które na groźby Donalda Trumpa odpowiedziały dalszą deprecjacją juana oraz powstrzymaniem się od importu amerykańskich dóbr rolnych. Dalsza część tygodnia upłynęła w dość nerwowej atmosferze, jakkolwiek rynki akcji były w stanie powoli odrabiać poniesione straty. Przypuszczalnie przeważył wzrost prawdopodobieństwa bardziej aktywnych działań banków centralnych, w tym amerykańskiego Fedu.

Patrząc tylko na giełdy w USA, każdego dnia w godzinach polskiej sesji nie można było mieć pewności, jak zamkną się amerykańskie rynki, które potem kończyły dzień na plusie. Odbiły od dna również indeksy europejskie, w tym polskie.

W cieniu konfliktu handlowego w dalszym ciągu kiełkują inne czynniki ryzyka. Dane z gospodarki niemieckiej coraz bardziej otwarcie wskazują na możliwość recesji w najbliższych kwartałach. Na koniec tygodnia pojawiła się niepokojąca informacja o nowych problemach we włoskiej koalicji. Nie pomaga również polityka Borisa Johnsona, premiera Wielkiej Brytanii, która zmierza do bezumownego brexitu i możliwych wcześniejszych wyborów. Chiny, poza sporem handlowym z USA, borykają się od wielu tygodni z protestami w Hongkongu i trudno obecnie powiedzieć, jak skończy się ten konflikt. Ewentualne rozwiązanie siłowe i powtórka scenariusza sprzed 30 lat z placu Tienanmen zostałaby źle przyjęte przez społeczność międzynarodową i mogłaby mieć daleko idące konsekwencje gospodarcze. Ewentualne porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi, które i tak obecnie jest mało prawdopodobne, mogłoby jeszcze bardziej odsunąć się w czasie. Dalej idące skutki są obecnie trudne do przewidzenia.

W tym świetle, przy takiej liczbie czynników ryzyka, polski rynek akcji okazał się mało odporny na globalne spadki, przy równoczesnej wysokiej odporności na późniejsze odbicie. Perspektywy w najbliższych miesiącach nie rysują się różowo, biorąc pod uwagę możliwe problemy części banków frankowych związane z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jednak istnieje światełko nadziei. Jeden z głównych czynników podaży, czyli zmiany w strukturze indeksu MSCI EM, będzie niebawem za nami i jest on generalnie już uwzględniony w cenach. Wyceny pozostają atrakcyjne, zaś czynnik PPE nie jest tylko daleką przyszłością.

Gdybym miał szacować stopę wzrostu WIG do końca roku, byłaby ona dodatnia, przy równoczesnym względnym spokoju na rynkach bazowych. Fundamentalnie szacunek ten jest poprawny, trudno jednak powiedzieć, jak długo krajowy rynek pozostanie w trendzie bocznym. ¶