Jak analitycy odnaleźli się w warunkach pandemii?

Nadzwyczajna zmienność notowań to zarówno wyzwanie, jak i szansa dla osób, które zawodowo zajmują się analizą spółek i rynku.

Aktualizacja: 05.04.2021 11:50 Publikacja: 05.04.2021 08:00

Łukasz Jańczak analityk, Ipopema Securities. Kiedy rozpoczęła się pandemia i tak na dobrą sprawę nie

Łukasz Jańczak analityk, Ipopema Securities. Kiedy rozpoczęła się pandemia i tak na dobrą sprawę nie widzieliśmy jeszcze do końca z czym się mierzymy, mieliśmy bardzo dużo pracy. Każdy starał się oszacować wpływ pandemii i zamknięcia gospodarki na poszczególne branże i same spółki. Liczył się przy tym czas. Intensywność była więc zdecydowanie większa.

Foto: parkiet.com

Sobiesław Kozłowski dyrektor w Noble Securities . W okresie pandemii, zmienność i skokowy wzrost akt

Sobiesław Kozłowski dyrektor w Noble Securities . W okresie pandemii, zmienność i skokowy wzrost aktywności inwestorów indywidualnych zwiększył przede wszystkim znaczenie analizy technicznej w segmencie małych czy bardzo małych spółek. Teraz zdaje się powracać znaczenie fundamentalnego podejścia z uwzględnieniem globalnych tendencji.

materiały prasowe

Od ponad roku rynki finansowe żyją przede wszystkim tematem koronawirusa. Oczywiście najboleśniejsze było pierwsze uderzenie z marca ubiegłego roku. To wtedy doszło na rynkach do gigantycznej przeceny i zamykania gospodarek. Wszyscy szliśmy w nieznane. Czy ktoś mógł sobie wyobrazić, że z dnia na dzień większość firm będzie musiała znacząco ograniczyć, a nawet zawiesić działalność? Mieliśmy do czynienia z ogromną niepewnością. Zmierzyć się z nią musieli także analitycy giełdowi. To do nich inwestorzy kierowali pytanie: co dalej? Jak pandemia może oddziaływać na cały rynek bądź na poszczególne spółki?

Intensywny okres

Marcin Materna dyrektor w Millennium DM . Praca zdalna nie przeorganizowała zbytnio dnia pracy anali

Marcin Materna dyrektor w Millennium DM . Praca zdalna nie przeorganizowała zbytnio dnia pracy analityka. To nadal czytanie raportów, przeglądanie serwisów informacyjnych czy branżowych. 80 proc. czasu analityk spędza w dalszym ciągu przy komputerze pracują na swoich modelach czy pisząc raporty. Przy braku dojazdów do pracy czy na spotkania ma tego czasu więcej.

Fotorzepa/Jerzy Dudek

Analitycy w rozmowach z „Parkietem" podkreślają, że pandemia, szczególnie w początkowym okresie, faktycznie stała się dużym wyzwaniem. Skoro sytuacja była nietypowa, to i działania przez nich podejmowane odbiegały od normy. – Kiedy rozpoczęła się pandemia i tak na dobrą sprawę nie wiedzieliśmy jeszcze, z czym się mierzymy, mieliśmy bardzo dużo pracy. Każdy starał się oszacować wpływ pandemii i zamknięcia gospodarki na poszczególne branże i same spółki. Liczył się przy tym czas. Intensywność była więc zdecydowanie większa i zakres obowiązków wykraczał poza standardowe działania, a nawet standardowy czas pracy – przyznaje Łukasz Jańczak, analityk Ipopema Securities.

Okres niepewności na rynkach i dużych wahań cen były oczywiście wzywaniem, ale, jak przyznają nasi rozmówcy, był to również bardzo ciekawy czas, który dawał sporo pole do popisu. Wskazywał na to w ostatniej rozmowie z „Parkietem" Piotr Łopaciuk, w ostatnich dwóch latach wybierany najlepszym analitykiem rynkowym w konkursie organizowanym przez naszą redakcję (więcej w ramce poniżej).

– Okresy dużych wahań cen i zmiany warunków fundamentalnych są dla mnie preferowanymi warunkami do pracy. Duże emocje generują duże odchylenia od wartości, którą oceniamy jako godziwą, i pozwalają wynajdować okazje inwestycyjne lub wskazywać spółki wyraźnie przewartościowane. Poza tym jest po prostu zdecydowanie ciekawiej. Zmiany w 2020 r. postrzegam jako gwałtowne umocnienie i przyśpieszenie (o kilka lat) trendów widocznych już od wielu lat – szczególnie w zakresie cyfryzacji gospodarki. Trzymam się natomiast bazowego scenariusza, że po rychłym końcu pandemii życie prywatne i gospodarcze wróci do normy – mówił Piotr Łopaciuk.

W podobnym tonie wypowiada się Łukasz Jańczak, dla którego pandemia to nie tylko dodatkowe obowiązki. – Niecodzienne wydarzenia rynkowe, takie jak chociażby pandemia, dodają kolorytu pracy analityka. Może obowiązków jest więcej, ale odejście od cyklicznych raportów i „normalnej" pracy analitycznej mobilizuje do wyjścia ze strefy komfortu, do dodatkowego działania i daje okazję do tego, by się wykazać – mówi analityk Ipopemy.

Nowa rzeczywistość

Świat i rynki finansowe w ciągu 12 miesięcy w dużym stopniu oswoiły się z koronawirusem. Nie wywołuje on aż takiego popłochu wśród inwestorów, a mimo wciąż niezakończonej pandemii zdecydowanie łatwiej niż rok temu jest dziś odpowiadać na standardowe pytanie: co będzie dalej? – Kiedy już zaczęliśmy się oswajać z pandemią, było mniej analiz „na tu i teraz", a mogliśmy znowu pochylić się nieco dłużej nad cyferkami i zastanowić się, jak Covid-19 zmieni rzeczywistość. Obecnie widać natomiast powrót do standardowego rytmu pracy – mówi Łukasz Jańczak.

Pandemia jednak nadal wpływa na to, jak wyglądają „standardowe" działania. – Główna zmiana to brak konferencji czy spotkań z klientami na żywo, które zostały zastąpione spotkaniami online. Podobnie stało się ze spotkaniami wewnątrz firmy. Pozwala to na sporą oszczędność czasu, ale brak interakcji z kolegami z branży czy członkami zarządów zmniejsza trochę jakość przekazu – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. W przypadku innych obszarów zmiany nie są jednak już aż tak wyraźne. – Jeśli chodzi o inne aspekty, to wydaje się, że dużo się nie zmieniło. Praca analityka to czytanie raportów, przeglądanie serwisów informacyjnych czy branżowych. 80 proc. czasu analityk spędza w dalszym ciągu przy komputerze, pracując na swoich modelach czy pisząc raporty. Co ważniejsze – przy braku dojazdów do pracy czy na spotkania ma tego czasu więcej. Praca zdalna nie przeorganizowała zbytnio typowego dnia analityka, nie jest to praca zespołowa, więc przejście na częściową pracę zdalną nie przyniosło wad, które mogły wystąpić np. przy pracach projektowych w innych branżach – mówi Materna.

Kwestie logistyczne, praca z domu zamiast z biura to jedno. Drugie to warsztat analityka. Ubiegły rok upłynął na przykład pod znakiem starcia wyznawców inwestycji w spółki typu growth (wzrost) z inwestorami preferującymi value (wartość). Zdaniem Łopaciuka taki podział jest jednak sztuczny i stereotypowy. – Regularnie trafiam na spółki z grupy growth, które wydają się bardzo tanie (w rozumieniu wyceny) i z grupy value, które są zdecydowanie za drogie (i odwrotnie). Z każdym rokiem doświadczenia coraz bardziej cenię rzetelną analizę fundamentalną, a nadmierny „sentyment" inwestorów do określonych grup spółek postrzegam jako czynnik generujący odchylenia od normy – uważa analityk BM PKO BP.

Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities, przyznaje, że okres pandemii zmieniło nieco jego podejście do analizy zarówno fundamentalnej, jak i technicznej. – Z mojej perspektywy okres pandemii zmniejszył fundamentalne znaczenie wyników spółek czy poziom wartości godziwej – mówi. – Z jednej strony zmienność prognoz się zwiększyła, ale też głęboki spadek rentowności obligacji w 2020 r. czy osłabienie USD (indeksu dolara) wspierały wyceny fundamentalne. Z drugiej strony znacząca zmienność i skokowy wzrost aktywności inwestorów indywidualnych zwiększył znaczenie analizy technicznej w segmencie małych czy bardzo małych spółek. Z perspektywy wyników doradztwa inwestycyjnego za 2020 r. czy portfeli Noble Securities w „Parkiecie" wydaje mi się, że holistyczne podejście procentuje. Ponadto w 2021 r. zdaje się powracać znaczenie fundamentalnego podejścia z uwzględnieniem globalnych tendencji, takich jak rentowność obligacji (stopa wolna od ryzyka), siła dolara, moda na spółki wzrostowe bądź wartościowe, ceny surowców czy ciągłość łańcuchów logistycznych. Ostatecznie lidera się poznaje, gdy trzeba jechać pod górkę, a nie z górki, więc trudnością jest utrzymanie skuteczności w dłuższym terminie w burzliwym otoczeniu – wskazuje Kozłowski.

Odwieczne pytanie

Za nami 12 miesięcy, które kazały na nowo spojrzeć na wiele spraw i zweryfikować dotychczasowe założenia. Co przyniesie przyszłość? Tego oczywiście nikt nie wie. Analitycy rynkowi z pewnością na brak zajęć jednak nie będą narzekać. Powtórki z 2020 r. raczej nie będzie, jednak zawsze znajdzie się „temat zastępczy", nowe czynniki, które w danym momencie będą rozpalały rynkowe emocje. Nie zmieni się jedno. Niezależnie od warunków analitycy wciąż będą odpowiadać na to samo pytanie: co dalej?

Ranking „Parkietu": Gwiazdy rynku analiz obroniły swoje pozycje mimo pandemii koronawirusa

Rok 2020 stał pod znakiem wyzwań również dla analityków giełdowych. O tym, czy ten nadzwyczajny okres wpłynął na ich rynkową reputację i pozycję, można było się przekonać na przykładzie corocznego rankingu analityków, który „Parkiet" przygotowuje na podstawie głosów zarządzających funduszami inwestycyjnymi i emerytalnymi.

W ostatniej edycji naszego konkursu wzięły udział w sumie 32 zespoły TFI i OFE. Ich ocenie poddanych zostało 109 analityków zgłoszonych do rywalizacji przez biura i domy maklerskie. Tradycyjnie głosować można było na najlepszego analityka bez podziału na kategorie, na najlepszych specjalistów w 13 kategoriach branżowych, a także na najlepszy zespół analityczny. Jakie płyną wnioski z ostatniej edycji rankingu?

Pokazał on, że w czasie pandemii większość analityków obroniła swoją pozycję i nadal się cieszy dużym uznaniem klientów. Po raz kolejny wielkim zwycięzcą okazał się Piotr Łopaciuk z BM PKO BP, który wygrał w głosowaniu na najlepszego analityka bez podziału na kategorie. W głosowaniu ogólnym zdobył 63 pkt i powtórzył sukces sprzed roku. Drugie miejsce w tym zestawieniu zajął Tomasz Rodak z DM BOŚ, zdobywając 50 pkt (rok wcześniej z 25 pkt zajął piąte miejsce w zestawieniu). Podium ostatniego głosowania uzupełnił Tomasz Duda z Erste Group, który regularnie znajduje się w czołówce zestawienia najlepszych analityków – rok wcześniej zajmował drugie miejsce.

Co z głosowaniem w ramach poszczególnych branż? Tutaj większość analityków potwierdziła swoją pozycję i udowodniła, że potrafiła odnaleźć się w czasie pandemii. Do przetasowań doszło natomiast w kategorii banki i finanse. Jej zwycięzcą okazał się Maciej Marcinowski z Trigon DM, który zdetronizował Kamila Stolarskiego z Santander BM. Do zmian doszło też w kategorii wydobycie i górnictwo, gdzie pierwsze miejsce w głosowaniu zajął Łukasz Rudnik z Trigon DM. Warto wspomnieć, że Rudnik we wcześniejszej edycji rankingu był dopiero na siódmej pozycji. Zwycięzca tamtego zestawienia, czyli Tomasz Duda, tym razem znalazł się tuż za podium. W kategorii analiza techniczna do lidera Piotra Neidka z BM mBanku dołączył tym razem Przemysław Smoliński z BM PKO BP.

Do jednej z największych niespodzianek w ostatnim rankingu doszło natomiast w głosowaniu na najlepszy zespół analityczny. Zdaniem zarządzających na takie miano zasługuje Trigon DM. Chociaż instytucja regularnie plasowała się w czołówce, to jednak przez wiele lat ustępowała pola BM PKO BP. Tym razem było inaczej. Trigon DM w głosowaniu zdobył 112 pkt i o 26 pkt wyprzedził BM PKO BP. Na najniższym stopniu podium znalazło się BM mBanku.

Warto też przypomnieć, że w klasyfikacjach sektorowych analitycy Trigon DM i BM PKO BP zwyciężyli w większości zestawień. PRT

Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki
Parkiet PLUS
Drozapol, Kernel... czyli ostra walka o delisting
Parkiet PLUS
Bank centralny jedyną realną opozycją przeciw rządom Victora Orbána
Parkiet PLUS
Nie ma planów i prac nad zmianami w OFE
Parkiet PLUS
Dodatków bio w paliwach przybywa