Giełdowy żargon jest tak stary i bogaty, że w zasadzie mógłby mieć osobny słownik. Któż nie zna byków, niedźwiedzi, misiów, spadających noży, grubasów, szortów czy chociażby lewara. Okazuje się, że mająca zaledwie 10 lat branża kryptowalutowa też tworzy swój własny slang. Niektóre zwroty są niewątpliwie bardzo oryginalne i stoją za nimi ciekawe historie.
Trzymaj aż do Księżyca
Chyba najbardziej popularnym zwrotem spotykanym na forach internetowych i w branżowych mediach jest słowo „hodl", które oznacza długoterminowe trzymanie kryptowaluty w portfelu w nadziei na to, że właśnie taki horyzont inwestycyjny okaże się najbardziej dochodowy. „Hodlerzy" to ci, którzy nie boją się krótkoterminowych korekt i twardo trzymają się swojego planu. Ciekawostką w tym zwrocie jest literówka. Otóż „trzymać" w języku angielskim to „hold". Błąd wziął się od pamiętnego wpisu na forum Bitcointalk, który pojawił się tam w grudniu 2013 r. Jeden z użytkowników, prawdopodobnie wypiwszy wcześniej kilka głębszych, zamieścił wpis o tym, dlaczego uważa, że bitcoina należy trzymać w portfelu, zamiast nim spekulować. Swój wywód zatytułował: „I AM HODLING", i tak właśnie narodził się ten legendarny już zwrot.
Skoro już o zwyżkach mowa, to warto dodać, że w tym temacie slang kryptowalutowy też jest dość bogaty i ma kosmiczne zabarwienie. Otóż wystarczy, że cena jakiejś kryptowaluty ruszy dynamicznie w górę, to spotkać się można z komentarzami typu „to the moon". Jeśli ruch notowań jest naprawdę pokaźny, to pojawiają się też wariacje tego zwrotu, jak „to the Mars" albo „to the Jupiter". Często tego typu wpisom towarzyszą też zdjęcia lub ikony przedstawiające startującą rakietę. To tak na wypadek, gdyby ktoś potrzebował zobrazowania kierunku zmian...
Wieloryb w lamborghini
Kiedy ktoś naprawdę dorobił się na kryptowalutach, to symbolicznym określeniem jego bogactwa stał się ekskluzywny samochód marki Lamborghini. Jeśli więc słyszymy na przykład, że „przyszedł czas na Lambo", to można się domyślać, że inwestycja w cyfrowe aktywa bardzo się komuś udała.
A jeśli ktoś posiada znaczne udziały w danej kryptowalucie, tak znaczne, że mógłby wpływać na jej cenę, to nazywa się go z angielskiego „whale", czyli wielorybem. Co ciekawe, na Twitterze jest konto „Whale alert", które ma 123 tys. obserwujących i na bieżąco informuje o dużych transferach cyfrowych monet między giełdami i adresami. To przykładowy post z czwartku: „501 #BTC (5,037,067 USD) transferred from #Coinbase to #OKEx".