To efekt trwającego kryzysu energetycznego, ale i transformacji energetycznej, która odbywa się w Chinach, gdzie aluminium produkuje się najwięcej na świecie. To właśnie poszukiwanie alternatywy dla węgla będzie skutkować długotrwałym, wysokim kosztem produkcji tego produktu.

Ceny aluminium wzrosły 11 października do najwyższego poziomu od 2008 r., ze względu na wzrost kosztów energii i surowców co przełożyło się na zmniejszenie dostaw przez największego producenta, Chiny. Produkcja w Kraju Środka, już teraz jest ograniczana przez plany redukcji emisji i rosnące ceny nośników energii.  Kluczowe dla wysokości aluminium są więc wskaźniki produkcji w Chinach, a te zależą od ceny surowców energetycznych.

Kryzys energetyczny, którego jesteśmy świadkami może przełożyć się na spadek produkcji w Chinach, nawet – zdaniem analityków – rzędu 1,5 mln ton w skali roku. To może przełożyć się na deficyt tego produktu rzędu 1 mln ton w bieżącym roku. Dla porównania, światowy rynek to ok. 65 mln ton w skali roku. Na rosnące ceny aluminium przekładają się nie tylko rosnące ceny energii i surowców, ale także rosnące zobowiązania redukcji emisji CO2 w Chinach. Jak przypomniał Tomasz Niewiński analityk PKO BP, Chiny podjęły ostatnio decyzję o uwolnieniu cen energii z węgla. Około 44 proc. chińskich firm kupuje energię na giełdzie. W przypadku wielu odbiorców zniesiono limity w zmianach cen ustalanych przez elektrownie. Wcześniej elektrownie nie miały takiej elastyczności i zdarzało się, że ograniczały dostawy energii gdy ceny nie odzwierciedlały wysokich kosztów produkcji. To także może przełożyć się na wartość aluminium, a sytuacja może jeszcze potrwać. Dodatkowo konflikty polityczne z Australią ograniczają możliwość importu węgla z tego kierunku. Analitycy prognozują wzrosty do poziomu 3,3 – 3,4 tys. USD za tonę metalu, w krótkim terminie jest to prawdopodobne gdyż nie widać rozwiązania kryzysu energetycznego zaś w bieżącym kwartale spadek zużycia energii w chińskim przemyśle może wynieść 12 proc.  – powiedział Tomasz Niewiński.

Jak istotne są wydarzenia w Chinach i jakie mają przełożenie na ceny aluminium najlepiej świadczy fakt, że obecnie 55 proc. łącznej produkcji tego produktu znajduję się w Chinach. Pekin zaś chce być neutralny klimatycznie w 2060 roku. Jakub Szkopek analityk Biura Maklerskiego mBanku podkreślił, że Chiny rozpoczęły proces ograniczania emisji w sektorze energetycznym, dalej przemysł stalowy i kolejny branżą jest właśnie produkcja aluminium, którego produkcja jest bardzo energochłonna. – Przy produkcji jednej tony aluminium powstaje 10-12 ton CO2. Dla porównania, przy tym samym wolumenie produkcji piecowej jest to poziom  2-2,5 ton CO2. Produkcja aluminium będzie więc w Chinach przenoszona tam, gdzie można korzystać z zeroemisyjnej energii, jak energetyka wodna. Będą powstawać także blogi gazowe, które będą zasilać elektrolizery produkujące aluminium – powiedział analityk. Wskazał więc, że czeka na więc okres transformacji produkcji, zwłaszcza w Chinach. Może więc ona spadać, a patrząc na wielkość wolumenu odchodzenie od emisyjnych paliw będzie miało wpływ na ceny paliw na całym świecie. – W mojej ocenie w roku kolejnym będziemy obserwować wzrosty sięgające poziomu 3,5 tys. USD za tonę.