Chiński indeks Shanghai Composite spadł w piątek o 3,7 proc., podobnie jak japoński Nikkei 225. To była kontynuacja panicznej wyprzedaży. W czwartek Dow Jones Industrial spadł o 4,4 proc., czyli o prawie 1200 pkt. Był to jego największy (licząc w punktach) jednodniowy spadek w historii. S&P 500 tąpnął też o 4,4 proc. a Nasdaq Composite spadł o 4,6 proc. Te amerykańskie indeksy straciły już po ponad 10 proc. od tegorocznych szczytów i weszły w korektę. Zajęło im to zaledwie sześć sesji, co było rekordowo szybkim spadkiem.

Wygląda na to, że kończący się tydzień był dla globalnych giełd najgorszy od 2008 roku. Kontrakty terminowe sugerują, że piątkowa sesja na Wall Street również przyniesie wyprzedaż.

Czytaj także: Rynki kapitałowe drżą przed wirusem

Trwa ucieczka inwestorów do tzw. bezpiecznych przystani. Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich spadła do rekordowo niskiego poziomu 1,22 proc. "Przez ostatnie dwa-trzy lata, okresy awersji do ryzyka przerywane były zwykle tweetem Donalda Trumpa lub zmianą stanowiska banku centralne. Teraz pierwszy z nich może zrobić bardzo niewiele, by kontrolować szybkość rozprzestrzeniania się wirusa na świecie, a banki centralne też mogą zrobić mało" - piszą analitycy Deutsche Banku.