Skupy akcji w celu umorzenia (stock buy backs), w USA wyjątkowo popularna metoda dystrybucji zysków spółek, są często uznawane za jeden z motorów hossy na Wall Street (już niebawem większy materiał na ten temat). Jednak w pewnych okresach roku skupy okazują się wyjątkowo małe. Chodzi o tzw. okresy zamknięte (blackouts), w których spółki zgodnie z przyjętymi praktykami rynkowymi unikają kupowania swoich akcji. Większość korporacji wstrzymuje się z operacjami giełdowymi na dwa tygodnie przed końcem kwartału i wznawia je po upływie 48 godzin po publikacji raportu.

Faktycznie wygląda na to, że połowa października, to okres posuchy przed nadchodzącym sezonem publikacji raportów finansowych za III kwartał. Ale jest też dobra wiadomość – kiedy sezon dobiegnie końca, w listopadzie powinna się pojawić kolejna fala buy backów, i to jeszcze większa niż wcześniejsze.

Wydaje się zatem, że „falujące" skupy akcji przez korporacje mogą być rzeczywiście jednym z wielu czynników decydujących o koniunkturze. Do tej teorii pasowałoby też to, że także pamiętne lutowe tąpnięcie miało miejsce w okolicach blackout period. Ale z pewnością to tylko cząstka prawdy, bo przecież w ubiegłym roku ta sezonowość związana z buy backami nie wywierała zauważalnego wpływu na koniunkturę. Pamiętajmy o szerszym kontekście – boom gospodarczo-giełdowy w USA jest w mocno zaawansowanej fazie. ¶