Dzień ten zbiegł się jednak z bardzo dobrym zachowaniem amerykańskich indeksów, które ponownie wspięły się na nowe szczyty hossy. Jednym z motorów wzrostu były akcje Netflixa.

Spółka ta w trakcie sesji zyskała prawie 17 proc. To oczywiście dużo, ale warto chwilę się nad tym zatrzymać. Wzrost ten wynikał z opublikowanych wcześniej wyników finansowych za czwarty kwartał 2020 r. Na poziomie przychodów okazały się one zbieżne z oczekiwaniami, a w zakresie zysku netto nieco poniżej. Najważniejsze były jednak dwie inne informacje. Po pierwsze spółka pozyskała w ostatnim kwartale 8,5 mln nowych użytkowników, wobec oczekiwań na poziomie 6,5 mln. Oznacza to, że w całym roku przybyło jej 37 mln nowych klientów i w sumie przekroczony został poziom 200 mln.

To, co chyba jednak najważniejsze (przynajmniej w perspektywie długoterminowej), to informacja, że spółka ma na tyle wysokie przychody gotówkowe, że prawdopodobnie nie będzie już potrzebowała pozyskiwać zewnętrznych środków finansowych na bieżącą działalność. Co więcej, firma docelowo będzie zastanawiała się nad wprowadzeniem programu skupu akcji. Ogólnie więc wyniki Netflixa należy ocenić pozytywnie. Ryzykiem natomiast pozostaje konkurencja oraz wydatki na tworzenie kontentu.