Myślę, że na ten ruch składa się kilka czynników. Nie można chociażby zapominać o przekwalifikowaniu Polski do grona rynków rozwiniętych według metodologii FTSE Russell. We wrześniu i październiku pasywne fundusze mocno przebudowywały swoje portfele, czyli pojawili się nowi inwestorzy. Obecnie mamy do czynienia z nowym etapem. Przychodzą na nasz rynek aktywni zarządzający, co było widoczne chociażby w styczniu. Przez ostatnie pół roku odbyliśmy bardzo dużo spotkań z tego typu inwestorami. Widać było, że interesują się oni Polską. Od nowego roku mają natomiast nowe strategie inwestycyjne i widać, że zaczęli budować portfele w oparciu również o rynek polski. Pytanie, jak długo to się utrzyma. Część inwestorów charakteryzuje się długoterminowym spojrzeniem na rynek, co oczywiście jest pozytywnym aspektem. Myślę, że kolejny impuls przyjdzie w III kwartale, kiedy będziemy mieli informację na temat tego, jak dużą popularnością cieszą się PPK. Wtedy możemy być świadkami nowego etapu w związku z kolejną przebudową portfeli. Widzimy więc stopniowe dopasowywanie się Polski do tego, co dzieje się na rynkach rozwiniętych, zarówno w wymiarze międzynarodowym, jak i lokalnym.
Hossa na światowych rynkach trwa już długo. Czy nie zbliżamy się jednak do momentu przesilenia?
Faktycznie hossa trwa dość długo, natomiast trzeba też pamiętać, że zawirowania rynkowe w 2008 r. były dość duże. Jeśli spojrzymy na to, co działo się po kryzysie z pierwszej połowy XX wieku, to tam też widzieliśmy bardzo długą hossę. To pokazuje, że po większym załamaniu hossy mogą być długie. My, jako Polska, nie w pełni skorzystaliśmy z ruchu rynków z ostatnich lat. Na przełomie XX i XXI wieku korzystaliśmy jeszcze z OFE, które dość mocno wspierały zwyżki na giełdzie. Teraz mamy natomiast ograniczenie dla wzrostu cen akcji, które związane jest z regulacjami, ale też z innymi czynnikami, jak słynny suwak ZUS, co w praktyce sprowadza się do tego, że OFE muszą sprzedawać akcje. Bilans reformy OFE powoli się wyrównuje, natomiast otwieramy nowy rozdział pod hasłem PPK i wydaje się, że nasz rynek może zachowywać się lepiej niż inne. To było widoczne już w styczniu.
Czy PPK mogą być również impulsem do tego, aby na rynku pojawiły się nowe spółki?
Na pewno jest to argument dla spółek, które myślą o debiucie giełdowym. Trudno jest zrobić road show za granicą i jest to stosunkowo drogi proces. Łatwiej oczywiście jest dotrzeć do lokalnych inwestorów, którzy lepiej znają specyfikę spółek. PPK jest więc ważniejszym programem z punktu widzenia rynku pierwotnego niż wtórnego. Poza tym wiele spółek, które planowały debiut, ze względu na słabszy 2018 r. odkładały tę decyzję. Wydaje się, że dłużej tej decyzji nie ma co odwlekać, i uważam, że ten rok będzie dobrym rokiem na debiut giełdowy.
Możemy spodziewać się jakichś ciekawych spółek?