Zwolennicy nowej elektrowni w Ostrołęce bronią projektu

Krytykowana przez ekspertów inwestycja ma przynieść miastu dziesiątki milionów przychodów i rozruszać cały region. A dodatkowo zapewniać bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Publikacja: 30.07.2019 05:12

Zwolennicy nowej elektrowni w Ostrołęce bronią projektu

Foto: materiały prasowe

Spadek bezrobocia w regionie o jedną czwartą, 190 mln zł wydanych w mieście i okolicach w czasie budowy i rozruchu projektu, pokaźne zasilenie lokalnego budżetu w kolejnych latach, 150 km nowych tras kolejowych plus infrastruktura drogowa, a nawet poprawa jakości powietrza.

To wszystko zyski z wycenianej na 6 mld zł inwestycji, jakie wylicza w swoim raporcie „Wpływ budowy Elektrowni Ostrołęka C na rzecz zrównoważonego rozwoju regionu ostrołęckiego i Polski" Instytut Debaty Eksperckiej i Analiz Quant Tank (IDEiA).

Raport powstał we współpracy z konsorcjum GE Power, które odpowiada za budowę Ostrołęki C, i koncentruje się na przyszłych korzyściach dla regionu, pomijając jednak utyskiwania krytyków. Jego kluczowe argumenty odnoszą się do sytuacji, w jakiej Ostrołęka znalazła się po 1989 r.: przemysł w większości upadł, region zbiedniał i uległ depopulacji. IDEiA prognozuje, że w ciągu 15–30 najbliższych lat liczba mieszkańców stopnieje o jedną trzecią.

Remedium na ten proces ma być właśnie elektrownia. – Nawet w najbardziej zaawansowanej technologicznie firmie pracują też osoby, które nie posiadają wysoko wyspecjalizowanych kwalifikacji – podkreśla w rozmowie z „Parkietem" Stanisław Kluza, były szef resortu finansów (2006), założyciel IDEiA. – To zarówno prowadzenie sekretariatu, jak i proste czynności nadzorcze czy zwykłe sprzątanie. Poza tym istnieją tam już elektrownie A i B, jest dorobek i doświadczenie, jeżeli chodzi o fachowców – dodaje, wspominając o rozwoju transportu i towarzyszącej infrastruktury.

W ślad za tym mają pójść wpływy do lokalnego budżetu. – Spotkałem się z szacunkami, zakładającymi, że bezpośrednie wpływy z elektrowni do budżetu miasta powinny sięgnąć 20 mln zł rocznie, może z okładem – przekonuje Kluza. – Z punktu widzenia Ostrołęki, której budżet inwestycyjny sięga 30–40 mln zł, elektrownia oznacza 1–2 duże dodatkowe inwestycje rocznie – dorzuca.

Reklama
Reklama

Szkopuł w tym, że wyliczone w raporcie korzyści z „najnowocześniejszej elektrowni węglowej na świecie" nie przekonają innych ekonomistów. – Ten projekt jest jawnie nieopłacalny, a jednak nadal trzeba go sfinansować – mówił niedawno „Parkietowi" Michał Hetmański, ekspert think tanku Instrat. W finansowanie projektu nie chcą się zanadto zaangażować żadne banki, poza państwowymi. Ceny węgla na polskim rynku są dziś niemal o połowę wyższe niż na rynkach światowych i, gdyby ten trend się utrzymał, Ostrołęka C musiałaby łapać finansową równowagę, paląc węglem rosyjskim. Na dodatek w tle jest polityka UE, która forsuje zeroemisyjność w perspektywie 2050 r.

Mało tego, entuzjazmu brakuje też w gronie firm, zachęcanych przez Ministerstwo Energii do zaangażowania – jak Jastrzębska Spółka Węglowa, w której związkowcy zarzucali resortowi, że próbuje „wyprowadzić" ze spółki pieniądze na Ostrołękę. Również koncern Energa zajął enigmatyczne stanowisko. – Projekt jest rentowny, jednak skala inwestycji stanowi znaczne wyzwanie dla zamknięcia jego finansowania – odpowiedział niedawno na pytania akcjonariuszy. Firma będzie musiała zresztą dokonać odpisu aktualizującego wartość elektrowni Ostrołęka B: w sumie na 269,9 mln zł, co obniży skonsolidowany wynik netto za pierwsze półrocze br. o 218,6 mln zł. Pytanie, czy raport IDEiA choćby po części zmieni towarzyszącą nowej inwestycji aurę.

Energetyka
Kolejny magazyn energii PGE będzie droższy niż planowano
Materiał Promocyjny
Goodyear redefiniuje zimową mobilność
Energetyka
Enea mimo braku chętnych wciąż chce budować bloki gazowe w Połańcu
Energetyka
Władze Wielkopolski nie ustępują w walce o drugą elektrownię jądrową
Energetyka
Atom w Koninie, czyli ZE PAK kusi inwestorów
Energetyka
Enea unieważniła przetarg na wybór wykonawcy bloku gazowego w Połańcu
Energetyka
PGE osiągnęło porozumienie w Dolnej Odrze, ale za wysoką cenę
Reklama
Reklama