Spadek bezrobocia w regionie o jedną czwartą, 190 mln zł wydanych w mieście i okolicach w czasie budowy i rozruchu projektu, pokaźne zasilenie lokalnego budżetu w kolejnych latach, 150 km nowych tras kolejowych plus infrastruktura drogowa, a nawet poprawa jakości powietrza.
To wszystko zyski z wycenianej na 6 mld zł inwestycji, jakie wylicza w swoim raporcie „Wpływ budowy Elektrowni Ostrołęka C na rzecz zrównoważonego rozwoju regionu ostrołęckiego i Polski" Instytut Debaty Eksperckiej i Analiz Quant Tank (IDEiA).
Raport powstał we współpracy z konsorcjum GE Power, które odpowiada za budowę Ostrołęki C, i koncentruje się na przyszłych korzyściach dla regionu, pomijając jednak utyskiwania krytyków. Jego kluczowe argumenty odnoszą się do sytuacji, w jakiej Ostrołęka znalazła się po 1989 r.: przemysł w większości upadł, region zbiedniał i uległ depopulacji. IDEiA prognozuje, że w ciągu 15–30 najbliższych lat liczba mieszkańców stopnieje o jedną trzecią.
Remedium na ten proces ma być właśnie elektrownia. – Nawet w najbardziej zaawansowanej technologicznie firmie pracują też osoby, które nie posiadają wysoko wyspecjalizowanych kwalifikacji – podkreśla w rozmowie z „Parkietem" Stanisław Kluza, były szef resortu finansów (2006), założyciel IDEiA. – To zarówno prowadzenie sekretariatu, jak i proste czynności nadzorcze czy zwykłe sprzątanie. Poza tym istnieją tam już elektrownie A i B, jest dorobek i doświadczenie, jeżeli chodzi o fachowców – dodaje, wspominając o rozwoju transportu i towarzyszącej infrastruktury.
W ślad za tym mają pójść wpływy do lokalnego budżetu. – Spotkałem się z szacunkami, zakładającymi, że bezpośrednie wpływy z elektrowni do budżetu miasta powinny sięgnąć 20 mln zł rocznie, może z okładem – przekonuje Kluza. – Z punktu widzenia Ostrołęki, której budżet inwestycyjny sięga 30–40 mln zł, elektrownia oznacza 1–2 duże dodatkowe inwestycje rocznie – dorzuca.