Od początku grudnia ponad 10 proc. zyskały tylko 23 spółki. Rekordzistą jest Zremb z blisko 50-proc. stopą zwrotu. Na uwagę zasługują m.in.: moc najdroższej nominalnie spółki na GPW, czyli LPP, kontynuacja trendu na wykresie iFirmy, 15-proc. zwyżka niedawnego debiutanta PolTregu, a także fakt, że w tej „23" są dwie spółki z branży gier – Boombit i 11 bit studios. Jeśli odwrócimy tabelę grudniowych stóp zwrotu, to wybiórczość świętego wygląda jeszcze bardziej dosadnie. Okazuje się, że ponad 10 proc. straciły od początku grudnia aż 73 spółki. Pierwsze trzy niechlubne miejsca należą do relatywnie mniej płynnych podmiotów (HM Inwest, Coal Energy, Ursus), ale już na piątej pozycji uplasował się reprezentant WIG20, czyli Mercator. W gronie słabeuszy znajdziemy też m.in. Huuuge, mBank, Tauron i Mabion, a więc firmy relatywnie większe i płynne. Z jednej strony przewaga czerwieni wzmaga obawy, że wraz z końcem 2021 r. kończy nam się rynek byka. Z drugiej jednak spore grono wyprzedanych spółek może stanowić okazję do tańszego odkupienia. Patrząc długoterminowo pierwsza opcja wydaje się bardziej realna, a w ujęciu krótszym – jednak ta druga. Dlaczego?

Przyszły rok w obliczu pędzącej inflacji będzie stał pod znakiem podwyżek stóp procentowych. Do małych banków centralnych dołączy prawdopodobnie ten kluczowy, czyli Fed. Zakładając, że wyższy koszt pieniądza zdusi spekulacyjne zapędy inwestorów, można oczekiwać, że hossa albo straci na dynamice, albo po prostu się skończy. Zwłaszcza że na wykresach wielu indeksów widać pierwsze symptomy słabości: zbliżający się krzyż śmierci na WIG, podwójny szczyt na FTSE 100 czy przedłużające się konsolidacje DAX i Nikkei 225. I stąd właśnie ten długoterminowy pesymizm.

W ujęciu krótszym natomiast można pokusić się o nieco więcej byczego nastawienia. Przed nami bowiem sezonowe anomalie – window dressing w końcówce miesiąca i efekt stycznia na początku 2022 r. Ponadto, w ostatnich dniach widać na wykresach głównych indeksów próby odbicia od kluczowych wsparć, a to wpisuje się w scenariusz krótkoterminowego odreagowania. Szeroki WIG szybko wrócił nad średnią z 200 sesji i do końca tygodnia oddalał się od niej w górę. W cykl wzrostowy weszły też RSI i MACD, co może zapowiadać ruch do istotnego oporu w okolicy 70 000 pkt, gdzie zbiegają się poziom ostatniego, lokalnego szczytu i średnia z 50 sesji. Najwięcej paliwa wzrostowego powinno pochodzić od dużych spółek. WIG20 nie pogłębił jak dotąd ustanowionego w listopadzie dołka korekty 2118 pkt, a w czwartek walczył o powrót nad 200-sesyjną średnią. Oscylatory i w jego przypadku są dopiero w połowie wzrostowego cyklu, co daje szanse ataku na 2250 pkt, a być może nawet dojście do 50-sesyjnej średniej (2300 pkt). Do tego dochodzi obrona 200-sesyjnej średniej przez mWIG40 i próba utworzenia podwójnego dna przy 19 500 pkt przez sWIG80. Mówiąc więc krótko o krótkim terminie – analiza techniczna daje argumenty do odbicia.