Gdybym miał napisać dziś podręcznik funkcjonowania rynków akcji, to rozdział dotyczący czynników kształtujących globalne nastroje miałby jednego bohatera – Donalda Trumpa. Od kiedy gospodarz Białego Domu wytoczył celne działa przeciwko Chinom, nastroje na rynkach zmieniają się w rytm kolejnych doniesień z frontu wojny handlowej. W ostatnim czasie te doniesienia były dobre dla rynków akcji, bo okazało się, że w ramach planowanego porozumienia możliwe jest nawet całkowite zniesienie niektórych ceł. Skutkiem jest to, że S&P 500 ustanawia historyczne rekordy w okolicy 3100 pkt, a w ślad za nim podążają Dow Jones i Nasdaq Composite. Donald Trump pozwolił sobie nawet na żartobliwy komentarz dotyczący tych rekordów. „Stock Markets (all three) hit another ALL TIME & HISTORIC HIGH yesterday! You are sooo lucky to have me as your President (just kidding!). Spend your money well!" – ćwierkał prezydent na Twitterze w ostatnią środę. Inwestorzy faktycznie zaczęli wydawać swoje pieniądze, i to nie tylko na Wall Street. Zwyżki zawitały też na GPW i to z całkiem przyzwoitymi obrotami. W minionym tygodniu zdarzyła się sesja z ponadmiliardowym obrotem, a na wykresach zarysowały się obiecujące układy wzrostowe. W ciągu pięciu tygodni WIG20 zyskał ponad 8 proc., a mWIG40 ponad 5 proc. Nazywanie tego hossą to oczywiście gruba przesada, ale mając w perspektywie potencjalny rajd św. Mikołaja, efekt stycznia i ściskających sobie dłonie Trumpa i XI Jinpinga, można realnie liczyć na kontynuację tej krótkoterminowej tendencji. Dokąd może wywindować notowania w ciągu najbliższych dwóch/trzech miesięcy?

WIG pozostaje w szerokiej konsolidacji, w której górna granica to 62 000 pkt. To jest realny cel, pod warunkiem że pęknie opór przy 61 000 pkt, wyznaczony przez lipcowe maksima. WIG20 też pozostaje w układzie horyzontalnym, w ramach którego najbliższy cel do 2360 pkt, a ten ambitniejszy to 2420 pkt. W przypadku obu indeksów techniczne argumenty kupna to atak na średnią kroczącą z 200 sesji, zwrot średniej 50-sesyjnej w górę oraz powrót MACD nad linię 0.

mWIG40 też nie wygląda najgorzej. Notowania przebiły 50-sesyjną średnią, ale nie zdołały przełamać sekwencji coraz niższych szczytów w bessie. Dlatego oporem pozostaje pułap 3867 pkt (wrześniowy szczyt) i dopiero jego przebicie otworzy drogę do dziennej dwusetki i okrągłych 4000 pkt. Relatywnie najsłabiej w tej indeksowej stawce wygląda wykres sWIG80. W przeciwieństwie bowiem do WIG20 i mWIG40 odbicie nie trwa tu od 25 sesji, ale dopiero od pięciu. Formacja podwójnego dna utworzona przy 11 310 pkt daje jednak szansę na poprawę sytuacji. Warunek to pokonanie lokalnego szczytu 11 540 pkt. Jeśli wskazane opory pękną w najbliższym czasie, to chyba trzeba będzie ćwierknąć „Thank you, Mr. President"...