Paris Saint-Germain. W Paryżu grają farsę

Katarczycy wpompowali w Paris Saint-Germain miliony euro. Jedynym efektem jest mistrzostwo kraju piłkarzy. Ale pucharu już nie udało się zdobyć.

Publikacja: 03.05.2019 12:35

Wyceniane na 928 mln euro PSG przegrało Puchar Francji z Rennes, którego wszyscy zawodnicy są warci

Wyceniane na 928 mln euro PSG przegrało Puchar Francji z Rennes, którego wszyscy zawodnicy są warci łącznie trochę więcej niż pół Neymara – 142 mln euro.

Foto: AFP

Pieniądze szczęścia nie dają. Tak można podsumować działania Katarczyków, którzy w 2011 roku kupili za 340 mln euro najsłynniejszy francuski klub Paris Saint-Germain z zamiarem uczynienia zeń potęgi. Potęgi na wszystkich frontach, bo oczywiście najważniejsi są piłkarze, ale Katarczycy pompują petrodolary również w drużynę piłki ręcznej i piłkarski zespół kobiet. Łączy je fakt, że niezależnie od sum przeznaczanych na transfery, niezależnie od wysokości pensji, jakie dostają zawodnicy i sztaby trenerskie, zespołom spod szyldu PSG bliżej do bycia przeciwieństwami króla Midasa. Czegokolwiek ostatnio paryżanie się dotkną, zmienia się z pewnością nie w złoto.

Żadna z drużyn PSG nie osiągnęła jeszcze zakładanego przez Katarczyków celu. Piłkarze, owszem, seryjnie zdobywają mistrzostwo Francji, ale przecież nie po to szejkowie pobili światowy rekord transferowy o 111 proc., gdy zapłacili Barcelonie 222 mln euro za Brazylijczyka Neymara, by pokazać w Dausze kolejny puchar za zwycięstwo we francuskiej Ligue 1. Piłkarki miały zdobywać laury, tymczasem tuż za miedzą, w Lyonie, wyrósł najpotężniejszy żeński klub. Zawodniczki Lyon Feminin aż 12 razy z rzędu zdobywały krajowy tytuł – od 2007 roku nie mają sobie równych w kraju, a w tym sezonie prawdopodobnie znów sięgną po mistrzostwo, zostawiając za plecami koleżanki z PSG. Trzy razy z rzędu triumfowały w Lidze Mistrzów, w tym sezonie znów zagrają w finale.

Piłkarze ręczni, identycznie jak piłkarze, w krajowych rozgrywkach wygrywają, ale mieli być hegemonem w Europie. W czasie, gdy w PSG pompowane są katarskie dolary, Ligę Mistrzów wygrywali nawet Polacy – w 2016 najlepsze było VIVE Kielce – a najbogatszy klub świata zazwyczaj finały ogląda w telewizji.

Mistrzostwo jest, pucharu nie ma

Spektakularne porażki PSG to kolejny dowód, że sport wymyka się prostym regułom korporacyjnym, że zbudowanie klubu, który będzie się liczył w rywalizacji międzynarodowej, jest czymś innym niż stworzenie od zera zwykłego biznesu, gdzie znajdują zastosowanie tradycyjne rozwiązania rynkowe. W skrócie – kto więcej zainwestuje, ten wygra. Taka tradycyjna strategia idealnie sprawdziła się przy okazji stworzenia sportowej stacji telewizyjnej – BeIN Sports, która powstała w 2012 roku i w krótkim czasie została czołowym graczem na rynku. Za sukces BeIN Sports odpowiada Nasser Al-Khelaifi – ten sam, który szefowanie telewizji łączy z prezesowaniem PSG i jest odpowiedzialny za spektakularne porażki na odcinku sportowym.

45-letni Katarczyk, który próbował sił w zawodowym tenisie (najwyżej sklasyfikowany był na 995. miejscu w rankingu ATP), jest protegowanym emira Kataru, ministrem bez teki w jego rządzie. Innymi słowy został rzucony na niezwykle odpowiedzialne zadanie zdobywania wpływów za pomocą sportu. I po ośmiu latach działalności w Paryżu trzeba przyznać, że zawodzi.

Oczywiście porażki piłkarskiej drużyny mężczyzn przykuwają największą uwagą, ale to naturalne. Inwestycje w zespół, jakie poczynili Katarczycy, są bezprecedensowe. Dziś kroku właścicielom PSG mogą dotrzymać tylko szejkowie z Abu Zabi – właściciele Manchesteru City, ale nawet oni nie działają z takim rozmachem. Katarczycy wykupili Neymara z Barcelony za 222 mln euro. Było to w 2017 roku, a najdroższym zawodnikiem świata był wówczas Paul Pogba, za którego rok wcześniej Manchester United wyłożył 105 mln euro. Neymar miał wpisaną absurdalnie wysoką sumę odstępnego w kontrakcie z Barcą, by być niesprzedawalnym. Tymczasem szejkowie wyłożyli kasę na stół z takim rozmachem, jakby chcieli powiedzieć: „Reszty nie trzeba".

Al-Khelaifi uznał jednak, że do realizacji celu i triumfu w Lidze Mistrzów nawet to nie wystarczy. W PSG występuje więc też drugi najdroższy piłkarz świata – Kylian Mbappe, który kosztował 180 mln euro.

Obaj trafili na czołówki mediów po sobotnim finale Pucharu Francji. 20-letni Francuz, porównywany po mundialu nawet do Pelego, dwie minuty przed końcem dogrywki dostał czerwoną kartkę za chamski i wyjątkowo brutalny faul na rywalu. Teraz czekać go będzie długie zawieszenia i kara. Mecze kolegów będzie pewnie oglądał z trybun w towarzystwie Neymara, który również zostanie zdyskwalifikowany. Idąc po odbiór srebrnego medalu, Brazylijczyk spoliczkował obrażającego go kibica Rennes.

To był tylko przykry do oglądania epilog dramatu czy też farsy, jaką w ostatnich tygodniach wystawia trupa spod szyldu PSG. Paryżanie przegrali finał Pucharu Francji, choć prowadzili już z Rennes 2:0. Drużyna, która zajmuje 11. miejsce w lidze, zdołała jednak odrobić straty, doprowadzić do dogrywki i okazała się lepsza w konkursie rzutów karnych. Wartość piłkarzy PSG wyceniana jest przez specjalistyczny portal transfermarkt.de na 928 mln euro, wszyscy zawodnicy Rennes są łącznie warci trochę więcej niż pół Neymara – 142 mln.

Porażka w finale Pucharu przyszła zaledwie kilkanaście dni po innych kabaretowych występach. PSG musiał wygrać mecz, by przypieczętować mistrzostwo Francji, ale najpierw zremisował 2:2 ze Strasbourgiem, a następnie został rozgromiony przez Lille 5:1. Oczywiście w końcu zapewnił sobie tytuł, ale kibice oglądali to z rosnącą niechęcią. Triumfujący po finale Hatem Ben Arfa, któremu latem zeszłego roku pokazano w Paryżu drzwi, pozwolił sobie na kilka gorzkich żartów. – Wykonaliśmy klasyczną remontadę (odrobienie strat – red.), ale w Paryżu są do tego przyzwyczajeni – mówił pomocnik.

Liga Mistrzów nie dla PSG

Chodziło mu oczywiście o największe i najbardziej bolesne porażki PSG na najważniejszym dla katarskich szejków froncie – Lidze Mistrzów. Paryżanie bowiem zapisali się w historii tych rozgrywek w najgorszy z możliwych sposobów. Jako pierwsi w historii odpadli w dwumeczu, mimo iż pierwsze spotkanie wygrali aż 4:0. W rewanżu na Camp Nou przeciwko Barcelonie zespół rozsypał się jak domek z kart i przegrał 1:6, decydującego gola tracąc w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Barcelonę wtedy do epickiego zwycięstwa poprowadził Neymar. Występu chociażby w połowie tak spektakularnego w koszulce PSG nigdy nie zaliczył.

Od czasu przejęcia klubu Katarczycy zainwestowali w nowych zawodników 1,2 miliarda euro. Licząc oczywiście tylko sumy odstępnego. Do tego dochodzą kosmiczne pensje (Neymar zarabia 37 mln euro rocznie, Mbappe dostaje 17,5, a Edinson Cavani 10) i prowizje dla agentów. Szejkowie pomimo to nie mieli szans posmakować finału LM, od 2012 roku ich klub nie zagościł nawet w ćwierćfinale. W tym sezonie znów odpadł w pierwszej rundzie pucharowej, pisząc historię – został pierwszą drużyną, która nie awansowała, mimo iż w pierwszym meczu wygrała 2:0 na stadionie rywala.

Nie tylko piłka nożna dołuje

W przeciwieństwie do mężczyzn, dziewczyny z Paryża nie mogą nic wygrać w kraju, ale przynajmniej dwukrotnie doszły do finału Ligi Mistrzyń. I dwukrotnie przegrały. W 2015 roku lepsze okazały się rywalki z Frankfurtu, ale to porażka dwa lata później w Cardiff w rzutach karnych była zdecydowanie bardziej bolesna. Tam bowiem lepsze okazały się ich prześladowczynie z Lyonu. W Cardiff o porażce zadecydowała dopiero siódma seria rzutów karnych – w PSG spudłowała bramkarka, reprezentantka Polski i najlepsza nasza zawodniczka, Katarzyna Kiedrzynek.

Sumy krążące w kobiecym futbolu to drobne nie tylko w porównaniu z męską piłką nożną, ale nawet piłką ręczną. Katarczycy postanowili, że nad Sekwaną zbudują najpotężniejszy klub świata. W 2015 roku budżet PSG Handball wyniósł 16,5 mln euro, był więc ponadczterokrotnie wyższy niż budżet drugiego w tabeli St. Raphael Var (3,72) i trzykrotnie wyższy niż Nantes (4,55), które zajęło najniższe miejsce na podium. W zeszłym roku PSG mógł się pochwalić budżetem wynoszącym 17,7 mln euro.

Na liście najlepiej zarabiających piłkarzy ręcznych świata całe podium zajmują zawodnicy PSG: Duńczyk Mikkel Hansen dostaje 1,5 mln euro rocznie, Nikola Karabatić 900 tys., a Daniel Narcisse 750 tys.

Co z tego, skoro w tym czasie PSG zaledwie raz zagrało w finale Ligi Mistrzów – i przegrało z Macedończykami z RK Vardar. Jakby tego było mało, w zeszłym sezonie najlepszy w Europie (czyli na świecie) okazał się krajowy rywal z Montpellier. Wiele wskazuje na to, że i w tym roku się nie uda. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym VIVE Kielce rozgromiło PSG 34:24 i w rewanżu musiałoby zagrać katastrofalnie, by nie wyeliminować paryżan.

Zespołu wciąż nie ma

Katarczycy z Nasserem Al-Khelaifim na czele muszą w końcu zrozumieć, że pieniądze w sporcie są ważne, ale budowanie zespołu to jednak coś więcej. Jeśli będą podpisywać kontrakty takie jak z Neymarem, w którym zawarty jest (co wiemy dzięki Football Leaks) bonus 2,5 mln euro za niekrytykowanie trenera oraz 375 tys. euro za pozdrawianie kibiców przed i po meczu, nigdy nie stworzą drużyny. I nikogo nie powinno dziwić, jeśli do 2022 roku, czyli mundialu piłkarskiego w Katarze, z projektów Al-Khelaifiego wciąż największe sukcesy odnosić będzie telewizja.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych