Dortmund – Monachium: droga zamknięta

W piątek ruszyła runda rewanżowa Bundesligi. Borussia po siedmiu latach ma szansę odebrać tytuł Bayernowi. Władze klubu zapowiadają, że nie będą już więcej sprzedawać swoich gwiazd rywalom z Bawarii.

Publikacja: 19.01.2019 12:13

Dortmund – Monachium: droga zamknięta

Foto: AFP

Rok 2013 – odchodzi Mario Goetze, 2014 – Robert Lewandowski, 2016 – Mats Hummels. Każdy z nich był liderem Borussii, każdy skuszony wyższymi pensjami zamienił Dortmund na Monachium. Szefowie BVB mówią: dość. Jeśli chcemy być godnym konkurentem dla Bayernu, nie możemy tracić najwybitniejszych jednostek na rzecz najgroźniejszego przeciwnika. Kiedy niedawno Christian Pulisić poprosił o zgodę na transfer, dostał jeden warunek: możesz odejść, byle nie do Bawarii. Amerykanin wybrał więc Chelsea, do klubowej kasy wpłynęły 64 mln euro. To drugi – po Ousmane Dembele (za którego Barcelona zapłaciła 105 mln) – piłkarz, za którego Borussia zarobiła najwięcej.

Kupić tanio, sprzedać drogo

AFP

Pulisić nie kosztował BVB ani jednego euro. Jest najlepszym przykładem klubowej strategii „kupić tanio, sprzedać drogo". Strategii, której trzymają się w Dortmundzie, odkąd kilkanaście lat temu – w wyniku wyścigu zbrojeń – Borussia stanęła na skraju bankructwa (warto wspomnieć, że 2 mln pożyczki udzielił jej wówczas znienawidzony Bayern).

W minionym roku przychody BVB wyniosły 536 mln euro (Bayernu – 657 mln euro). Głównie dzięki transferom. Tylko w ostatnich dwóch latach dyrektor sportowy Michael Zorc zarobił w ten sposób ponad 360 mln euro. Listę otwierają Dembele i Pulisić, ale pozostałe kwoty też robią wrażenie. 63 mln za Pierre'a-Emericka Aubameyanga (Arsenal), 20 mln za Andrija Jarmołenkę (West Ham), 17 mln za Matthiasa Gintera (Borussia Moenchengladbach) czy 16 mln za Sokratisa Papastathopoulosa (Arsenal).

W Dortmundzie pieniędzy nie trwoni się na krnąbrne gwiazdy, tylko inwestuje w zawodników perspektywicznych. Trzeba przyznać, że skauci mają oko do talentów. I nie boją się powierzać im odpowiedzialności. Jadon Sancho, Achraf Hakimi, Dan-Axel Zagadou, Jacob Bruun Larsen – wszyscy poznali już smak gry w pierwszej jedenastce. Furorę robi zwłaszcza 18-letni Sancho. Przyszedł za 8 mln, wystarczyła udana jesień (siedem bramek i dziesięć asyst w 24 meczach, licząc wszystkie rozgrywki), by jego wartość rynkowa wzrosła dziesięciokrotnie, a w kolejce do niego zaczął się ustawiać tłum chętnych.

Piszczek najstarszy

Borussia nie obawia się ryzyka do tego stopnia, że wydała właśnie 15 mln euro na 19-letniego Argentyńczyka, który w dorosłym zespole Boca Juniors zaliczył tylko pięć spotkań. Obrońca Leonardo Balerdi podpisał od razu pięcioletni kontrakt.

Kolejne talenty dorastają w klubowej akademii. Najwięcej mówi się o 14-letnim Youssoufie Moukoko. Pochodzący z Kamerunu napastnik zdobył już 28 goli w 15 meczach. I to w drużynie do lat 17.

Rywalizacja o tytuł mistrza Niemiec zapowiada się wyjątkowo emocjonująco. Na razie górą jest Borussi

Rywalizacja o tytuł mistrza Niemiec zapowiada się wyjątkowo emocjonująco. Na razie górą jest Borussia, w której Łukasz Piszczek jest jednym z liderów nie tylko pod względem wieku. Czy Bayern – z przegrywającym na razie walkę o koronę króla strzelców Robertem Lewandowskim – może ją dogonić?

AFP

Łukasz Piszczek (rocznik 1985), który ma za sobą bardzo udaną jesień, jest dziś najstarszym piłkarzem w kadrze Borussii. Jednym z siedmiu urodzonych jeszcze w latach 80. Pozostali to: bramkarz Marwin Hitz, obrońcy Marcel Schmelzer i Omer Toprak oraz pomocnicy Shinji Kagawa, Axel Witsel i Marco Reus.

Człowiek o diamentowym oku

W Monachium te proporcje są odwrócone. Do odmładzania zespołu dopiero się zabierają. Na razie podbierając talenty konkurencji. Z Schalke wyciągnęli Leona Goretzkę, z VfB Stuttgart – Benjamina Pavarda. Obrońca reprezentacji Francji, mistrz świata, dołączy do kolegów latem.

Jedynym jak dotąd zimowym transferem gotówkowym było sprowadzenie z amerykańskiej MLS 18-letniego reprezentanta Kanady Alphonso Daviesa (10 mln euro). To początek zapowiadanej przez kierownictwo bawarskiego klubu wymiany pokoleniowej.

– Wydamy, ile będzie trzeba – obiecywał Karl-Heinz Rummenigge po rozczarowującej rundzie jesiennej, zakończonej z sześciopunktową stratą do Borussii. Pierwszy raz od 2011 r. Bayern nie przystąpił do rewanżowej części rozgrywek jako lider.

Z pomocą mistrzom Niemiec może przyjść wkrótce Sven Mislintat – jeden z najbardziej cenionych skautów na świecie, nazywany człowiekiem o diamentowym oku. To on stał za sprowadzeniem do Borussii Piszczka czy Roberta Lewandowskiego. Od ponad roku pracuje dla Arsenalu, ale nie jest zadowolony ze swojej pozycji. Chciałby mieć większy wpływ na politykę transferową.

Złoty stek

– Nie powinniśmy robić rewolucji. Lepiej by było, gdyby wzmocniło nas dwóch genialnych zawodników niż pięciu bardzo dobrych – przekonuje Robert Lewandowski.

Bayern negocjuje m.in. transfery obrońcy Atletico Lucasa Hernandeza i 18-letniego pomocnika Chelsea Calluma Hudson-Odoi (stara się o niego także Borussia), który miałby zastąpić szykujących się do odejścia Arjena Robbena i Francka Ribery'ego.

Francuz rozpętał burzę, publikując na Instagramie zdjęcie, jak podczas zimowego zgrupowania w Dausze zjada złotego steka, a następnie obrzuca swoich krytyków wyzwiskami.

„Sport Bild" zdążył już napisać, że atmosferę w Monachium może oczyścić tylko wygrana z Liverpoolem w dwumeczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Ale jeśli wierzyć medialnym przeciekom i głosom płynącym z szatni, po obozie w Katarze zapanowała harmonia i zgoda. Ribery zapłacił grzywnę, o sytuacji zapomniano.

Lewandowski jak gladiator

Większość kontuzjowanych piłkarzy wróciła do zdrowia, a trener Niko Kovac zapowiedział koniec eksperymentów z taktyką, które prowadziły tylko do kłótni z zawodnikami.

Chorwacki trener jest pełen optymizmu. Przekonuje, że prędzej czy później Borussię dopadnie kryzys, bo nie da się przejść sezonu bez kilku gorszych meczów. A wtedy jego drużyna wykorzysta słabszy moment przeciwnika.

Trudno myśleć o dogonieniu lidera z Dortmundu bez bramek Lewandowskiego. Jesienią strzelił ich dziesięć. Pewnie mniej niż oczekiwano, więcej zdobyli Luka Jović z Eintrachtu i Paco Alcacer z Borussii (po 12) oraz Timo Werner z RB Lipsk i Marco Reus z Borussii (po 11). Ale polski napastnik dołożył jeszcze pięć asyst, a jego wysiłek został doceniony miejscem w jedenastce rundy. Zimą nie próżnował, co dostrzegły niemieckie gazety, zachwycając się jego rosnącą muskulaturą.

Były reprezentant Niemiec Lothar Matthaeus spodziewa się wiosną bardzo emocjonującej rywalizacji, ale przewiduje, że zwycięsko z niej wyjdzie Borussia. – Miło z jego strony, że typuje nas na mistrzów, ale jego prognozy nie zapewnią nam wygranych, punktów ani nawet rzutów z autu – odpowiada Zorc.

Kto wie, czy losów tytułu nie rozstrzygnie bezpośrednie starcie zaplanowane na 6 kwietnia w Monachium. Tę datę warto zaznaczyć w kalendarzu.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych