Solidny zysk z akcji debiutantów

Na akcjach zakupionych w IPO można zarobić, ale nie zawsze warto się spieszyć z ich sprzedażą.

Publikacja: 28.09.2020 06:07

Foto: GG Parkiet

W ostatnich miesiącach koniunktura na rynku akcji się poprawiła, ale na razie nie przekłada się to na liczbę giełdowych debiutów. Po fatalnym poprzednim roku, gdy do skutku doszły jedynie dwie oferty publiczne, pierwsza połowa 2020 roku nie przyniosła poprawy. Od stycznia jedynie dwóch emitentów przeprowadziło IPO. Jest jednak nadzieja na zmianę niekorzystnej sytuacji na rynku pierwotnym. Spółki zainteresowane pozyskaniem gotówki od inwestorów znów zaczęły łaskawym okiem spoglądać na giełdę. Poważne plany związane z GPW ma Allegro. Łączna szacowana wartość IPO może sięgnąć nawet 8 mld zł. Do tego jeszcze dochodzą mniejsze spółki zainteresowane debiutem. – Polski rynek IPO raczej nie cierpi na nadmiar debiutów. Oferty, które się pojawiały dotyczyły małych spółek z sektora gier komputerowych debiutujących na rynku NewConnect. W tym momencie giełda dla wielu spółek nie oferuje atrakcyjnych wycen, natomiast bycie spółką notowaną na rynku regulowanym wiąże się z obostrzeniami i obowiązkami, wobec czego sporo rozwojowych spółek woli pozostać poza giełdą. Natomiast branże, które cieszą się powodzeniem, czyli właśnie gry komputerowe, biotechnologia czy e-commerce, jednocześnie są wyceniane wysoko, i tak zapewne będzie z debiutem Allegro – wskazuje Łukasz Rozbicki, doradca inwestycyjny w MM Prime TFI.

Szansa na szybki zarobek

Część inwestorów szuka w IPO szansy na krótkoterminowy zysk, kupując akcje z zamiarem ich szybkiej sprzedaży zaraz po debiucie. – Generalnie na pierwszej sesji nowi inwestorzy mają szansę na uzyskanie premii za płynność. W poprzednich latach ta premia wynosiła około 10 proc. w dniu debiutu. Jeżeli chodzi o inwestycje długoterminowe, to tutaj bywa różnie – uważa Tomasz Wyłuda, dyrektor biura doradztwa inwestycyjnego Credit Agricole.

Najkorzystniejszym scenariuszem dla posiadaczy akcji debiutantów jest solidna zwyżka notowań już w dniu debiutu. Kluczowy będzie więc popyt w trakcie pierwszej sesji. – Wiele zależy od oceny perspektyw spółki, ale też od zmysłu tradingowego. Pomijając debiuty na NewConnect i mocno spekulacyjny wzrost, na rynku głównym GPW przy wzroście na debiucie o kilkadziesiąt procent można racjonalnie założyć, że wycena na dany moment stała się wymagająca i może warto spieniężyć zyski – zwraca uwagę Rozbicki.

Podobną taktykę poleca Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. – W obecnych warunkach lepiej opłaca się szybko sprzedać akcje, ale też dużo zależy od przebicia na pierwszej sesji. Im większe, tym większa skłonność innych inwestorów do realizacji zysków i lepszą strategią jest szybka sprzedaż, tym bardziej że wiele ofert IPO w ostatnich czasach było sprzedawanych po dość wysokich cenach – zauważa ekspert.

Zdaniem Materny spółkom z niektórych branż może być łatwiej przyciągnąć inwestorów, co zwiększa szansę uzyskania przez nią korzystniejszej ceny w ofercie. – Moim zdaniem największe znaczenie dla powodzenia oferty ma branża, w której działa spółka (im bardziej technologiczna, tym lepiej) oraz cena w ofercie. W zależności od branży to albo inwestorzy dyktują warunki cenowe, albo spółka może sobie pozwolić na więcej, bo i tak oferta rozejdzie się bardzo szybko – uważa. – Ostatnie kilka miesięcy to hossa, więc i debiuty wypadają okazale. Trudno np. w branży gamingowej czy medycznej o weryfikację spółki po IPO, skoro zarówno przed ofertą jak i po debiucie produktu ta spółka jeszcze nie ma bo nad nim pracuje. Tu większą rolę grają sentymenty do branży, niż sama jakość spółki – tę sprawdzi rynek w dłuższym terminie – dodaje.

Czasem warto poczekać

Szanse na zarobek rosną pod warunkiem, że nie pozbędziemy się ich walorów tuż po debiucie. Takie wnioski można wysnuć, oceniając notowania akcji firm, które zadebiutowały na warszawskiej giełdzie od początku 2017 r., a więc większość w okresie, gdy giełdowa koniunktura nie sprzyjała zwyżkom cen. W tym czasie zadebiutowało ok. 20 spółek, które sprzedawały nowe akcje. Pocieszeniem jednak może być fakt, że papiery większości debiutantów są obecnie więcej warte niż w czasie IPO. Co więcej, wypracowane w tym czasie dwu- czy nawet trzycyfrowe zyski wcale nie należały do rzadkości, czego dobrym przykładem są akcje Dino, ML System czy Ten Square Games. – Trzeba jednak mieć świadomość, że pandemia niektóre sektory mocno przeskalowała i przyspieszyła dynamikę, dlatego jeśli założyć, że to początek większego trendu wieloletniego (a sporo przesłanek mówi, że tak jest), nawet przed pozornie wysoko wycenionymi już przy debiucie spółkami może stać spory potencjał. Akcje Dino też były postrzegane jako drogie, ale umocnienie konsumenta przez programy socjalne i poprawę sytuacji na rynku pracy nie zostało należycie zdyskontowane przez rynek, co skończyło się długim trendem wzrostowym – wskazuje Rozbicki. Nie brakuje też firm, które rozczarowały i dziś są wyceniane poniżej ceny z oferty. – Zdarza się, że spółki debiutują w momencie szczytu cyklu w swojej branży i wtedy na wypracowanie zysków kapitałowych trzeba czekać długo, a czasem w ogóle się to nie udaje. Dlatego postawiłbym tezę, że dobrą inwestycją są przede wszystkim spółki z rozwojowych branż, przy założeniu dywersyfikacji oraz scenariusza rozwoju polskiej gospodarki – podkreśla ekspert.

Oferty pod lupą instytucji

Jak podchodzić do oceny atrakcyjności spółek zamierzających rozpocząć swoją przygodę z giełdą? Eksperci podkreślają, że w obecnych wymagających warunkach rynkowych na udany debiut mogą liczyć przede wszystkim poukładane spółki o solidnych fundamentach. Jakość ofert jest bowiem weryfikowana przez rynek. – Niewielu inwestorów indywidualnych zadaje sobie trud zapoznania się z dokumentacją podmiotu debiutującego. Z tego powodu decydujące znaczenie przy ocenie warunków emisji mają instytucje. Inwestorzy indywidualni powinni bacznie patrzeć na historyczne debiuty z oferty danego domu czy biura maklerskiego. Jeżeli wcześniej przeprowadzone oferty pozwoliły zarobić, można założyć, że instytucje oferujące poważnie podchodzą do selekcji podmiotów, których akcje oferują i negocjują dobre warunki dla inwestorów – wyjaśnia Wyłuda.

Osobną kwestią pozostaje rzetelność informacji zawartych w prospektach emisyjnych, na których analitycy i inwestorzy opierają swoje oczekiwania. – Warto zdawać sobie sprawę z tego, że podmiotowi debiutującemu zależy na sprzedaży akcji po jak najwyższej cenie. Stara się więc przekonać inwestorów, pokazując często bardzo optymistyczne plany wzrostu. Wysoka wycena i wyśrubowane prognozy, często powodują zawód wśród inwestorów w dłuższym terminie – zwraca uwagę ekspert.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty