Szykuje się kolejny dobry rok dla banków

W przyszłym roku zyski kredytodawców powinny urosnąć w tempie jednocyfrowym. Ostatnia korekta uatrakcyjniła wyceny, ale są też poważne ryzyka.

Publikacja: 24.05.2019 15:30

Foto: GG Parkiet

Wyniki sektora bankowego w tym roku, o ile nie dojdzie do nadzwyczajnych sytuacji, można już szacować z dużą dokładnością. Dziewięciu największych kredytodawców z GPW (poza Getinem, którego rezultaty są trudne do przewidzenia) w tym roku zarobi łącznie 14,8 mld zł netto, o niemal 8 proc. więcej niż rok wcześniej – wynika ze średniej prognoz Bloomberga. Teraz rozgrywka toczy się o przyszły rok.

Silna gospodarka pomoże

– Fundamentalna sytuacja banków, pozostawiając z boku ewentualne zdarzenia jednorazowe, będzie zależeć od tempa rozwoju światowej i polskiej gospodarki. Jeśli w przyszłym roku trendy będą utrzymane, to pewnie jednocyfrowy, być może nawet wysoki wzrost wyniku netto banków jest możliwy. W takich warunkach akcja kredytowa powinna nadal być dobra, a koszty ryzyka pod kontrolą, co umożliwiłoby poprawę wyników – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.

Ekonomiści mBanku sugerują, że po ostatnich pozytywnych danych z polskiej gospodarki (dobre nastroje konsumentów przekładają się na ich rosnące wydatki, sporo wzrosły inwestycje, zarówno publiczne, jak i prywatne) istnieje szansa na przebicie prognozowanego przez nich 4,5-proc. tempa wzrostu PKB w tym roku. Na przyszły zakładali wcześniej 4-proc. wzrost, ale wskazują, że także ta prognoza może zostać podniesiona.

– Spodziewamy się dalszej poprawy przychodów banków, zwłaszcza odsetkowych. Po wyborach RPP może odejść od swojego obecnego nastawienia i dostrzec nagle zagrożenia inflacyjne, co skłoniłoby ją do podwyżki stóp procentowych. Wysoki przyrost wolumenów w tym roku i podwyżka stóp pozytywnie przełożyłyby się na dochody odsetkowe – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. Większość ekspertów nie zakłada jednak podwyżki stóp. Wynik odsetkowy ma rosnąć głównie dzięki przyrostowi kredytów, ale i marża odsetkowa może lekko rosnąć dzięki cięciu kosztów finansowania oraz poprawie struktury kredytów (więcej konsumpcyjnych, mniej nisko oprocentowanych hipotek walutowych).

Zdaniem ekspertów wynik z opłat i prowizji nadal będzie pod presją, szczególnie jeśli nie poprawi się sytuacja na rynku kapitałowym. – Spodziewam się dalszych spadków dochodów z działalności na rynku związanym z zarządzaniem aktywami, ale także prowizje kredytowe mogą być niższe niż w tym roku, w przyszłym oczekuję już nie tak dużego popytu na kredyty – mówi Materna. Jeśli jednak gospodarka nadal będzie się szybko rozwijać, akcja kredytowa będzie solidna.

– Największa niewiadoma to rezerwy. Bardzo prawdopodobne, że wzrosną, pytanie o ile i czy odbije się to na spadku zysku netto. Poza tym, biorąc pod uwagę, co słyszy się od spółek przemysłowych, raczej spodziewam się twardszego lądowania niż obecnie prognozowane. Dodajmy do tego ultraluźną politykę budżetową, a tu tendencja robi się coraz bardziej niepokojąca dla inwestorów zagranicznych, która odbije się na notowaniach polskich papierów dłużnych i przełoży na straty banków na portfelu. Spodziewam się że podobnie jak w poprzednich okresach spadku koniunktury przeważą te negatywne tendencje – mówi Materna.

Ze średniej prognoz Bloomberga wynika, że analizowana dziewiątka banków powinna w przyszłym roku wypracować w sumie 16,8 mld zł zysku netto, co oznaczałoby wzrost o ponad 13 proc. wobec bieżącego roku. Analitycy są jednak bardziej sceptyczni, bo średnia Bloomberga może wciąż uwzględniać starsze prognozy zakładające podwyżki stóp procentowych.

Jest taniej, ale są ryzyka

– Spodziewam się w przyszłym roku jednocyfrowych, ale raczej niewysokich, zwyżek zysków banków. Jeśli gospodarka będzie silna, składki na BFG wzrosną, ale już nie tak mocno, i nie będzie perturbacji w sektorze. Obecne wyceny są atrakcyjne, szczególnie że ostatni spadek kursów niekoniecznie był spowodowany fundamentami, ale roszadami w indeksach MSCI i obawami o wojnę handlową. Dodatkowo niebawem kursy niektórych banków zostaną skorygowane o dywidendę. Już na ten rok wskaźniki C/Z są relatywnie niskie, a na przyszły jeszcze się obniżają, choć z drugiej strony niepewność jest większa – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.

– Kursy banków spadły, ale wzrosły dopłaty na BFG obniżające nieco prognozy wyników na ten rok. Poza tym nie sądzę, żeby ryzyko problemów w sektorze już było w cenach banków. Pamiętajmy też o możliwych próbach reaktywowania ustawy frankowej i planach egzekucji OFE. Czynnika „kto będzie rządził po wyborach" też nie można bagatelizować. Unikałbym więc na razie polskiej giełdy i tym samym polskich banków, bez względu na obecne faktycznie stosunkowo niskie wyceny. Ryzyka są zbyt duże, kupno akcji w przeddzień możliwego spowolnienia gospodarczego to nie jest dobry pomysł – uważa Materna.

Które banki są atrakcyjnie wyceniane? Jańczak wskazuje m.in. PKO BP, Pekao i Millennium. – Gdyby poprawiły się ogólne nastroje na GPW i nastawienie do banków, to prawdopodobnie mBank i Santander mogłyby odrobić ostatnie straty, mniej zyskałby wysoko wyceniany ING BSK. Alior, który jest wyjątkowo nisko wyceniany, ma potencjał wzrostowy, ale rynek obawia się o jakość jego portfela. Handlowy ostatnio mocno potaniał ze względu na roszady w MSCI, bo on sam także opuści jeden z indeksów, ale i z powodu obaw o wynik w tym roku za sprawą możliwych wyższych odpisów w segmencie korporacyjnym. Widzę jednak przestrzeń na odreagowanie w tym przypadku – dodaje analityk Ipopemy.

Według Powierży obecne wyceny częściowo odzwierciedlają ryzyka związane z Getin Noble i Idea Bankiem. – Istnieje niepewność dotycząca tego, czy, a jeśli tak, to w jaki sposób sektor będzie musiał płacić za ratowanie tych banków. Ta niepewność negatywnie wpłynęła na wyceny polskich banków i pojawił się przez to potencjał do odbicia. Jednak kluczową sprawą dla notowań banków będzie to, czy nadal będzie się realizować pozytywny scenariusz dla światowej i polskiej gospodarki – podkreśla.

Zarząd Idea Banku szacuje lukę kapitałową na 1,7 mld zł i nawet jeśli konieczna byłaby interwencja regulatora, można w bazowym scenariuszu szacować jej koszty w podobnej wysokości co wartość wspomnianej luki. W BFG fundusz zajmujący się przymusową restrukturyzacją ma zgromadzone około 6,7 mld zł. Pytanie brzmi, czy BFG zażądałby uzupełnienia go natychmiast (koszt ten wynosiłby ok. 10 proc. tegorocznego zysku netto sektora bez tego obciążenia), czy rozłożył na parę lat, biorąc pod uwagę oczekiwane spore składki na budowę funduszu restrukturyzacji w przyszłości.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty