Czy czeka nas kolejny rok zwyżek na Wall Street?

Stopy zwrotu powinny być w 2020 roku bardziej skromne niż w minionym. Tak przynajmniej podpowiada zdrowy rozsądek. Czy się myli?

Publikacja: 02.01.2020 12:05

Wall Street kończyła 2019 r. w dobrych nastrojach. Stopy zwrotu osiągnięte przez indeksy były świetn

Wall Street kończyła 2019 r. w dobrych nastrojach. Stopy zwrotu osiągnięte przez indeksy były świetnymi prezentami świątecznymi dla inwestorów.

Foto: Shutterstock

Analitycy witali 2019 r. z pewnym niepokojem. Spodziewali się, że po dobrym dla wielu globalnych giełd 2018 r. następne 12 miesięcy powinno przynieść bardziej skromne stopy zwrotu. Niektórzy spodziewali się końca amerykańskiej hossy. Ich prognozy okazały się jednak zbyt konserwatywne. Amerykańskie indeksy giełdowe (i nie tylko one) poszły w górę bardziej, niż spodziewali się optymiści. S&P 500, Dow Jones Industrial, Nasdaq Composite czy niemiecki DAX biły rekord za rekordem. Analitycy nie nadążali z aktualizacjami prognoz. Choć wojna handlowa ożywiała obawy inwestorów przed globalną recesją, to jednak sytuacja gospodarcza na świecie nie okazała się tak zła, jak można się było spodziewać. Z odsieczą rynkom ruszyły banki centralne, obcinając stopy i sięgając po programy skupu aktywów. Oddaliła się też groźba twardego brexitu oraz zaostrzenia amerykańsko-chińskiej wojny handlowej. Sytuacja na rynkach stała się więc „aż za dobra". Analitycy zaczynają 2020 r., zastanawiając się, jak daleko może ta fala optymizmu pociągnąć jeszcze indeksy. Z pewnością myślą też o tym, kiedy nastąpi korekta.

A jednak zwyżki?

S&P 500 zaczynał 2019 r. na poziomie wynoszącym około 2,5 tys. pkt, a kończył na zbliżonym do 3,2 tys. pkt. Mediana prognoz analityków, zebranych w połowie grudnia przez agencję Bloomberga, mówi, że na koniec 2020 r. powinien on wynosić 3350 pkt. To oznaczałoby wzrost o około 5 proc. Mało imponujący w porównaniu z tymi z ostatnich lat i sugerujący sporą korektę w ciągu roku. Ale jednak przewidywania wciąż mówią o wzroście. Największym optymistą jest John Stoltzfus, strateg Oppenheimera, który spodziewa się wzrostu tego indeksu do końca 2020 r. do 3500 pkt, czyli zwyżki o 9 proc. Największy pesymista, Mike Wilson z Morgan Stanley, przewiduje spadek S&P 500 do 3000 pkt, czyli o 6 proc. Mniej optymizmu widać w prognozach strategów dotyczących niemieckiego indeksu DAX. O ile w grudniu wskaźnik ten dochodził do 13200 pkt, to mediana przewidywań mówi, że zakończy on 2020 r. na poziomie 13500 pkt. Kolejne rekordy zostaną więc pobite, ale roczny wzrost wyniesie mniej niż 1 proc. Najwięksi optymiści – analitycy Bank of America – spodziewają się zwyżki o prawie 9 proc., do 14600 pkt. Najwięksi pesymiści mówią o spadku do 12000 pkt, czyli o ponad 10 proc. Dosyć słabo wyglądają natomiast prognozy dla paneuropejskiego indeksu Stoxx Europe 600. Mediana mówi o jego spadku do końca roku o około 1 proc., najbardziej optymistyczna prognoza o zwyżce o 4,6 proc., a najbardziej pesymistyczna o spadku o 9 proc.

Od 1950 r., po każdym roku, w którym S&P 500 zyskiwał co najmniej 20 proc., średnie jego stopy zwrotu przez następne 12 miesięcy wynoszą 11,2 proc. Jedynie w 17 proc. przypadków następujące 12 miesięcy przynosi przecenę na rynku. Są więc spore szanse na to, że hossa nie skończy się w 2020 r.

Niektórzy eksperci widzą jeszcze całkiem spore pole do wzrostów, pomimo że hossa trwa już przecież ponad dziesięć lat. – Myślimy, że jest pozytywny scenariusz, w którym zobaczymy wzrost o 20 proc. w porównaniu z obecnymi poziomami. Jeśli patrzymy wstecz, to naszym zdaniem mamy do czynienia z pokoleniowym rynkiem byka. Myślimy, że mamy do czynienia z cyklem 30-letnim, a mamy za sobą fantastyczne 10 lat – powiedział w wywiadzie dla CNBC Andy Sieg, szef Merrill Lynch Wealth Management.

Preferencje regionalne

Kluczowym wydarzeniem dla rynków powinny być wybory prezydenckie w USA oraz poprzedzająca je kampania. Wiązać się z tym będą również negocjacje handlowe z Chinami (a także inne ogniska zapalne w wojnach handlowych). Zarówno Fed, jak i Europejski Bank Centralny powinny nadal prowadzić politykę wspierającą wzrost gospodarczy. Ryzyko recesji oddaliło się w ostatnich miesiącach zarówno w USA, jak i w Europie.

„W 2020 r. spodziewamy się wzrostu zysków z akcji o około 5 proc. w USA, o 6 proc. na rynkach wschodzących oraz ich spadku o 3 proc. w strefie euro. Po tym, jak banki centralne obcięły stopy i przedłużyły ekspansję, inwestorzy najprawdopodobniej wciąż będą polować na stopy zwrotu. Myślimy, że w tym środowisku inwestorzy powinni dawać priorytet zarówno jakości, jak i dywidendom. (...) Spółki mające dużą ekspozycję na handel globalny powinny być zależne od korzystnego klimatu politycznego w nadchodzących 12 miesiącach, więc mogą odczuwać dużą zmienność. Preferujemy rynki akcji, które w większym stopniu opierają się na popycie wewnętrznym" – piszą analitycy UBS. Z tego powodu preferują oni np. rynek amerykański kosztem europejskiego. „69 proc. przychodów amerykańskich spółek jest generowanych w kraju, gdy w przypadku spółek ze strefy euro tylko 47 proc. W USA 58 proc. przychodów jest generowanych przez konsumentów, gdy w strefie euro tylko 58 proc." – przypominają analitycy UBS.

– Hossa na Wall Street trwa. Napędza ją słabnący strach przed wojnami handlowymi połączony ze zwrotem polityki monetarnej w kierunku luzowania. Wyceny w wielu sektorach są ekstremalnie wysokie, ale wciąż można pokusić się o wytypowanie takich branż, które mają przed sobą perspektywę mocniejszych wzrostów. W mojej opinii są to szczególnie spółki wydobywające ropę i świadczące usługi w tym sektorze. Ich wyceny są korzystne na tle zarówno surowca, jak również głównych wskaźników. Dodatkowo branża w końcu zaczyna wykazywać siłę relatywną względem S&P 500 i powinna w 2020 r. kontynuować nadrabianie dystansu – mówi „Parkietowi" Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz TMS Brokers. Jako spółki słabsze na tle rynku wymienia on FedEx, Caterpillar i Harley-Davidson. – To firmy, których wyniki powinny znaleźć się pod presją słabnącej globalnej gospodarki i załamania światowego handlu, które nawet w optymistycznym scenariuszu nie znikną z dnia na dzień. Uważamy, że ze względu na zbyt optymistyczne spojrzenie na stan relacji Chiny–USA połączony z anemicznym wzrostem gospodarczym szczególnie trudny dla rynków akcji może być pierwszy kwartał – dodaje Sawicki.

– Sytuacja w USA wydaje się być komfortowa i właśnie ten komfort jest głównym zagrożeniem dla amerykańskich akcji w obliczu wieloletnich wzrostów i nowych szczytów hossy. W końcu nadejdzie ten rok wyborczy, w którym rynek może doświadczyć krachu. Na razie otoczenie gospodarcze uzasadnia spokój inwestorów. USA wygrywają na froncie wojny handlowej po tym, jak wygrały na froncie nowych technologii. Do tego dynamiczna gospodarka ma jeszcze poduszkę bezpieczeństwa w postaci istotnie dodatnich stóp procentowych. Fed ma więc w ręku broń na wypadek istotnego spowolnienia gospodarczego i mądrze ją wykorzystuje. Kolejne szczyty wycen akcji są możliwe, ale im wyżej, tym korekty mogą być bardziej dynamiczne – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Łukasz Wardyn, dyrektor na Europę Wschodnią w CMC Markets.

GG Parkiet

Analitcy Goldman Sachs, choć są dosyć „byczo" nastawieni do amerykańskiego rynku akcji (oczekują 7-proc. wzrostu S&P 500 w 2020 r.), to spodziewają się, że niekorzystnie będzie wpływało na rynek to, że spółki będą skupować mniej akcji własnych. Według ich szacunków wartość buy backów spadła w 2019 r. o 15 proc., do 710 mld USD. W 2020 r. ma się zmniejszyć jeszcze o 5 proc. „Znaczące zmniejszenie się buy backów może prowadzić do dramatycznych zmian w strukturze popytu i podaży amerykańskich akcji" – piszą eksperci Goldman Sachs.

W Europie kluczowe będzie przede wszystkim to, czy wzrost gospodarczy się odbije i jak duże może to być odbicie. – Na Starym Kontynencie ostatnie tygodnie to wzrost siły relatywnej spółek z sektorów procyklicznych: banków, spółek surowcowych, branży motoryzacyjnej. Doszło do tego bez poprawy fundamentów, a jedynie na fali lepszego sentymentu, skrajnie niskich wycen i nadziei na definitywne zakończenie sporu handlowego. Bez trwałej i wiarygodnej poprawy otoczenia makroekonomicznego wzrosty wielu przedstawicieli tych branż pewnie okażą się krótkotrwałe. Za przykład weźmy sektor bankowy: jego mocni przedstawiciele jak KBC czy Erste budują wiarygodne trendy wzrostowe, a wzrosty borykających się z problemami Commerzbanku czy Deutsche Banku są szybko wymazywane – wskazuje Sawicki.

Oczywiście czas pokaże, czy za 12 miesięcy będą nas zadziwiały wysokie stopy zwrotu na giełdach czy też będziemy narzekali, że nie są one tak wysokie jak wcześniej. Zagrożeń dla rynków wydaje się być mniej niż w 2019 r. Ale to wrażenie może okazać się złudne. Korekty pojawiają się zwykle nie wtedy gdy na nie czekamy...

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty