Jeśli spojrzymy na ropę, która jest sprowadzana tankowcami z innych części świata i jest wypalana, to okazuje się, że wywołuje gorsze skutki w środowisku niż samochody elektryczne zasilane energią z węgla.
Tylko że koncerny motoryzacyjne pracują nad bardziej ekologicznym paliwem, by zmniejszyć emisje. Przykładowo Volkswagen AG pracuje nad e-benzyną i e-dieslem. Do tego dochodzi zaostrzanie norm.
Z tym się zgadzam, dlatego w naszym otoczeniu nie uwypuklałbym aspektu środowiskowego, w Polsce dziś on jeszcze zbyt mocno nie porusza. To fakt, że koncerny samochodowe muszą dziś wydawać więcej pieniędzy na badania i rozwój, by jak najmniej emitować. To jednak wpływa również na spadek marży na samochodach spalinowych. A ponieważ konkurencja jest bardzo duża, więc auta elektryczne mogą być postrzegane jako ucieczka do przodu. Jestem przekonany, że trend samochodów elektrycznych będzie się bardzo dynamicznie rozwijał. Pytanie, gdzie chcemy być w perspektywie np. dziesięciu lat, gdy samochody elektryczne wejdą do powszechnego użytku.
Rząd snuje plany produkcji polskiego samochodu elektrycznego. Czy ten pomysł z ekonomicznego punktu widzenia ma w ogóle sens? Będziemy konkurować z Japończykami czy Niemcami?
Wszystko jest możliwe, choć nie zawsze należy porywać się z motyką na słońce. W łańcuchu wartości produkcji samochodów jest wiele ogniw, ale i na samym rynku motoryzacyjnym istnieje wiele segmentów. Aby zbudować taki samochód, trzeba stworzyć cały łańcuch wartości, zgromadzić wiele komponentów, w tym bardzo zaawansowanych, nad którymi dopiero się pracuje. Gdyby założyć, że za dziesięć lat małe elektryczne auto będzie podstawowym środkiem lokomocji, to wielcy producenci zaleją nimi rynek. Trudno będzie z nimi konkurować. To jest możliwe, ale bardzo trudne i kosztowne. Pamiętajmy, że w tym łańcuchu wartości są ogniwa bardziej wartościowe niż samo auto, dające możliwość osiągnięcia dużo wyższej stopy zwrotu. Warto się zastanowić, czy może lepiej nie postawić na wybrane komponenty i być ich czołowym dostawcą. Jest też wiele samochodów specjalistycznych, w które duże koncerny nie będą tak mocno wchodziły. To także może być naszą szansą.
Jakie szanse ma rozwijanie tego biznesu w transporcie publicznym? Czy elektromobilność w Polsce nie powinna teraz iść głównie w tym kierunku?