Oświadczenie banku po decyzji również nie zaskoczyło i nie dało żadnych sygnałów wskazujących na to, że może dojść do zmiany myślenia ze strony polskich bankierów centralnych. Skoro decyzja była oczekiwania, to skąd umocnienie złotego? Najprawdopodobniej ze zwiększającej się dywergencji pomiędzy bankami centralnymi.
Polska utrzymuje obecnie najwyższe stopy procentowe w krajach europejskich (pomijając oczywiście Rosję czy Turcję). Co więcej, również pod względem stopy realnej Polska znajduje się w grupie liderów, nie tylko w Europie, ale również na świecie. To oczywiście powoduje, że Polska wciąż jest łakomym kąskiem dla zagranicznych inwestorów. Co więcej, największy indeks giełdowy w Polsce, WIG20 notowany jest na najwyższych poziomach od 2018 roku i wciąż wydaje się być tani względem innych globalnych indeksów. Oczywiście wysokie stopy procentowe nie są zbyt dobre ze względu na konsumpcję czy inwestycje, ale pod tym względem w Polsce nie widać na razie problemów. Sam bank centralny w oświadczeniu wskazuje na to, że wysoka konsumpcja może nakładać wyższą presję na wzrost cen. Wyższe perspektywy inflacyjne są oczywiście oznaką tego, że stopy procentowe na dłuższy czas pozostaną bez zmian.
Inna sytuacja ma miejsce w pozostałych bankach centralnych w Europie czy na świecie. Bank Anglii zakomunikował wczoraj gotowość do obniżki stóp procentowych w czerwcu, jeśli dane to uzasadnią. Już teraz wiadomo, że inflacja za kwiecień spadnie w okolice celu, co tylko powinno wzmocnić oczekiwania rynkowe na ewentualne cięcia. Po drugie Europejski Bank Centralny zakomunikował możliwe obniżki w czerwcu i dzisiaj powinniśmy mieć potwierdzenie po publikacji minutes o godzinie 13:30. Nie musimy szukać dalej, gdyż w przypadku Szwajcarii również oczekiwania wskazują na dalsze obniżki stóp procentowych, nawet pomimo lekkiego odbicia inflacji w tym kraju. Co więcej, rosną rezerwy walutowe w Szwajcarii, co może sugerować, że bank przestał już interweniować w celu umocnienia franka, który służył osłabieniu inflacji. Wydawało się, że złoty może gorzej radzić sobie w stosunku do dolara i najprawdopodobniej na parze USDPLN złoty nie może liczyć na większe sukcesy, ale z drugiej strony pojawiły się w końcu słabsze dane z USA. Po pierwsze słabe NFP sprzed tygodnia, czyli zmiana zatrudnienia, natomiast wczoraj poznaliśmy dane dotyczące wzrostu liczby bezrobotnych. To z kolei pokazuje, że jeśli rynek pracy ulegnie jeszcze większemu ochłodzeniu, obniżki stóp procentowych w USA wciąż są w grze. Porównując to do niewzruszonego banku centralnego w Polsce, najbliższe perspektywy wydają się sprzyjać polskiemu złotemu.
Dzisiaj chwilę przed 10:00 za dolara płaciliśmy 3,9788 zł, za euro 4,2896 zł, za franka 4,3895 zł, za funta 4,9849 zł.
Michał Stajniak, CFA