Sytuacja na Bliskim Wschodzie nigdy nie była spokojna, ale od 7 października kiedy Hamas nieoczekiwanie zaatakował izraelskich obywateli napięcie jest znacznie większe. Od początku mówiło się o tym, że największym zagrożeniem w tym kontekście jest bezpośrednia konfrontacja Izraela z Iranem, ale do niedawna udawało się jej uniknąć. Bieg zdarzeń zmienił atak na irański konsulat w Damaszku, po którym Teheran zapowiedział odwet. Doszło do niego w sobotni wieczór, kiedy to Iran wystrzelił w kierunku Izraela kilkaset dronów i pocisków.
Mimo wszystko reakcja rynków jest spokojna. Dlaczego? Wydaje się, że przynajmniej na razie ruch Teheranu obliczony jest pod wewnętrzną opinię publiczną, ewentualnie rozumianą nieco szerzej społeczność arabską. Iran nie chciał być postrzegany jako słaby (stąd odwet), jednak mocno sygnalizowane działania sugerują brak chęci na większy konflikt, przynajmniej na razie. Dlatego też inwestorzy „kupują” zapewnienia irańskich władz, że sprawę można uznać za zamkniętą. Naturalnie Izrael nie musi się do tego wezwania zastosować jednak zapewne jest pod presją USA, aby nie eskalować sytuacji.
Czy to jednak oznacza, że temat jest zamknięty? Oczywiście nie. Co by nie było kolejne tabu w postacie bezpośredniego spięcia zostało złamane. Izrael nadal prowadzi wojnę w Strefie Gazy. Chinom (i Rosji, choć jej znaczenie tu jest raczej niewielkie) nadal może zależeć na uwikłaniu USA na kolejnym froncie. Ryzyka geopolityczne dla rynków są najwyższe od wielu lat.
Dla złotego oczywiście ma to znaczenie, co widzieliśmy głównie w kursie dolara w piątek. Tak długo jak globalne nastroje pozostają pozytywne, złoty może korzystać ze sprzyjających mu lokalnych czynników (oczekiwania na europejskie fundusze oraz wyższe stopy). Jednak ewentualny wzrost napięć będzie mocno odczuwalny na parze USDPLN, gdzie dolarowi pomagają dodatkowo oddalające się perspektywy cięcia stóp. O 8:45 w poniedziałek euro kosztuje 4,28 złotego, dolar 4,02 złotego, frank 4,40 złotego, zaś funt równe 5,01 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA