W środę rentowności krajowych obligacji, w zależności od terminu wykupu, rosły o 6–10 pkt baz. W makroekonomicznej układance budowanej z poziomu inflacji i tempa wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach pojawił się nowy element podażowy. Decyzja Rosji o wstrzymaniu dostaw gazu do Polski i Bułgarii postawiła pytania o przyszłe scenariusze w zakresie dostępności oraz ceny błękitnego paliwa. Spadek dostępności i wzrost cen będzie oznaczać dalsze problemy z inflacją, ale jednocześnie kłopoty ze wzrostem gospodarczym. Takie ryzyko stagflacyjne może dotyczyć nie tylko wymienionych krajów, ale również całej Europy, silnie uzależnionej od dostaw ze Wschodu. Te pytania stały się tym bardziej zasadne, że strona rosyjska poinformowała, że wstrzymanie dostaw będzie dotyczyć również innych odbiorców, którzy nie zgodzą się na płatności w rublach. Taki scenariusz na poważnie biorą pod uwagę Niemcy. Według wstępnych wyliczeń oznaczałby on spadek tamtejszego PKB o 5 proc. To bardzo ważne, bo Niemcy odbierają blisko 30 proc. polskiego eksportu. Nowy szok podażowy spowodował, że cena gazu na europejskim rynku rosła w środę po południu o 10 proc. Za euro trzeba było płacić ponad 4,7 zł, a za dolara 4,46 zł. W przyszłym tygodniu z oceną tego pochmurnego obrazu będzie musiała się zmierzyć Rada Polityki Pieniężnej. Rynek pracy pozostaje rozgrzany, wzrost gospodarczy silny, a inflacja wysoka.