W przestrzeni G-10 najbardziej tracą waluty Antypodów (NZD 0,36 proc., AUD 0,22 proc.), oraz funt (0,33 proc.). Dolara podbijają oczekiwania, co do perspektyw polityki FED. O ile ruch o 50 p.b. na posiedzeniu 4 maja jest w dużej mierze zdyskontowany (81 proc. prawdopodobieństwa według CME FED Watch Tool), o tyle w górę przesuwa się też oczekiwana krzywa podwyżek w kolejnych miesiącach. Obecnie ultra-jastrzębi James Bullard z FED stwierdził, że w drugiej połowie roku stopa funduszy federalnych powinna wzrosnąć do 3,0-3,25 proc. Inni, jak Charles Evans, czy Raphael Bostic są bardziej wyważeni i opowiadają się za tym, aby stopy procentowe jeszcze w tym roku zbliżyły się do poziomu neutralnego, który FED wcześniej wskazywał na poziomie 2,4 proc. Tyle, że warto postawić sobie pytanie, czy ten za chwilę nie będzie rewidowany w górę.
Warto jednak zwrócić uwagę na relatywnie dobre zachowanie się Wall Street, która wyhamowała ostatnią przecenę. Czy to oznacza, że rynek zakłada, że FED może pozwolić sobie na "agresywne" działania, gdyż amerykańska gospodarka pozostaje silna? W każdym razie, jeżeli rynki akcji w kolejnych dniach nie będą spadać, to może być to czynnik, który ograniczy słabość bardziej ryzykownych walut, jaka miała miejsce w ostatnim czasie. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że kolejna runda sankcji na Rosję, jest już za nami, więc przez jakiś czas rynki nie dostaną nowych impulsów, a ryzyko geopolityczne może być asymetryczne (rynek będzie reagował znacznie lepiej na dobre informacje, niż na złe).
Dzisiaj w kalendarzu mamy marcowe dane z rynku pracy w Kanadzie. W ostatnich dniach dolar kanadyjski słabł po informacjach o szykowanych radykalnych obostrzeniach mających ograniczyć nadmierne wzrosty cen nieruchomości, ale dzisiaj może wykazywać większą wrażliwość na wspomniane dane. Zwłaszcza, że Bank Kanady zainicjował przecież cykl podwyżek stóp procentowych.
EURUSD - powolne osuwanie
Dzień w dzień jesteśmy niżej na EURUSD, chociaż w trakcie dnia rynek podejmuje próby odreagowania. Te na razie nie były udane. Opublikowane wczoraj zapiski z ostatniego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego tylko pozornie mogły zaskoczyć "jastrzębim" przekazem - wprawdzie decydenci byli zaniepokojeni inflacją, oraz wyrażali gotowość do podjęcia działań (już nie przyglądania się sytuacji), to jednak jedyne do czego byli zgodni, to doprowadzenie do wygaszenia skupu aktywów w najbliższych miesiącach. Nie padły słowa o wcześniejszej podwyżce stóp procentowych. Nie było ich też na przestrzeni ostatnich 4 tygodni, które minęły od marcowego posiedzenia. Tym samym rynek nie podchodzi do faktu planowanego na 14 kwietnia kolejnego posiedzenia EBC, jako wydarzenia, które może mieć istotny wpływ na trend na euro. Chociaż niewątpliwie ryzyko może być tu asymetryczne - o wiele większa reakcja będzie na "jastrzębie" akcenty, niż na znane już argumenty "gołębi".