Na tyle, że możliwa jest o podwyżka stóp w wysokości 50 p.b. na najbliższym posiedzeniu i kolejnych, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Biorąc pod uwagę przekaz, jaki pojawił się po posiedzeniu FOMC w zeszłym tygodniu jest to pewne „jastrzębie" zaskoczenie. W efekcie swoje oczekiwania zaczynają już zmieniać największe banki komercyjne – Goldman Sachs widzi teraz dwa ruchy po 50 p.b., choć w II półroczu 2022 pozostaje przy podwyżkach o 25 p.b. To może być mocny argument za umocnieniem dolara w najbliższych tygodniach, o ile na bardziej „jastrzębią" retorykę nie przejdą pozostali decydenci w bankach centralnych.
Argumenty za mocnym dolarem może stwarzać też sytuacja geopolityczna – Rosja zagroziła zerwaniem stosunków dyplomatycznych z USA, a zapowiedziana na koniec tygodnia wizyta Joe Bidena na szczycie NATO najpewniej przyniesie decyzje o zdecydowanym wzmocnieniu wschodniej flanki sojuszu. Jednocześnie Biały Dom daje nadal do zrozumienia, że Rosja może w konflikcie na Ukrainie użyć zakazanej broni chemicznej, lub biologicznej. Taki ruch mógłby być pretekstem do wprowadzenia całkowitej izolacji gospodarczej Rosji, co jednak negatywnie wpłynęłoby na globalny wzrost gospodarczy, choć największe koszty poniosłaby europejska gospodarka (stąd też możliwa większa presja na euro, ale i też waluty naszego regionu).
Dzisiaj w gronie najsłabszych walut w gronie G-10 jest jen – notowania USDJPY naruszyły barierę 120 – co ma związek z wyraźnym wzrostem rentowności amerykańskich obligacji po wczorajszej wypowiedzi Powella. Słabo zachowują się też korona norweska i euro. Silne pozostają waluty Antypodów, oraz korona szwedzka. Dzisiaj w kalendarzu mamy szereg wystąpień członków FED i to one będą kluczowe w kontekście tego, co zapowiedział Powell. Im bardziej rynek utwierdzi się w tym, że FED będzie zdeterminowany walczyć z inflacją, tym lepiej dla dolara, ale gorzej dla ryzykownych walut.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ