Do tego grona należy frank szwajcarski, który wyraźnie umacnia się w stosunku do euro. Podczas poniedziałkowej sesji po raz pierwszy od 2015 r., czyli od momentu odejścia Narodowego Banku Szwajcarii od utrzymywania minimalnego kursu wymiany, notowania pary EUR/CHF zjechały poniżej poziomu 1,00. Euro w ciągu miesiąca osłabiło się wobec franka o ponad 5 proc.
– Siła franka to efekt eskalującego trybu risk-off na rynkach na skutek wydarzeń, jakie od kilkunastu dni rozgrywają się w Ukrainie – podkreśla Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. Równie mocno prezentuje się japoński jen, który w ciągu miesiąca również umocnił się wobec euro o ponad 5 proc. Od pewnego czasu mocno zyskuje też dolar amerykański. Kurs EUR/USD w poniedziałek był w okolicach 1,08. Ostatni raz był widziany na tym pułapie podczas pierwszego uderzenia koronawirusa w rynki.
– Po złamaniu bariery 1,10 w piątek spadki znacząco przyspieszyły. Teoretycznie wsparciem mogą być poziomy z wiosny 2020 r. przy 1,0765–1,0785, ale trudno ocenić, czy w tak napiętej sytuacji geopolitycznej będzie to wsparcie skuteczne – uważa Rogalski.
Temat wojny w Ukrainie i szukania rynkowego bezpieczeństwa gra główną rolę, ale w przypadku dolara działają także inne czynniki. W piątek wsparciem okazały się dane z amerykańskiego rynku pracy, który były lepsze od oczekiwań i przynajmniej w teorii są zachętą do mocniejszego zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed już podczas marcowego posiedzenia. Wcześniej jednak, bo już w czwartek, czeka nas posiedzenie EBC, który na razie pozostaje w tyle w kwestii zacieśniania polityki.