Piątek przynosi dalsze zwyżki dolara wobec większości walut, chociaż zmiany są mniejsze. W grupie G-10 minimalnie lepiej zachowują się euro, frank i jen. Najsłabsze są CAD, NOK i AUD - nadal utrzymuje się presja na Antypody i waluty skandynawskie, czyli te wrażliwe na ryzyko. Warto jednak odnotować słowa szefa RBNZ, który nie wykluczył możliwości podwyżki stóp w październiku i dodał, że sytuacja wokół COVID nie powinna być jedynym czynnikiem opóźniającym taki ruch. Sentyment na rynkach pozostaje słaby, chociaż wczoraj na Wall Street widoczna była próba podbicia po spadku, jaki miał miejsce w środę po publikacji lipcowych minutek FED. Nastroje psuje jednak Azja - to raz efekt wprowadzenia kolejnych regulacji przez chińskie władze, które przeceniły tamtejsze spółki, ale i też obawy związane z COVID - w efekcie Australijczycy i Nowozelandczycy przedłużają restrykcje z lockdownami włącznie. Wątek pandemiczny zaczyna też przewijać się w USA. Szefowa Departamentu Skarbu przyznała wczoraj, że wariant Delta może wpłynąć na lokalne rynki pracy, stąd też zasadne byłoby podtrzymanie benefitów dla bezrobotnych w niektórych stanach. Teoretycznie niewinna wypowiedź może mieć też drugie dno - warto będzie uważnie przyglądać się miesięcznym danym Departamentu Pracy niezależnie od ostatnich lepszych danych o bezrobociu, zwłaszcza spadku osób pobierających zasiłek. Zwłaszcza, że rynek amerykańskiego długu nadal zachowuje się tak, jakby scenariusz wrześniowego taperingu FED - rentowności 10-latek pozostają nisko wokół 1,23 proc., co nadal skutecznie powstrzymuje wzrosty USDJPY.
Piątkowy ranek przyniósł publikację danych o sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii, która w lipcu nieoczekiwanie zaskoczyła spadkiem o 2,5 proc. m/m (notowania GBPUSD są coraz bliżej poziomu 1,36). Poznaliśmy też dane nt. PKB w Norwegii - w II kwartale gospodarka wzrosła o 1,1 proc. k/k i były to dane zbliżone do prognoz. Przed nami jeszcze dane nt. sprzedaży detalicznej w Kanadzie o godz. 14:30. Poznaliśmy też datę wystąpienia szefa FED w Jackson Hole - będzie mieć ono miejsce w piątek 27 sierpnia.
OKIEM ANALITYKA - co ona miała na myśli?
Wątek COVID nie daje za wygraną - w ostatnich dniach stał za dużą zmiennością notowań NZD, które negatywnie zareagowały na odroczenie decyzji o podwyżce stóp procentowych. Do kiedy? Tak naprawdę nie wiadomo, bo sytuacja pozostaje rozwojowa, a tamtejsi politycy podchodzą do sprawy bardzo poważnie, o czym świadczą decyzje o lockdownach. Ci z państw zachodnich, oraz w USA nie chcą na razie słyszeć o powrocie obostrzeń, gdyż byłoby one w pewnym sensie fiaskiem polityki szczepień. Kluczowym aspektem pozostają tym samym wskaźniki hospitalizacji i śmiertelności, a te pozostają na relatywnie niskim poziomie w porównaniu z tym, co działo się na wiosnę. Nie oznacza to jednak, że czwarta fala nie będzie mieć żadnego wpływu na gospodarkę - jakiś będzie, choć ograniczony. Pytanie tylko, czy zostanie to podchwycone przez tych, którzy wolą podtrzymywać "gołębie" nastawienie w polityce monetarnej. Janet Yellen nie jest w FED, ale pozostanie z tą instytucją mocno kojarzona - wszak Jerome Powell był jej zastępcą, kiedy ona była szefem. Nadal tworzą oni zatem "nieformalny" tandem, który ma wiele do powiedzenia. Wypowiedź Yellen o perspektywach dla rynku pracy w kontekście rozwijającej się Delty może mieć, zatem znaczenie. Powell mógłby użyć tego jako argumentu, że rynek pracy mimo sygnałów poprawy nadal wymaga atencji FED i tym samym warunki mogące sprzyjać decyzji zmierzającej w kierunku normalizacji polityki pieniężnej, nadal nie zostały spełnione. Tapering - tak, ale może w grudniu, co w sumie nie kłóciło by się z opublikowanymi w środę zapiskami FED. Dla rynków może to jednak oznaczać duże rozczarowanie w piątek 27 sierpnia. Na razie jednak balon oczekiwań związany z górskim eventem FED (Jackson Hole) może być pompowany.
NZDUSD kontynuuje spadki
Wprawdzie Adrian Orr z RBNZ próbował podjąć dzisiaj wątek październikowej podwyżki stóp, ale po ostatniej niespodziance, kiedy to decydenci zrezygnowali z zacieśnienia przez COVID, teraz rynki pozostają nieco sceptyczne. Zdaniem szefa RBNZ sytuacja wokół COVID nie powinna być jedynym czynnikiem blokującym podwyżkę, choć jest chyba oczywiste, że trwające kilka tygodni lockdowny (jeżeli do tego dojdzie) odbiją sie negatywnie na wskaźnikach gospodarczych.